Administracja

Strony

sobota, 20 czerwca 2020

Od Beverly cd. Castora - Bal

Jak na razie bal zapowiada się szokująco dobrze. 
Bałam się spojrzeć partnerowi w oczy, szczególnie że moje poliki całe się rumieniły. Chciałam aby czuł się stuprocentowo odważnie w tańcu ze mną. Pomimo mojego historycznego upadku chyba nie wyszło najgorzej. Wręcz wydaje mi się, że elf zadziwiająco dobrze poradził sobie ze wszystkim. Jednakże będąc dość blisko z moim współlokatorem nie przeszkadzało mi to. Dodając, że normalnie nie przyjęłabym tego do siebie. Przynajmniej przetrzymał mnie na parkiecie, uniemożliwiając szybką drogę ucieczki, gdyby była taka potrzeba. Byłam mu naprawdę wdzięczna za każde jego czyny w moją stronę. Mam nawet poczucie, że dobrze mu w moim towarzystwie. Co mnie mówiąc nieskromnie bardzo cieszyło. Jednakże warto zapamiętać, że Castor wciąż jak na razie pozostaje jedynie chłopakiem z którym dzielę pokój.

- Możemy zobaczyć co ciekawego nam proponują. - odparłam pospiesznie spoglądając na resztę towarzystwa. Castor po tych słowach spojrzał na moją bladą jak ściana twarz, momentalnie podając swe ramie ku mojemu. W taki sposób - chociaż nie była to daleka droga - znaleźliśmy się przy wspomnianych wcześniej grach integracyjnych. Widziałam twarze znajomych z ich pięknie naszykowanymi parami, więc poczułam się nieco bardziej swobodnie. Z uśmiechem zaczęliśmy całość. 

Skupiliśmy się na przekazywanych nam wcześniej zasadach i zgodnie z nimi graliśmy z resztą. Było dość ciekawie i nietypowo - dobre urozmaicenie całości wydarzenia. Nawet interesujące, że coś takiego postanowili nam zorganizować. Jakby nie patrzeć miała być to inicjatywa po wymagającej, momentami bardzo ciężkiej walce z Orkami. Jestem dumna z mojej drużyny, bo nieźle daliśmy sobie radę.
Będąc często u boku Castora czułam się po czasie bardziej odważnie, a z gry czerpałam jeszcze większą przyjemność niż wcześniej. Taki był pewnie tego zamysł.
Nim się obejrzałam i zdałam sobie sprawę, że coś takiego miało miejsce - zakończyła się zabawa. Co dobre szybko się kończy, zdecydowanie sprawdziło się w tym momencie.  Odetchnęliśmy z Castorem, aż nasz wzrok się ze sobą spotkał.
- Podobało ci się? - dociekał zaciekawiony. Staliśmy wciąż w tym samym miejscu, gdzie reszta zdążyła zniknąć w tłumie na parkiecie, czy korzystać z przystawek i napojów. Spoglądając na nie zdałam sobie sprawę, że głupio nie skosztować alkoholu. Nigdy nie próbowałam go tak naprawdę, bo pojedynczych łyków w to nie zaliczam. Warto podkreślić, że nie jestem jeszcze pełnoletnia, natomiast Castor już tak. Mam nadzieję, że jakby taka sytuacja miała miejsce nie zacznie mieć nagle do mnie urazy czy odrzucenia. Mimo tłumaczeń, że nie powinnam, będę żałowała nadal stałam przy swoim, że kiedyś trzeba. Czyżby to był pierwszy raz, gdy spotkam się z niejakim alkoholem?
- Tak, serio. - zaczęłam chwile się wahając, ale mimo wszystko byłam pewna tego co mówię. - A Tobie, Castor?
- Też, ciekawa rozrywka - zaśmiał się, sprowadzając naszą dwójkę trochę bardziej na ubocze, bo zostalibyśmy potrąceni przez pewnie nietrzeźwą parę niedaleko nas. Wymieniliśmy się wrażeniami, co chwila śmiejąc się. Sama nie wiedziałam czy robię to z nerwów, czy naprawdę śmieszy mnie omawiany temat. Rozejrzeliśmy się dookoła, aż Castor wyrwał nas z rytmu.

- Wyjdziemy na dwór? Powinniśmy się przewietrzyć po tej ekscytującej grze. - zaśmiał się ponownie, po czym spoglądał pytająco w oczekiwaniu na odpowiedź. Nie musiał czekać długo na odpowiedź, świeże powietrze dobrze nam zrobi.
- Czemu nie? - odparłam po chwilowym zastanowieniu. Znaleźliśmy się na terenie ogrodu. Szliśmy spokojnie przed siebie, obserwując otaczającą nas naturę. Nawet przez myśl przeszło mi, aby złapać elfa za rękę, ale szybko odeszło to w zapomnienie.
- Pamiętaj, jestem do Twojej dyspozycji! Gdyby coś było nie tak, to powiedz ja wysłucham.  - rzekł elf spoglądając za ramie na mój profil twarzy.
Wpatrywałam się w ziemie, ponownie wstydząc zerknąć na Castora. Czar prysł, a ja powróciłam do swojej wcześniejszej postaci.
- Dziękuje, że mnie zaprosiłeś. - mruknęłam dość cicho, a w odpowiedzi uzyskałam tylko wyjątkowo zadowoloną twarz Castora. Powiedział coś pod nosem, ale przez wymawiany bełkot i śpiew ptaków niedaleko mało usłyszałam. Wymieniliśmy się jeszcze zdaniami, spacerując powolnie wzdłuż otaczającego nas terenu.
Doszliśmy do wniosku, że jest coraz zimniej. W oka mgnieniu, powróciliśmy przez długie schody prowadzące do Zamku Królewskiego. Gdy stanęliśmy, chciałam powiedzieć szybko na co mam ochotę, chyba właśnie o to chodziło? Chwilę wątpiłam, aż zwróciłam się do współlokatora.

- Idziemy się czegoś napić do stołu? - zapytałam, wpatrując się w gwiazdy na jego twarzy. Poczułam, że złapał mnie za rękę i szybkim krokiem skierował w wskazane miejsce. Stanęliśmy trochę dalej od innych. Jednakże dużo ludzi się tu obecnie zgrupowało. Nie wiele można było usłyszeć, przez opowiadania uczniów i głośną, skoczną muzykę. Spora część z nich, była nieźle pijana, że rzeczywistość chyba do nich nie docierała.
- Pijesz? W znaczeniu alkohol. Albo inaczej, chciałabyś spróbować czegoś co nam oferują? - ponownie się wyszczerzył, a mi dosłownie kamień spadł z serca. Sam mnie o to zapytał. Poczułam się z powrotem pewnie siebie. Lekko podniosłam jeden z kącików ust. Wpatrując się w ścianę niedaleko, zastanawiałam się czy oby na pewno powiedzieć prawdę i nie okłamywać chłopaka. Chcę, aby mi ufał. Po chwili więc, odrzekłam zgodnie ze swoimi wcześniejszymi rozmyślaniami.
- Szczerze, mogłabym spróbować alkoholu. - powiedziałam, z każdym słowem zaniżając swój ton. Zastanawiałam się, co stało się takiego, że chcę sama z siebie spróbować czegoś niedozwolonego. Nie zachowuję się tak na co dzień. Jestem spokojną elfką, zaczytaną w fantastyczne powieści, rozmawiającą z wiewiórkami w lesie. Czy coś poszło nie tak?
- Okej, to czekaj. Podam ci coś. - odparł lekko zdziwiony elf. Stałam wciąż w swoim miejscu, rozglądając się na inne ściany - jakoby było w nich coś zaskakującego czy zmiennego. Zwrócił się do mnie, ze szklanym kieliszkiem pełnym jakiegoś niezbyt zachęcającego koloru napoju.

- Beverly, przepraszam cię! Wybacz mi, uwierz nie chciałem! - rozległ się po sali donośny głos chłopaka. Spojrzałam na swoją suknię - większość materiału była mokra. Cała zawartość wylądowała na mojej klatce piersiowej. Odskoczyłam nerwowo, spoglądając raz na współlokatora, raz na drugą parę. Wiem, że Castor nie zrobił tego specjalnie. Tamta dwójka popchnęła elfa, ponieważ porządnie byli upici, przez co alkohol, którego miałam zaraz spróbować mogę w tym momencie tylko wylizać z odzieży. Oni chyba nie wiedzieli, co się właśnie wydarzyło, ani dlaczego można było usłyszeć krzyk. Nie mam do nikogo urazy. Bardziej bałam się. Patrząc na fakt, że nie widać końca balu, a mój stan wyglądał nieciekawie. Jeszcze gorzej czułam się z tym, że było czuć wyraźnie alkohol ode mnie. Nie tak miało to wyglądać. Co ja mam teraz zrobić? Dlaczego akurat tego wieczoru? 




Castor? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz