Administracja

Strony

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Od Darumy cd. Luciena

 Niepewnie przyglądałem się rozmowie Luciena z nieznaną mi kobietą. Młoda dziewczyna wydawała się być ekstremalnie zdenerwowana. Nie wiedziałem, jak się zachować. Nie rozumiałem powodu jej paniki. Znałem towarzyszącego mi chłopaka już od dłuższego czasu i miałem pewność, że nie zrobiły jej krzywdy. Czy ktoś inny ją zastraszał? Uniosłem uszy, lekko przekrzywiając głowę. Dziwne. Czy takie rzeczy są normalne dla obozów treningowych? 
- Jak tylko wróci, poinformuj mnie - rzucił ostro Lucien. Dopiero kiedy spojrzał w moim kierunku uspokoił się. Bez słowa jednak skierował się w stronę domku, w którym mieliśmy nocować. Przyśpieszając kroku, w końcu go dogoniłem.
- O co chodzi? - zapytałem, nie mogąc powstrzymać ciekawości. 
- Od lat mężczyźni naszej rasy twierdzą, że kobiety nadają się tylko do siedzenia w domu - wyjaśnił. - Dlatego podcinają im skrzydła w takim miejscu żeby się nie zagoiły, co uniemożliwia im latanie. Gdy wstąpiłem do rady Rhysandra zaprzestałem tego i wydaliśmy pozwolenie by kobiety także mogły być wojowniczkami, ale dowódcy obozu się to nie podoba. Znowu przestał wysłać je na treningi i zostawia w obozie by wykonywały wszystkie domowe obowiązki. 
Ze smutkiem wsłuchiwałem się w jego słowa. To okropne! Kobiety mogły być równie dobrymi wojowniczkami, co mężczyźni. Nawet lepszymi, jak w moim przypadku. 
- Chcesz z nim o tym porozmawiać? - upewniłem się, podnosząc wzrok w stronę Luciena. Ciemnowłosemu zależało na obozie, doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Najpewniej w pierwszej kolejności rozwiąże ten problem.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy - obiecał, posyłając mi delikatny uśmiech. - Nie mogę pozwolić na taki brak sprawiedliwości. 
Kiwnąłem głową w odpowiedzi i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Salon, w którym się znaleźliśmy był naprawdę przytulny. Przypominał mi domek letniskowy należący do mojej rodziny. Spędzałem w nim wiele czasu, kiedy byłem młodszy. Uwielbiałem tamto miejsce. Z dala od wrednego kuzynostwa, problemów związanych z moim pochodzeniem i innych podobnych. 
- Mógłbyś mnie zaprowadzić do pokoi? - zaproponowałem, przypominając sobie słowa Luciena. Pozwolił mi wybrać sypialnię. Miałem zamiar obejrzeć wszystkie po kolei. 
Młodzieniec wstał z krzesła, na którym siedział do tej pory i gestem ręki dał mi znać, żebym za nim podążył. Skocznym krokiem dołączyłem do niego. 
Wszystkie sypialnie niestety wyglądały niemal identycznie. Dodatkowo posiadały zwyczajne łóżka, które nie należały do najwygodniejszych dla mojej rasy. Będę musiał wymyślić jakiś sposób, aby lekko przemeblować jeden z pokoi. Trochę poduszek zrzuci się na ziemię i będzie doskonale. 
Lucian chyba zauważył moje zamyślenie. 
- Możemy przestawić kilka mebli - zaproponował, lustrując wzrokiem pomieszczenie. - Pasuje ci ten pokój? 
- Jest w porządku - zgodziłem się. - Tylko...
- Coś nie tak? - zapytał lekko zaniepokojony.
- Czy wziąłbyś ten pokój obok? - poprosiłem. - Czułbym się pewniej wiedząc, że jesteś niedaleko.
Przyznam, że moje słowa mogły zabrzmieć nieco dziwnie. Ale nie potrafiłem oswoić się z nową sytuacją. Byliśmy gdzieś wysoko w górach wśród trenujących, silnych wojowników. Nie była to pozycja, o której marzyłem. Wiedziałem, że Lucien będzie miał od teraz wiele na głowie. Wolałem jednak mieć go gdzieś blisko. Tak dla bezpieczeństwa i spokoju ducha. 
- Nie ma sprawy. - Chłopak uśmiechnął się serdecznie. - Więc co zrobimy z tym przemeblowaniem? 
- Nic wielkiego - zapewniłem, nerwowo machając dłonią. Nie chciałem robić niepotrzebnego zamieszania i problemów. - Myślałem, żeby po prostu przesunąć trochę tamtą szafkę nocną i ściągnąć pościel oraz poduszki na ziemię. Wtedy mógłbym się na nich położyć i oprzeć o materac. Będzie idealnie.
- Zanotowano - zażartował i podszedł do wspomnianego przeze mnie mebla. Przesunął go w bok, robiąc miejsce na moje legowisko. Ja w międzyczasie zdjąłem poduszki i kołdrę, które rozłożyłem na ziemi. Teraz pomieszczenie wydawało się być bardziej przytulne dla mojej niewymiarowej osoby. 
- Dziękuję za pomoc, Lucien! - Uśmiechnąłem się. Chłopak nie zdążył jednak nic odpowiedzieć, ponieważ usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Ciemnowłosy od razu poszedł zbadać, kto odwiedza nas o tej porze. Ja ruszyłem za nim. 
Po drugiej stronie stała dziewczyna, którą spotkaliśmy wcześniej. Lucien wpatrywał się w nią spokojnym wzrokiem. Ona zaś wyglądała na jeszcze bardziej zdenerwowaną. 
- Mój panie... - zaczęła niepewnie. - Nasz dowódca właśnie wrócił...
Lucien zmarszczył brwi i wyszedł z domku, aby odnaleźć wspomnianego mężczyznę. Bez słowa podążyłem za nim. Nie miałem pojęcia, dlaczego właściwie chciałem mu towarzyszyć. Nie potrafiłbym mu nawet pomóc! Wierzyłem jednak, że moja obecność mogłaby mu pomóc poukładać myśli, w razie problemu. Może walczyć nie umiałem, ale trafna radą zawsze potrafiłem rzucić. 

Lucien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz