Administracja
Strony
piątek, 26 marca 2021
Od Darumy cd. Luciena
wtorek, 23 marca 2021
Od Luciena cd. Darumy
Czułem się przy nim nieco nieswojo. Pomimo jego zapewnień, że niczego nie słyszał czułem, że jest całkowicie inaczej. W takiej sytuacji sam bym się nie przyznał, nie chcąc jeszcze bardziej gmatwać już i tak dziwnej sprawy.
- Jak idą przygotowania do mikstury? - uśmiechnął się niepewnie nie patrząc nawet na mnie. Westchnąłem i usiadłem na jednym ze zdobionych foteli. Musiałem przyznać, że rzadko bywałem w komnatach dla gości, które były o wiele bardziej zdobione niż te nasze.
- Myślę, że dobrze. Musimy jeszcze tylko ogarnąć kilka rzeczy - odparłem, przecierając twarz dłońmi. Dopiero teraz, siedząc na miękkim meblu poczułem jakie zmęczenie mnie łapie. Zacząłem niekontrolowanie ziewać, zasłaniając usta wierzchem dłoni. - Chyba pójdę do siebie, bo zaraz ci tutaj zasnę.
Chłopak zaśmiał się, jednak nic nie odpowiedział na moje słowa. Podniosłem się i ruszyłem w kierunku wyjścia, lecz zanim wszedłem na korytarz, odwróciłem się do chłopaka przez ramię.
- Dobranoc, Darumo - nie dałem mu czasu na odpowiedź, od razu ruszyłem do swojej komnaty, mając na dzieje, że nie spotkam nikogo po drodze. Kasjanowi się oberwie, ale nie dzisiaj. Jutro.
~*~
Promienie słońca bezlitośnie dały mi znać, że nadeszła pora by wstać. Przekręciłem się, odwracając do niego plecami, jednak i tak nie mogłem już zasnąć. Rzadko pozwalałem sobie pospać aż do tak późnej pory, jednak dzisiaj tego potrzebowałem. W końcu nie ma wojny, nie muszę iść na patrol czy na zajęcia. Mogę poleniuchować. Nie zdarzało się to zbyt często, jednak miło było tak po prostu o nic się nie martwić, tylko żyć chwilą. Pomimo świadomości, że niedługo się to skończy.
Ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z przemyśleń.
- Rhysander kazał przyjść i powiedzieć, że śniadanie gotowe - przytłumiony głos centaura dochodził z korytarza. Uśmiechnąłem się delikatnie. Że chciało mu się po mnie przyjść. Otworzyłem drzwi, wpuszczając go do środka.
- Ubiorę się tylko i możemy iść.
Chłopak skinął głową, a zabrałem ubranie. Łazienka znajdowała się obok mojej komnaty, dzięki czemu nie musiałem biegać nie wiadomo gdzie by się do niej dostać. Właśnie dlatego wybrałem ten pokój. Kasjan musiał przejść dwa piętra w dół by się w niej znaleźć.
Szybko ubrałem to co przyniosłem ze sobą i przemyłem twarz zimną wodą. Nie chciałem siedzieć tutaj zbyt długo, tym bardziej, że ktoś na mnie czekał. Gdy wróciłem do Darumy był w trakcie oglądania krajobrazu widniejącego za oknem. Kolejny plus tego pokoju? Widać całe Velaris, od podnóża zamku aż jej dalekiego horyzontu.
- Chodźmy. Jak Rhys po nas przyjdzie to nie będzie to wcale miłe.
~*~
- Smacznie się spało? - książę od razu mnie przywitał, wlewając sobie kawę do białej filiżanki stojącej obok jego, już pustego talerza.
- Jak zawsze, gdy nikt nie stoi nad tobą - Kasjan nawet na mnie nie patrzył, usilnie próbując ignorować moją obecność. Nie to, że mi to przeszkadzało, ale...
- Co ty taki sztywny? - Mor siedziała obok niego z delikatnym uśmiechem. Nie widać było po niej jakichkolwiek złych emocji po tym co się stało. - Siadaj i jedz, bo marnie wyglądasz. Karmią cię w tej szkole?
Jak w śnie usiadłem na krześle naprzeciw niej, nie odrywając wzroku. Jeszcze wczoraj Amrena mówiła, że jest w dość złym stanie, a teraz jak gdyby nigdy nic sobie siedziała i ze mną rozmawiała. Czyżby mnie okłamała?
- Po prostu poszedłem późno spać.
Nie wiedziałem jak mam z nią rozmawiać. Chyba pierwszy raz czułem wobec niej skrępowanie, czego się nie spodziewałem. W końcu zawsze była dla mnie jak siostra i rozmawiałem z nią na każdy temat. A teraz? Wolałbym być w szkole na zajęciach, niż siedzieć i z nią rozmawiać. Ona chyba też to zauważyła, bo nie próbowała mnie dalej zagadywać. Zaczęła jeść, nie patrząc na nikogo.
- Chciałbym, żebyś dzisiaj poleciał do obozu - mruknął Rhys pomiędzy kęsami. - Kasjan dzisiaj musi lecieć na Dwór Światła, a ja niestety muszę zostać tutaj. Będziemy mieli pewnych gości. A, że ciebie jednocześnie nienawidzą i się boją, stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie żebyś to ty się tam wybrał. - tutaj spojrzał na Darumę, który siedział obok mnie. - Możesz go zabrać ze sobą, ale wiesz, że tego nie polecam.
Skinąłem głową. No tak, pomimo, że miałem tu przyjechać by spędzić z nimi trochę czasu, czekała mnie robota, której wolałbym nie wykonywać.
- Czy zechcesz z nim ruszyć? - książę spojrzał na Darumę, który przełknął to co miał w buzi.
- Oczywiście - centaur się delikatnie uśmiechnął. Oj, nawet nie wiesz na co się teraz skazałeś.
- W takim razie po śniadaniu idźcie się przygotować.
<Darumo?>
środa, 17 marca 2021
Od Mavena c.d. Armina
Sytuacja nie wyglądała dobrze. Wcale a wcale. Czułem się jakbym wpadł w pułapkę bez wyjścia, bez jakiejkolwiek opcji ucieczki. Nie lubiłem być zapędzany w róg jak jakaś ofiara, dlatego moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Tylko ostatkami silnej woli, która czułem jak mnie opuszcza, zmusiłem ogień jak i demony do spokoju - gdybym wykonał jeden zły ruch już bym nie żył.
- Skąd znasz moją mamę? - czułem się zbity z tropu. Na początku czułem z jego strony jedynie gniew i wyższość, jednak gdy wymienił jej imię poczułem jak się uspokaja. Moja mama nawet nigdy nie wypowiedziała imienia księcia, na którego dworze się urodziłem, a jednak skądś się znali. Czy to właśnie z tego powodu mnie tutaj wręcz zawlókł?
- Znam ją bardzo dobrze.
Nic więcej nie usłyszałem. Mężczyzna usiadł na jednym z krzeseł przy stole wskazując mi bym zajął miejsce obok niego. Armin usiadł na drugim końcu długiej ławy, nie chcąc nam najwyraźniej przeszkadzać, ale czułem jak dokładnie nad obserwuje. Pewnie był też ciekawy o co tutaj chodzi. Siedzieliśmy w ciszy, czekałem aż w końcu się odezwie co uczynił po dość długiej i niezręcznej chwili.
- Czy wiesz coś na temat swojego ojca? - zapytał, nalewając sobie wina. Odór alkoholu wdarł się do moich nozdrzy, przez co samoistnie się skrzywiłem. Nienawidziłem tego zapachu, nie ważne w czym. - Najpewniej nic ci nie mówiła.
Potwierdziłem to kiwając głową. Nie wiedziałem co jeszcze mógłbym do tego dodać, więc stwierdziłem, że nie będę mu przerywał. Niech powie co ma do powiedzenia.
- Pewnie domyślasz się, że Twój ojciec musiał mieć coś wspólnego z ogniem. Właśnie dlatego ten demon połączył się z Tobą. Doskonale rozumiał moc wewnątrz ciebie i spopielania wszystkiego wokół. Trudno się powstrzymać, prawda? - spojrzał prosto w moje oczy, wiedząc, że tam zobaczy odpowiedź. Nie musiałem nawet mówić, że to co opowiada jest prawdą. - Też tak miałem, gdy byłem młody. Nawet po urodzeniu się moich synów nie byłem w stanie utrzymać płomieni na uwięzi. Moi synowie nie odziedziczyli aż tak ogromnej potęgi jak moja. Z ledwością są w stanie podpalić zagajnik. Aż w końcu pojawiłeś się ty.
Podniosłem brwi, skupiając na nim swój wzrok. Jak to ja?
Armin?