Administracja

Strony

czwartek, 27 maja 2021

Od Hyo cd Yeu

Zbudziłem się cały w bandażach. Nie wiedziałem czemu. Jednakże po krótkiej chwili powoli wszystko do mnie wróciło. Yeu. Badania. Płomienie. Zacząłem odplątywać bandaż na ręce, by sprawdzić, jak to idzie. Skóra wracała do normy. Wstałem z łóżka i ruszyłem prosto, aż napotkałem lustro. Odplątałem resztę bandaży. Na brzuchu i plecach skóra wydawała się wolniej goić. Nie wiedziałem czemu. Gdyż nawet jak miałem oparzenia, to bywało, że dużo szybciej się goiły rany. Wyszedłem z pomieszczenia, by udać się do pomieszczenia z łaźnią. Tam będę mógł szybciej dojść do siebie.Oparzenie na brzuchu zniknęło, jedynie została kreska, która była trochę dłuższa, jednakże ona także powoli znikała. Kąpiel z ziołami, krwią oraz odpoczynek dobrze mi robią. Chociaż gdy weszła Ariel podopieczna babci, wiedziałem, że coś jest nie tak. Weszła do łaźniowej wanny, po czym zaczęła nakładać coś na moje plecy. Piekło, łaskotało i łagodziło. Czyli jednak poparzenie na plecach jeszcze zostało. Goiło się, cały czas, ale coś szło wolniej. Mimo takich ran zazwyczaj szło szybciej, a tutaj muszę czekać.
***
Leżałem w swoim łóżku na brzuchu, gdyż oparzeniami wciąż ktoś się zajmował. Musiałem czym prędzej wracać na zajęcia, ale także wysłałem kilka osób, za Yeu. Mieli go pilnować, a w razie czego podrzucić mu jakieś smakołyki (tak mowa o ludziach, których mógłby zamordować, albo potworach). Pilnować go mieli oraz informować mnie o poczynaniach. Ciarki przechodziły przez moje ciało, dlatego też odtrąciłem osobę od siebie. Był nią znienawidzony osobnik, którego nie chciałem widzieć i wciąż nie chce.
Opuściłem pomieszczenie, zarzuciłem na siebie jakąś jedwabną bluzkę, po czym wróciłem do akademika. Wolałem pobyć sam, może szybciej się zregeneruje. W pokoju ściągnąłem koszulę i wylałem nieco błękitnej krwi, po czym zacząłem medytować.
***
Analizowałem wszystkie sytuacje i momenty, odkąd spotkałem się z Yeu. To on pierwszy się zjawił, gdy akurat byłem na treningu. Późniejsze wydarzenia miały na celu mnie jedynie zirytować albo też miałem być zazdrosny o to, co on robi. Skoro się zjawił to, czemu, miałem nie skorzystać. Mimo wcześniejszych początków sprzeczek. Nie wiem czemu i od czego się zaczęły te ciągłe sprzeczki i powody do wzajemnego wkurzania. Mogło wpłynąć wiele sytuacji, także na jedną trudno się zdecydować. Oczywiście Yeu może, robić co chce. Spędzać czas gdzie i z kim chce, nie musi mi się tłumaczyć. Jednakże nawet jeśli chciałem z nim porozmawiać, to i tak nam przerwano. Pojawienie się bestii, która jedynie pokomplikowała wszystko. Instynktownie odepchnąłem chłopaka, jednakże sam oberwałem, a on z opóźnieniem go spalił. Nie miałem mu tego za złe, ale on najwyraźniej miał. Miał iść poszukać roślin i kwiatu, bym mógł się wyleczyć. Pożyczenie mocy od Yeu też jest dobre, gdyż potrzebowałem wówczas ognia. Opatrzyłem się sam. Musiałem odpocząć od problemów i od samego Yeu. Jednakże to się odwróciło przeciwko mnie. Choć wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy jak daleko, może się to posunąć. Przyszedł wówczas do mnie. To było miłe, że mogłem się do niego tak po prostu przytulić. Chociaż potem gdy go znalazłem, był w opłakanym stanie....
Westchnąłem, gdyż ktoś uciążliwie walił do moich drzwi. Burknąłem do siebie, po czym wstałem i ruszyłem, zobaczyć kto taki się pojawił. Osoba z kopertą. Wziąłem je, ale zanim osoba poszła, dała mi woreczek. Wówczas mogłem zamknąć drzwi. Usiadłem na łóżku i otworzyłem kopertę, by zobaczyć, co znaleźli na temat Yeu. Gdzie i co się z nim teraz dzieje. Nie mogłem dokończyć, medytować. Znalazłem coś, co spowodowało, że musiałem odnaleźć Yeu, nawet jeśli będę musiał z nim walczyć.
***
Musiałem przeszukać kilka miejsc. W końcu go znalazłem kryjówka, do której się lepiej nie zapuszczać. Choć ja czasem w nich bywam. Wszędzie jednak leżały pozabijane trupy. Krew niektórych była jeszcze świeża. Inni leżeli już tam dłuższy czas. Yeu mnie zauważył i zaatakował. Dałem się mu złapać. Przez co zaczął mnie dusić. Starałem się go zatrzymać, ale jedynie ścisnął dłonie mocniej na mojej szyi. Brakowało mi powietrza, choć tak szczerze podobało mi się to.
Udało mi w końcu wyciągnąć woreczek, a jego zawartość wysypałem na twarz chłopaka. Padł na mnie, przestał mnie dusić, ale za to był nieprzytomny. Będzie trwać to krótko, dlatego też zabiorę go w bezpieczne miejsce.
***
Był w łańcuchach. Musiałem zasłonić mu usta, ale także musiałem go powstrzymać od używania magii. Oblizałem wargi i przejechałem dłońmi po udach chłopaka. Szarpnąłem za jego włosy i czekałem, aż się obudzi.
- Yeu czas wstawać. Czas na zabawę. - mruknąłem i ugryzłem jego uszko. Obudził się, dlatego też odsunąłem się na bezpieczną odległość i obserwowałem go jak się szapie i wierzga. Poczułem jak dreszcze, przechodzą przez całe moje ciało. Było to bardzo przyjemne, gdyż zawsze miło możemy się razem zabawić.
Obserwowałem go uważnie, każdy ruch. Dlatego też wstałem i ułożyłem dłonie na udach chłopaka, po czym miałem dostęp do krwi chłopaka. Chciałem go ugryźć, ale zbyt bardzo się rzucał, by móc coś więcej zrobić. Mogłem jedynie obserwować i czekać aż się w końcu uspokoi.

Yeu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz