Rozglądałam się dookoła z uwagą lustrując każdego ucznia. Większość tych twarzy już znałam lecz część osób jest mi zupełnie obca. Zastanawiam się wówczas, jak to się stało? Mam w miarę dobrą pamięć do twarzy i ludzi. Zakładam, że najpewniej są nowi albo do tej pory nie mieliśmy okazji się ze sobą minąć. Szkolne korytarze przytłaczają zdecydowaną większość nowych przybytków Sarlok. Zdecydowana większość nigdy nie chciała urodzić się tym, czym stało się w momencie narodzin. Ja uważam to za dar, którego nie należy się wstydzić. Wiele z naszych słabości może zostać przekształcone w naszą kartę atutową. Nie każdy ma tę umiejętność czerpania z niej siły. W głębi siebie cieszy mnie to, że ja to potrafię. Z tego powodu mogę pozwolić sobie na więcej i przestać ograniczać nie tylko umysł ale również moją fizyczność. Nagle wśród tłumu dostrzegam kobiecą sylwetkę o krótkich włosach. Nie wiem czy to za sprawą magii ale tak jak większość dziewczyn, Sylva choć stylizowała się na chłopczycę, to nie mogła ukryć swoich kobiecych kształtów. Jesteśmy tym samym rocznikiem i pojęcie o swoim istnieniu jakieś mamy. Oczywiście się nie przyjaźnimy, mało kto się z kimkolwiek przyjaźni. Na moment nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały ale szybko odwróciłam wzrok kierując się do wyjścia. Potrzebowałam zaczerpnąć świeżego powietrza.
-Zaraz zaczną się następne zajęcia -usłyszałam damski głos i wiedziałam, że mówi on do mnie. Stanęłam w miejscu i ze spokojem odwróciłam się w stronę dorosłej kobiety.
-Tak, wiem. Nim zajęcia się rozpoczną, będę z powrotem, pani profesor -skinęłam grzecznie głową w stronę nauczycielki prędko wychodząc z budynku.
Stanęłam od razu przy wejściu przymrużając lekko oczy. Na zewnątrz było nieporównywalnie jaśniej, przez co musiałam chwilę przyzwyczaić swój wzrok do nowego otoczenia. Panował spokój, a ciszę przerywało wesołe ćwierkanie ptaków. Wzięłam głęboki wdech tym samym próbując przestać zadręczać swoje myśli. Robiło się coraz cieplej, więc zaczynało mi się myśleć coraz gorzej, a to znacznie wpływało na moje samopoczucie. Robiłam się zdecydowanie bardziej milcząca i bardziej złowroga niż jestem. Aegon stanął tuż obok mnie szturchając swoim łbem o moje ramię. Zatopiłam w jego grzywie swoją dłonią zamykając oczy. Spojrzałam w jego łagodne ślepia zastanawiając się dlaczego ta bestia ma bardziej przyjazne oblicza niż ja. Wraz z demonem wróciliśmy do środka pospiesznie kierując swoje kroki do sali, w której miały odbyć się następne zajęcia. Korytarze powoli stawały się puste, więc migiem znalazłam się przed drzwiami. Weszłam do pełnej sali w momencie, kiedy pani profesor miała zacząć lekcję. Zerknęłam w jej stronę kiwając głową, by mną się nie przejmowała. Zajęłam swoje miejsce obserwując każdego z ucznia na nowo. Wciąż nie wiedziałam o nich tyle, ile chciałam ale informacje te wystarczały mi w zupełności by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nic nowego nie przerabialiśmy, dlatego jedynie udawałam, że słucham gdy w odpływałam myślami gładząc grzywę Aegona. W pewnym momencie usłyszałam cichy pomruk gryfa. Mrugnęłam najpierw zerkając na demona, a potem na powód jego zainteresowania. Podczas ćwiczeń, do krótkowłosej dziewczyny podbił chłopak. Posiadał błękitne oczy, a tuż obok niego towarzystwa dotrzymywał jego wodny przyjaciel. Obserwowałam tę potyczkę z cienia niezbyt chcąc się w to angażować. To miała być część ćwiczeń, które najwyraźniej chłopak aż nazbyt wziął sobie do serca. A jak wiemy, ogień to jeden z tych żywiołów, których nigdy nie powinno wyprowadzać się z równowagi. Ogniści szybciej tracą panowanie nad swoim temperamentem. Z tego powodu zaraz sala stanęła w ogniu ale nie na długo. Woda skutecznie temperuje ogień. Skinęłam na swojego demona, który odczytał moje intencje. Przy pomocy swojej ultra prędkości stanęłam tuż za niczego nieświadomego chłopaka. Aegon zaryczał wstępując niemalże pomiędzy dwójkę zwaśnionych nastolatków. Tym samym, przez hałas i zamieszanie jakie zrobił, odwrócił uwagę wszystkich. Przyzwałam elektryczność, która oplotła moją skórę. Woda jest dobrym nośnikiem dla elektryczności, a to znaczyło z kolei, że nigdy nie będzie uodporniony na moje zdolności. Chwyciłam go za kark, a ten z kolei wydał z siebie przeraźliwy syk. Gdy go puściłam, upadł na podłogę sparaliżowany. Na krótko co prawda ale nie wiem na jaki czasu. Spojrzałam przed siebie w zdezorientowany wyraz dziewczyny. Oddychała ciężko, ogień walczący z wodą potrzebuje sporo doświadczenia nim będzie w stanie go pokonać. Niezależnie w jakiej sytuacji, musi unikać takich osób. Tak jak każdy żywioł, zawsze znajdzie się taki, który będzie tobie przeciwdziałał. Nie wiem, dlaczego postanowiłam jednak temu zaradzić. Coś mnie po prostu tknęło. O, taki kaprys.
-Nie dziękuj -mruknęłam obojętnie.
Spojrzałam na Aegona, który cicho zaskomlał i razem ze mną wrócił do swojego cienia. Pomaganie innym nigdy nie leżało w mojej naturze, dlatego część klasy nie miała pojęcia co się właśnie stało. Owszem, zdarzały mi się takie sytuacje jak te ale niezwykle sporadycznie. Pewnie tak jak zawsze, na jakiś czas najbardziej cwane osoby dadzą sobie spokój z wszelkim dogryzaniem.
Sylva? Trochę słabo chyba ale to nic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz