Administracja

Strony

środa, 5 lutego 2020

Od Sylvy cd. Darumy

Centaur nie wyglądał na zbyt pewnego siebie, a nie chciałam by czuł się jeszcze bardziej osaczony. Pomimo tego, że jesteśmy wrogimi akademiami, nie czułam potrzeby by zachowywać się złowrogo w stosunku do niego. Rozumiałam, że nasze szkoły rywalizowały od bardzo dawna, ale to nie znaczy, że uczniowie od razu mają się nienawidzić i skakać sobie do gardeł.
- Problemy z grupą? - spytałam, chcąc przerwać ciszę. Będę musiała spędzić z nim praktycznie cały dzień, dlatego nie chciałam by wszystko tak wyglądało. Spojrzał się na mnie z góry, z miną której nie umiałam odczytać. Czyżby zdziwił się, że się do niego odezwałam?
- Delikatne - usłyszałam cichy głos. Lars westchnął idąc nieco przede mną, a ja pacnęłam go w ogon. Centaur obejrzał się na swoją grupę, chyba nieco spokojniejszy, że ogarnia ich wzrokiem.
- Myślisz, że wyrzucą mnie ze szkoły, gdy ktoś straci jakąś kończynę?
Weszliśmy do środka akademii. Tak jak prosiłam, korytarze były puste, uczniowie siedzieli albo na górnych piętrach, pokojach bądź uczestniczyli w dzisiejszych skromnych zajęciach.
- Nie sądzę, by wasz dyrektor się tym przejął. Jeśli straci jedną rękę, przecież ma jeszcze drugą, którą może władać magią, prawda? Chłopak spojrzał na mnie, lecz po chwili zaczął rozglądać się wokół siebie, tak jak cała jego grupa.
- A gdzie są wszystkie te... potwory? - usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Patrzyła na mnie, stojąc kilka kroków obok opiekuna. - Mama mi mówiła, że jest ich tu pełno.
- Jest ich dość dużo - mruknęłam - Większość z nich ma dzisiaj zakaz przychodzenia na dwa dolne piętra, gdzie będziecie oprowadzani. Spotkacie tylko tych, którzy w 100% umieją panować nad swoim demonem. Przecież nie chcemy by ktoś wrócił z ranami, na takiej ślicznej buźce, prawda?
To wytłumaczenie, chyba za bardzo jej się nie podobało.
- Schowaliście je, bo baliście się, że nie damy rady się bronić?
Nagle wokół nas zapadła cisza. Wzrok wszystkich był skupiony na nas. Kątem oka zobaczyłam jak centaur chciał zwrócić jej uwagę, lecz machnęłam na niego ręką by tego nie robił. Przecież to tylko pierwszoklasiści.
- Nie boimy się tego, że nie dacie im rady. Tylko chciałam Ci uświadomić to, że jeśli zaatakujesz jednego z nich, reszta demonów także się na ciebie rzuci. Niektórzy zaklinacze mają więcej niż jednego demona, a reszta jest równie silna. A atakując demona, nie myśl sobie, że jego człowiek będzie siedział z założonymi rękami. Nie wszyscy tutaj trzymają emocje na wodzy - Lars nachylił się nad moim ramieniem, a jego pysk znalazł się centymetr przed twarzą dziewczyny. Jego ogień buchnął z tylnych kończyn, podczas gdy ja biłam się z jego myślami chcąc go uspokoić. - Przejdźmy na razie do sali wykładowej, a tam odpowiem na wasze wszystkie pytania. Nie będziemy stać w holu.
Ruszyłam przed siebie, po chwili usłyszałam, że reszta ruszyła za mną. Jedna rzecz mnie cieszyła - to nie ja musiałam iść do Corvine z naszymi nowymi uczniami. Chociaż Zaklinaczy było o wiele mniej niż innych ras na świecie, dajemy sobie jakoś radę. Ta zdolność nie jest dziedziczona z pokolenia na pokolenie. I dlatego właśnie jest nas tak mało. Weszliśmy do przestronnej sali, z długimi ławami po obu stronach sali. Podeszłam na biurka jednego z nauczycieli i ostrożnie odłożyłam papiery i notatki na bok, by po chwili usiąść na blacie mebla.
- To sala, w której prowadzone są podstawy demonologii. Wokół was, w gablotach, znajduje się kilka demonów, które są powszechne w Eterze. Spokojnie, są martwe. Klasa rozbiegła się oglądając eksponaty. Przynajmniej chwila wytchnienia. Już któryś raz spróbowałam uśpić Larsa, ale ten tylko warknął i wciąż wpatrywał się w dzieciaki biegające wokół.
- Mam nadzieję, że nic nie zniszczą - centaur podszedł do mnie powoli, lecz nie spojrzał w moim kierunku.
- Przepraszam, że wcześniej się nie przedstawiłem. Daruma.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Sylva.
Staliśmy tak obok siebie, w ciszy, czekając aż skończą obserwacje. Słyszałam śmiechu, czasem wzdychanie czy ekscytacje w głosie przybyszów. Jak zawsze wszyscy sądzą, że Sarlok to najgorsza z akademii. Przecież w czym możemy pomóc innym? Lecz podczas walki, nasze demony nie dość, że pomagają w walce, dają nam jeszcze skorzystać ze swoich zdolność. Dlatego nie czuje byśmy byli gorsi od innych. Dzieciaki powoli zaczynały siadać w ławkach, czekając aż będą mogły zadać pytania. Daruma stanął przy pierwszej z ławek, patrząc czy wszyscy zajęli miejsce. Coś czuję, że on sam nie chciał tutaj przybyć.
- Dobrze, tylko spokojnie - mruknęłam sama do siebie - Czy ktoś nadal ma jakieś pytania? - powiedziałam to głośniej by tym razem wszyscy mogli usłyszeć moje słowa. Przez chwilę nic się nie działo, ale jedna z rąk wystrzeliła w górę.
- Wcześniej wspominałaś, że jeden Zaklinacz może mieć kilka demonów. Jak to działa?
- Więc tak. W podziemiach naszej szkoły znajduje się portal do Eteru. Jest na tyle mały, że nie wyrządza on szkody środowisku wokół, a przez większość czasu pozostaje w stanie uśpienia. Dzięki temu - złapałam za kawałek czarnego kryształku na rzemyku znajdującego się na mojej szyi - każdy Zaklinacz może wysłać tam swojego demona, nadal utrzymując z nim kontakt. Oczywiście nie każdy ma kamień. Zaklinacz  wybiera sobie przedmiot, w którym chce trzymać cząstkę swojego demona. Może to być wszystko. Pergamin, naszyjnik, bransoletka, miecz, książka. Dzięki nim możemy polować w Eterze i zdobywać nowe demony.
- A czy ludzie mogą wejść do Eteru?
- Tak. Każdy kto ma cząstkę Eteru może się tam wybrać, lecz ma to też swoje konsekwencje. Jeśli pozostajemy tam zbyt długo bez zabezpieczenia, zaczynamy się dusić i jeśli nie wyjdziemy stamtąd na tyle szybko, to nasza wyprawa może zakończyć się śmiercią. Zarówno naszą, jak i naszego demona.
Zanim zajęcia się skończyły, zadawano mi mnóstwo pytań. Siedząc na biurku, już ze znudzeniem czekałam aż Jera przyjdzie po nas by zabrać dzieciaki na pokaz umiejętności. Ja też miałam brać w nich udział, jako jedyna która wraz ze swoim demonem panuje nad ogniem. Przymrużyłam oczy, wpatrując się w ziemię i oczekując mojego wybawienia, które przez dłuższy czas nie pojawiało się na horyzoncie. Aż nagle wrota otworzyły się z charakterystycznym dźwiękiem. Wszyscy uczniowie odwrócili się, a ciemnoskóry mężczyzna stojący w drzwiach omiótł ich wzrokiem. Zobaczywszy mnie, mój wychowawca uśmiechnął się delikatnie.
- Idź się przygotować, a ja postaram się ich jakąś zająć przez ten czas - puścił mi oczko, kiedy przeciskałam się obok niego. Mam nadzieję, że dzieciaki nie będą go o mnie wypytywać, znając jego powiedziałby więcej niż powinien.
Daruma?

Liczba słów: 1013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz