Administracja

Strony

sobota, 24 kwietnia 2021

Od Eny cd. Shain'a

Zajęcia z łucznictwa należały do jednych z moich ulubionych. Od dziecka strzelałem z łuku. Mogłem to zaliczyć nawet do swego rodzaju hobby. Na lekcje specjalnie nawet założyłem wygodniejsze, mniej zdobione szaty. 
Wszyscy uczniowie ustawili się na specjalnym placu. Każdy otrzymał wypożyczony przez szkołę łuk. Nie była to broń, do której się przyzwyczaiłem. Wydawała mi się być cięższa od tej, z którą głównie trenowałem. Z tego też powodu trzymałem łuk przez dłuższy czas w rękach, wahając się, jak poradzić sobie z nowymi warunkami. 
Ostatecznie zdecydowałem się spróbować. Wyprostowałem plecy i naciągnąłem cięciwę, zręcznie ustawiając strzałę. Po chwili puściłem linkę i zaostrzony kijek wbił się niemal w sam środek tarczy. Zmarszczyłem lekko brwi, oślepiony słońcem. Jak na pierwszy raz, całkiem nieźle. 
Wyjmowałem z kołczanu drugą strzałę, kiedy usłyszałem szelest liści. Odwróciłem głowę w stronę dźwięku. Nic nie zobaczyłem, ale poczułem, że ktoś mnie obserwuje. Mimo tego postanowiłem zachować spokój i sprawdzić to później. W końcu, nie odczytywałem żadnych wrogich intencji, a dodatkowo żaden wróg nie ośmieliłby się zaatakować pilnowanych przez nauczycieli uczniów na terenie renomowanej szkoły. Nawet jeśli, pozostawałem cały czas czujny. W razie potrzeby obronię się. 
Lekcja skończyła się wyjątkowo szybko. Z każdym strzałem szło mi coraz lepiej. Przyzwyczaiłem się też do nowej broni. Obiecałem sobie jednak, że wieczorem napiszę do rodziców z prośbą o przysłanie mojego własnego łuku. Będzie znacznie wygodniejszy od aktualnego. 
Pozostała jedna sprawa. Nie potrafiłem zostawić sprawy dziwnego hałasu. Kiedy wszyscy rozeszli się już do akademików, sam podszedłem bliżej drzewa. Dopiero z tej odległości dostrzegłem siedzącego na gałęzi chłopaka. Zdecydowanie wyróżniał się wyglądem - ubrany był w kolorowe szaty i nerwowo trzymał uszy w górze. Włosy miał nastroszone, jakby oczekiwał nadchodzącego ataku. 
- Witaj - zawołałem w jego kierunku. Zadbałem, aby mój głos brzmiał ciepło. Chciałem go uspokoić. - Przyszedłeś poobserwować treningi?
Chłopak przez chwilę milczał, wpatrując się we mnie niepewnie.
- Em.. nie ja tylko..- zająknął się. - Zgubiłem się! Tak, dokładnie! Zgubiłem się - dodał pośpiesznie, rozglądając się na boki.
Nie brzmiało to wiarygodnie. Mimo tego, uśmiechnąłem się łagodnie. Nawet jeśli obserwował trening, nie zrobił niczego złego. Spory pomiędzy akademiami nie miały dla mnie żadnego znaczenia. 
- Dziwne, bo wydaje mi się, że zgubione osoby nie siedzą na drzewie - powiedziałem, a uśmiech nie znikał z mojej twarzy. 
- No wiesz jak się zgubisz to musisz znaleźć punkt orientacji, by się odnaleźć w danej sytuacji - usprawiedliwiał się. - Wybacz jeżeli myślałeś, że obserwuję. Pójdę już...
Wyglądało na to, że naprawdę go przestraszyłem. Było to dość niepodobne. Zwykle wszyscy nie widzieli we mnie żadnego zagrożenia. 
- Pójdziesz? Dokąd? Czy nie wspomniałeś wcześniej, że się zgubiłeś? - przypomniałem lekko rozbawiony. Chłopak naprawdę zagubił się w swoich słowach. Widziałem to po jego pełnej konsternacji minie. 
- Z drzewa udało mi się zauważyć... - Nie dokończył wypowiedzi, najpewniej nie mogąc niczego wymyślić. Kiedy się odsłonił, miałem szansę zobaczyć widniejące na jego ubraniu logo akademii Corvine. Szybko skorzystałem z tego faktu.
- Jesteś nowym uczniem Corvine i nie wiesz, jak wrócić do szkoły? - zapytałem. Oczywiście domyślałem, się, że nieznajomy zna drogę. Nie chciałem go jednak bardziej peszyć. Już teraz wyglądał na kłębek nerwów. 
- Tak, właśnie tak! - potwierdził i zeskoczył z drzewa. Wylądował elegancko na trawie, nie tracąc przy tym równowagi.
- Chcesz, żebym cię odprowadził? - zaproponowałem, uśmiechając się jeszcze bardziej serdecznie. Sam nie spędziłem w Kernow zbyt wiele czasu, jednak powoli zaczynałem się orientować w okolicy. Dodatkowo, chłopak najpewniej doskonale wie, gdzie ma iść. Ja mogę mu tylko potowarzyszyć i upewnić się, że wróci prosto do akademii. Mimo wszystko obserwował trening naszej szkoły. Nie miałem pewności, czy nie przekaże tej informacji komuś z zewnątrz. Szpiegów na tym świecie nie brakuje.
Chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale chwilę później ponownie je zamknął. Wydawało się, że ponownie nie wiedział, co powiedzieć. 
- Chodźmy więc - odparłem w końcu. Skoro on nie może się zdecydować, nie będę wiecznie czekać. Muszę wrócić niedługo na zajęcia.
- Dziękuję... - powiedział po chwili, dołączając do mnie. Posłałem mu ciepły uśmiech. Jeśli nieznajomy nie ma złych zamiarów, ja również nie stanowię żadnego zagrożenia. 
- Mam na imię Ena - przedstawiłem się, próbując rozwiać pełną niezręczności atmosferę. - Jak się nazywasz? 

Shain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz