Administracja

Strony

poniedziałek, 23 listopada 2020

Od Mavena do Dantego

 Dzisiejsze ćwiczenia nie były wcale miłe, nasza nauczycielka nie miała zbytnio dobrego humoru, co tylko pokazywał wściekły demon kręcący się wokół niej. Pomimo tego lekcja była ta jak milion poprzednich - ćwiczenie ataków i synchronizacji ze swoimi demonami. W naszej klasie było tylko dwóch uczniów mających więcej niż jednego demona, dlatego ja i Iris musieliśmy przykładać do tego większą wagę. Czułem jak pot lał się po moim ciele, chociaż ogień wrzący w moich żyłach sprawiał, że szybko parował, nie dając nawet szansy wsiąknięciu mu do materiału mojej koszuli. Kochałem zaczynać początek tygodnia w taki oto sposób - potyczkami między uczniami by ściągnąć z siebie częściowy stres. 

Gdy już nauczycielka miała nam podziękować za lekcje i powiedzieć co mamy robić za tydzień, do sali weszła nieznana nam wszystkim osoba. Czarnowłosy powoli podszedł do naszej grupy, a za nim kroczył jego demon. Deva najeżyła futro ale już po chwili przyglądała się stworzeniu z ciekawością, pewnie obserwowała swojego nowego wroga. Chłopak nie wydawał się speszony bądź przestraszony widząc swoją nową klasę. Wpatrywał się w nas tak samo jak my w niego, bez skruchy i strachu w oczach. 

- W końcu przyszedłeś - Diana zmierzyła go wzrokiem. - To wasz nowy kolega, Dante. Mam nadzieję, że nie będzie żadnego problemu jeśli chodzi o nową osobę w grupie. Bez popisywania się.

Nikt nawet nie zareagował na jej słowa. Nasza klasa miała jedną, najgorszą wadę pod całym niebem, każdy każdego traktował jak wroga. Ja nie miałem takich upodobań, dlatego zbytnio się tym nie przejmowałem ale lekcje z takim nastawieniem nie należały do najprzyjemniejszych.  Ale nie miałem innego wyboru niż spokojne znoszenie tego dzień w dzień, byle by przetrwać i zdać tą szkołę.

- Maven, mam nadzieję, że go oprowadzisz - nauczycielka mruknęła i wyszła bez dalszego słowa z sali. Zmrużyłem oczy, patrząc w ślad za nią, nie zwracając uwagi na uśmieszki innych. Zawsze przecież zostanę pupilkiem dyrektorki. Poczułem gniew Devy przelewający się przez mój umysł, jednak Artis skutecznie ją tamował, by nie przejęła nade mną kontroli. Powoli wszyscy opuszczali salę, podczas gdy ja stałem i wpatrywałem się w podłogę. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Większość nowych uczniów było z pierwszych klas, dlatego nie miałem problemu z ich oprowadzeniem, jednak to był chłopak w moim wieku, najpewniej z takim samym doświadczeniem. Westchnąłem. Czy naprawdę ja zawsze musiałem się tym zajmować? Jednakże wiedziałem, że nie powinienem się tak wobec niego zachować - w końcu przecież nic mi nie zrobił. 

- Jak już zdążyłeś się pewnie dowiedzieć jestem Maven, przewodniczący jakże urokliwej i cudownej klasy - kiwnąłem w jego stronę delikatnie głową. - A to Deva i Artis, moje demony. Nie wiem czy byłeś już u dyrektorki, ale po oprowadzeniu cię, możemy do niej pójść.

Dante?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz