Administracja

Strony

sobota, 15 maja 2021

Od Hyo cd Yeu

Akurat to miały być dwa dni bez magii. Gdyż tak już mam, pobieram, używam, aż się kończy, a potem muszę odczekać dwa dni. To było dziwne jednakże, jako iż mam wampirze umiejętności, to mam nadzieje, że chociaż to zostanie.To i gdzie byliśmy, pozostało niewiadomą. Miałem co do tego mieszane uczucia, gdyż nawet jeśli się rozglądałem, mogłem ujrzeć, że nie wszystko było takie samo do poprzedniego miasteczka. Coś się tu nie zgadzało. Znaki na drzwiach wyglądały jakby, ktoś pomalował je farbą, ale nie zainteresowałem się nimi. Nie wszystkie miały znaki, może coś jest na rzeczy. Zapachy, a może ich brak... Słychać było coś dziwnego, tak jakby się coś zbliżało, ale jednocześnie było daleko.
Wróćmy do tego, co i gdzie jestem. Wraz z Yeu znaleźliśmy się w kuźni. Musiałem znaleźć jakąś apteczkę, znalazłem ją. Tak i więc mogłem sprawdzić i opatrzyć ranę chłopaka. Lewy bark wyglądało to nieciekawie. Zanim dezynfekuję, najpierw sprawdzę, czy może krew mu pomoże. Zawsze przy sobie nosze fiolkę błękitnej krwi.
Wyciągnąłem ją i podałem chłopakowi, by ją wypił. Odetchnąłem, w kieszeni znalazłem płatki białego kwiatu. Nie wiem czemu, ale w kieszeniach zawsze znajduje coś, co jest użyteczne do danej sytuacji. Ułożyłem je na podrapaniu, po czym zabandażowałem owo miejsce, dokładnie i ostrożnie, by się trzymało. Gdy skończyłem, spojrzałem na Yeu, wypił to, co mu dałem. Zabrałem fiolkę i schowałem ją do kieszeni.
- Jak zacznie cię boleć, to powiedź, zmienię opatrunek. Co do twoich mocy, może uda się ją odblokować. - przerwałem. Chciałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem jak mam to ubrać w słowa.
- Co chcesz powiedzieć? - spytał. Najwyraźniej jest to użyteczna informacja, ale wydaje się nie mieć żadnego sensu.
- Po drodze, gdy się oglądałem, gdzie się podziali ludzie.. Na niektórych drzwiach pojawiały się namalowane znaki. Nie wiem czemu i co one oznaczają. - wyszeptałem. Znieruchomiałem i spojrzałem na bok, coś przyciągnęło moją uwagę. Słyszałem, że coś się zbliża, dlatego też starałem się być cicho. Ostrożnie zbliżyłem się do przedmiotu, który zwrócił moją uwagę. Była to butelka z czymś w środku. Wziąłem ją i wróciłem do Yeu. Podałem mu to, co znajdowało się w butelce. Jakiś pergamin, nie wiedziałem, co może być w środku. Najwyraźniej, coś poszło nie tak. Dlatego też musieliśmy uciekać z kuźni. Stworzenie, jakie spotkaliśmy, nie było już same. Stwór rozmnożył się i były już trzy. Złapałem chłopaka, by spróbować użyć wampirzej prędkości, udało się, dlatego też mogliśmy uciec do kolejnej kryjówki.
***
- Głupia ta magia jest stara, co ty z nią robisz.?! - ton głosu, nie należał do żadnego z nas. Jednakże i tak go słyszałem.
- To tyś jest głupia. Ten cały test, czy tam eksperyment jest głupi.!!! - głośny ton, niemalże krzyczący. Yeu chyba nie słyszał. Dlatego też starałem się ponownie w niego wsłuchać, by usłyszeć, o co się tak konkretnie kłócą.
- Obie jesteście głupie. Co to za chora zabawa. Miałyście jedynie to sprawdzić, a nie wrzucać Hyo i Yeu do głębokiej wody. Jak ich wyciągniecie. - ten głos był znajomy. Przypominał głos znajomego babci.
- Nie możemy ich wyciągnąć. Oni myślą, że to, co widzą, jest żywe. - kolejny głos, a może ten sam. Nakładały się na siebie. Ciężko je rozdzielić, nawet jeśli słucham, to muszę uważać, by tamten stwór się nie pojawił.
- Czyli mówisz mi, że mój wnuczek i jego przyjaciel został wciągnięty w eksperyment, który ma na celu dowiedzenie się, skąd wziął się tam potwór, oraz kto stworzył to badziewne zaklęcie. - ten głos należał do babci. Co oni do diabła zrobili. Nie rozumiałem, co takiego wyprawiali.
Dlatego też poszczególne słowa utkwiły mi w głowie. Mianowicie, nie składały się i były chaotyczne, a dodatkowo czemu ja i Yeu. Chwila, najwyraźniej coś jeszcze mówią.
- Czy jeśli się tam zranią, to wpłynie na ich tutejsze śniące ciała? - pojawiły się pytania, na które z chęcią usłyszę odpowiedź.
- To jest możliwe, możliwe jest też to, że moce mogą nie działać, być zablokowane. Jednakże cechy danych ras mogą być znacznie rozwinięte, tak jakby to one zastępowały moce. Wiem też, że drzwi.. - nagłe głos zniknął. Nie dokończył.. Co z tymi diabelnymi drzwiami... Chociaż jest jakiś punkt zaczepienia.
Brak mocy. Ewolucja umiejętności rasowych. Test. Eksperyment. Potwór. Drzwi. Twórca. Brak wyjścia. Rany. ~Westchnąłem i z apteczką ruszyłem do chłopaka go opatrzeć, na nowo. Trzeba było opatrunek zmienić.
Usiadłem i zacząłem wzdychać i zmieniać opatrunek na nowy. Najwyraźniej Yeu to zauważył..
- Co ci dolega? - spytał.
- Słyszałem rozmowę, która nie pochodzi stąd tylko z zewnątrz. Okazuje się, że to jakichś eksperyment czy nawet test. Ma on na celu znaleźć twórcę tego zaklęcia, czy też miejsca. Musimy znaleźć wyjście oraz nie wiem, o co chodzi z tymi drzwiami. - westchnąłem ciężko, wyprostowałem się i spojrzałem na zmieniony opatrunek. - Nasze ciała, które śpią w rzeczywistości, mogą być zranione przez to miejsce. Moce nie działają. Za to nasze rasowe umiejętności są znacznie lepsze. - dodałem.
Yeu najwyraźniej analizował, to co się dowiedział. Zapewne ma mnie za szaleńca, ale to by wszystko wyjaśniało. Akurat przecież gdy szliśmy do następnej kryjówki, droga wydała się, jakby nas kierowała, do kolejnego punktu. Nawet ze zbaczanie i tak byśmy tu doszli.
Wiem, że jak uda nam się wyjść to zatłukę tego, co mnie, wepchnął do tego piekła. Naprawdę przesadzili. Jednak chwilę, by coś takiego zrobić, muszą mieć pokłady mocy. No tak babcia i jej znajomek, mają pewnie wielu znajomych do pomocy. Czyżbyśmy byli ofiarami kultu. To by dopiero było, nie śmieszny żart, a może bardziej koszmar. Chce jak najszybciej wyjść i powyrywać im głowy za coś takiego. Najlepiej ich popalić, by pamiętali o tej lekcji.

Yeu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz