Administracja

Strony

wtorek, 12 maja 2020

Od Morozhenoye do Luciena - Event

Słuchałam tej jakże emocjonującej dyskusji między Lucienem, a tym człowiekiem. Nie wiem kim dla siebie byli, ale ich relacja nie wyglądała na jedną z tych ciepłych, przyjacielskich znajomości.
- Dobrze, więc - odezwał się Nix po jakimś czasie milczenia, które zapewne było dla niego nienaturalne - Jesteśmy tu, aby pomóc, niezależnie od tego, czy chcecie czy nie. Interesuje nas miejsce pobytu medyków i jakaś spiżarnia. Czy to naprawdę będzie problemem, abyśmy sprawdzili te kilka rzeczy, a potem ulotnili z tego miejsca? - dodał po chwili, wywołując na twarzy naszego rozmówcy grymas zirytowania. Najwyraźniej przez jakiś czas bił się ze samym sobą w myślach jakie postępowanie w takim wypadku będzie właściwe.
- Ale nie puszczę was samych, nie ufam wam - na te słowa westchnęłam głęboko, naprawdę kwestionując sens swojej egzystencji tutaj. Nie rozumiałam skąd ta wrogość, przecież wiadomo, że chcemy pomóc.
- Tylko, zdajesz sobie sprawę, że utrudniasz nam wykonywania zadania i to na całej linii? Gdybyśmy rozdzielili się jak wcześniej, poszłoby dużo sprawniej - powiedziałam zdając sobie sprawę, że niczego tym nie wskóram. Zdawał się być niezwykle upartą osobą, raczej nie będziemy w stanie zmienić jego postanowienia.
- Skoro to problem, to idź z Morozhenoye do składu prowiantu i jej pilnuj, żeby przypadkiem czegoś nie ukradła. My z Nix'em znowu pójdziemy do medyków, tylko że z twoim gorylem. Może być? - nie mogłam powiedzieć, że byłam zadowolona z takiego obrotu spraw, gdybym to zrobiła to bym skłamała. Idąc do spiżarni z tym człowiekiem czułam się zdecydowanie mniej bezpiecznie niż gdybym poszła tam sama. Ale wszelkie środki ostrożności najwyraźniej muszą być zachowane i należy przypilnować, aby jakiś nieznany demon ukradł coś do jedzenia, a potem wmawiał wszystkim, że po prostu zgłosili brak owego nieznaczącego produktu. Z drugiej strony w pewien sposób zirytowało mnie to, że poniekąd zostałam oskarżona o to, że mogłabym coś ukraść i dlatego trzeba mnie pilnować, ale pewnie nie było to celem Luciena. Postanowiłam więc nie drążyć tego tematu, a po prostu posłusznie sprawdzić spiżarnię.
Ta wycieczka nie była zbyt fascynująca, nikt nie zgłosił żadnych rażących braków. A przed cały czas kiedy chodziłam o owym pomieszczeniu, mężczyzna mi się bacznie przyglądał, jakby spodziewał się, że zaraz zakoszę parę warzyw i schowam sobie w jakimś ubraniu, modląc się, abym została niezauważona. Nawet jeśli miałabym cokolwiek stąd kraść to wybrałabym jakąś bardziej wyrafinowaną metodę. A nie głoduję jeszcze do tego stopnia, aby musieć to robić.
Wkrótce wróciliśmy na miejsce spotkania z Lucienem i Nix'em, gdzie zdałam pewnego rodzaju raport. I na tym pewnie moja rola by się na razie skończyła, gdyby oczywiście stróż Władcy Dworu Wiosny nie wpadł na ten jakże wspaniały pomysł.
- Przeszukaj ich, czy przypadkiem sobie czegoś nie pożyczyli - no tak, oczywiście. W pełni rozumiem, ale chyba powinien istnieć jakiś pakiet zaufania dla osób, które przyszły pomóc bezbronnym mieszkańcom w tak krytycznym czasie. Lecz nie protestowałam kiedy strażnik podszedł najpierw do Luciena i dokładnie go przeszukał czy przypadkiem nie schował w jakiejś ukrytej kieszeni czegoś wartościowego. To samo zrobił z Nix'em, a potem podszedł do mnie.
- Już wystarczy? - mruknęłam niezadowolona kiedy strażnik dokładnie sprawdzał czy nie mam przy sobie żadnych podejrzanych rzeczy. Spojrzał na mnie z powątpiewaniem, a potem się odsunął z jakimś niezidentyfikowanym mruknięciem - Już skończyliśmy nasze zadanie tutaj? Możemy wracać czy mamy coś jeszcze do zrobienia? - dodałam odwracając się w stronę moich towarzyszy. Nie wiem czemu, nie podobało mi się to miejsce i chętnie bym stąd zniknęła tak szybko jak się pojawiłam.

Lucien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz