Wow! Byłam dosyć zdziwiona tym, co się stało. Yeu oczywiście mi pomógł, to było normalne, jednak prosto mówiąc, zaciekawił mnie. Oczywiście, wcześniej też już był dosyć miły dla mnie, co było z jednej strony słodkie. Chociaż szczerze mówiąc, przestraszyłam się tej jego aury, była taka mroczna. Nie pasująca do obrazu, jaki przedstawiał aktualnie. Miałam nadzieję, że nie jest zły! Och! Chciałam, aby mój strach minął.
Wzięłam sok, który mi przyniósł. Był bardzo dobry! Uśmiechnęłam się od razu po pierwszym łyku.
- Pyszny! - powiedziałam od razu.
Chłopak zaśmiał się lekko.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba. - odpowiedział, biorąc kolejny łyk ze swojego kubka. - Orientuj się.
Nie wiedziałam na samym początku, o co mu chodzi, jednak gdy się obejrzałam, od razu zauważyłam, że kolejka się przesunęła. Prawie podskoczyłam, doganiając osobę przed sobą. Musieliśmy przecież jeszcze kupić jabłka w karmelu! No, a przynajmniej Yeu je chciał.
Można powiedzieć, że nasze gadanie trwało długo. Tak długo, że aż było ciemno. Musieliśmy wracać do Akademii. Po incydencie z tym panem byłam przekonana, że nie chciałabym, aby to się powtórzyło. Wydawało mi się, że Yeu miał takie samo zdanie na ten temat.
- Odprowadzę się. - zaproponował Yeu, gdy już stanęliśmy przy murach Akademii Corvine.
Kiwnęłam lekko głową.
- Jeśli to nie problem, proszę pana.
- Otóż nie, Aniołku.
No i odprowadził mnie do tego skromnego pokoju. Niemal rzuciłam się na łóżko, kiedy tylko wróciłam. Mocno uściskałam poduszkę i nawet nie wiedziałam kiedy, ale zasnęłam.
Następnego ranka obudziłam się w ubraniach, no przecież zapomniałam się przebrać. Nie był to jednak problem. Byłam... co dziwne wyspana. Spojrzałam na zegarek. Już wiedziałam wtedy, co się stało. Zaspałam na lekcje. Szybko wstałam i pobiegłam do szafy się przebrać w mundurek i wybiegłam z pokoju na lekcje. Jeszcze tego brakowało.
Lekcje trwały długo, aż za długo. Długo chodząc po korytarzach, spotkałam Yeu, którego właśnie szukałam. U jego boku pojawiłam się za chwilę, a on spojrzał na mnie, pytając swoimi oczami, o co chodzi.
- Jak Ci minęły lekcje? - zapytałam.
- Dobrze. - odparł. - Coś się stało?
- Nic, nic. U mnie też dobrze... w miarę.
Yeu uśmiechnął się momentalnie do mnie.
- Masz może wolny wieczór?
- Oczywiście, że mam. - odpowiedziałam od razu.
Nauka nauką, jednak jak mam gdzieś z nim wyjść, to oczywiście, że mam wolny czas.
- Moglibyśmy pójść postrzelać z łuku. - zaproponował — Co Ty na to?
Zdziwiłam się. Nie potrafiłam strzelać z łuku, dlatego nie byłam na samym początku do tego przekonana, jednak w końcu kiwnęłam głową, zgadzając się.
- Wyśmienicie. - dodał, gdy widział moją zgodę. - Idź do pokoju, przebierz się i od razu ruszymy.
Po chwili zobaczyłam, jak Yeu kieruje się do swojego pokoju. Sama w takim razie też musiałam.
Ruszyłam do swojego pokoju. Gdy już tam byłam, od razu ruszyłam do szafy, aby się przebrać.
A więc gdy już się przebrałam, ruszyłam do Yeu, no, a przynajmniej miejsca, gdzie ostatnio się z nim widziałam. Jednak Yeu i tak zaczepił mnie, gdy tylko opuściłam swój pokój.
- Gotowa?
- Oczywiście. - odpowiedziałem dosyć pewnym głosem.
Po krótkiej drodze, którą umiliła rozmowa, dotarliśmy na strzelnice. Spojrzałam na Yeu, jakby pytając go wzrokiem czy to na pewno dobry pomysł. Jednak gdy on tylko na mnie spojrzał, lekko dotknął mojego nosa, po czym ruszył po łuki. Słodkie, jednak jeśli nie trafię? Cóż to będzie za tragedia!
- Oto Twój sprzęt. - powiedział Yeu, dając mi wielki łuk oraz strzały — Strzelałaś kiedyś?
Wzięłam łuk oraz położyłam strzały na chwilę na podłogę, aby zawiesić sobie ten sprzęt na plecach.
- Jeszcze nie. - odpowiedziałam, robiąc tę czynność.
- W takim razie się cieszę, że to akurat ja będę tego światkiem. - zaśmiał się lekko.
Od jego śmiechu nawet ja się lekko zaśmiałam.
Podeszliśmy do celów, gdzie mieliśmy strzelać. Yeu od razu naprężył łuk i z łatwością strzelił do celu. Trafił za pierwszym razem! Wow! Świetnie się to oglądało, jednak ja też musiałam chyba teraz strzelić do swojego celu. Wzięłam jedną ze strzał i naprężyłam łuk. Ręce mi się trzęsły i nie mogłam wycelować, aż w końcu puściłam. Niestety, nie trafiłam nawet w cel.
- Spróbuj nie trząść tak rękoma. - poradził mi Yeu.
Jakbym nie wiedziała. Nie no, to była tajemnicza sztuczka!
Spróbowałam nie trząść tak rękoma, jednak nie wychodziło mi to kompletnie! Strzeliłam ponownie i ledwo trafiłam w tarczę. Odetchnęłam lekko niezadowolona.
Spróbowałam ponownie z nową strzałą. Gdy już naprężyłam łuk, znowu wszystko mi się trzęsło. Jednak usłyszałam za sobą, jak ktoś się schyla. To był Yeu, schylający się do mojego prawego ramienia.
- Trochę w prawo.... - powiedział cicho, pomagając mi przy okazji wycelować. Jednak nadal trzęsły mi się ręce. Chłopak położył jedną rękę na moją wyprostowaną rękę, a drugą położył na prawym ramieniu, trzymając je, aby się nie trzęsły. - Teraz będzie dobrze i... strzelaj!
Strzeliłam i byłam blisko celu! No, a przynajmniej bliżej niż wcześniej. Nie było tak idealnie, jednak na pewno było dobrze. Uśmiechnęłam się, prawie podskakując. Uczeń to zauważył.
- Gratuluję aniołku! Udało Ci się.
- Bez Twojej pomocy nie udałoby mi się. - powiedziałam z zadowoleniem w głosie.
<Yeu?>
Administracja
▼
Strony
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz