Administracja

Strony

poniedziałek, 19 lipca 2021

Od Eny cd. Hyo

Przez ostatnie kilka dni nie miałem nawet czasu aby usiąść i odpocząć w spokoju chociażby przez krótką chwilę. Egzaminy i dodatkowe zajęcia starannie uniemożliwiały mi podjęcia któregokolwiek z moich hobby czy też spędzenia kilku minut na codziennym treningu. Czułem, że moje oczy same kleiły się ze zmęczenia. 
Dodatkowo nie miałem nawet okazji dłużej porozmawiać z Hyo. Przyznam, że te kilka dni samotności dały mi się we znaki. Do tej pory nawet nie sądziłem, że kogoś tak naprawdę może mi brakować. Oczywiście równie mocno tęskniłem za rodziną. Targające mną aktualnie uczucie było jednak zgoła inne. Nie potrafiłem go nawet opisać. Istniało ono na granicy dziwnej pustki. Młody wampir często zachowywał się wobec mnie zbyt odważnie, ale jednocześnie troczył się o mnie. Nim zauważyłem staliśmy się sobie naprawdę bliscy. To wszystko stało się tak szybko! 
Zastanawiałem się, co powiedzieliby na ten temat moi mentorzy. Raczej nie byliby zbyt szczęśliwi. Zawsze nauczali mnie, że uczucia są czymś nieistotnym, pozbawionym sensu. Uznawali jedynie związki z rozsądku, zawierane w celu osiągnięcia obustronnych korzyści. Miłość nie miała prawa bytu, została zrzucona na najdalszy plan. Myśląc o tym wszystkim, poczułem, jak robi mi się gorąco. Czy ja naprawdę miałem prawo sądzić, że mnie i Hyo dzieli aż tak mocne uczucie? Ciągle nie miałem pojęcia, co nas łączy. Wampir wydawał mi się być raczej kimś, kto ceni sobie wolność. 
Mimo wszystko, dotknął mnie widok Hyo i nieznajomego chłopaka. Zdawało się, że są sobie bliscy. Nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej pozbawiło mnie typowego spokoju. Właściwie ten widok niemal zbił mnie z nóg. Nie mogłem dłużej na to patrzeć. Odwróciłem się na pięcie i nie patrząc dłużej w tamtym kierunku, udałem się do swojego pokoju. Postanowiłem ochłonąć i wziąć zimną kąpiel. do tej pory rzadko decydowałem się na lodowatą wodę. 
Kiedy tylko skończyłem okazało się, że Hyo już był w moim pokoju. Zanotowałem w głowie, że chyba muszę zacząć się zamykać. Nie z powodu wampira, a właściwie dlatego, że każdy może tutaj wchodzić jak tylko chce. Nie podobało mi się to. Do tej pory wierzyłem, że moje umiejętności wystarczą, aby w razie problemu obronić się przed zagrożeniem. Chodziło mi jednak o to, że ktoś mógłby zobaczyć coś, czego widzieć nie powinien. Stresujące. 
Hyo zaczął krótko wyjaśniać, co zaszło między nim, a chłopakiem. Nie był w jego typie? Nieprzyjemnie uczucie ponownie dało o sobie znać. Co jeśli pojawiłaby się osoba, która spełniałaby kryteria wampira? Zostałbym zepchnięty na kolejny plan? Pokręciłem głową. Wolałem o tym nie myśleć. On nie jest taki
Postanowiłem cieszyć się chwilą. 
- Cieszę się, że jesteś - powiedziałem niepewnie. - Nie idź.
Miałem nadzieję, że jeśli wykażę swoje zaangażowanie chłopak domyśli się, że mi na nim zależy. Doskonale wiedziałem, że czasami zachowywałem się obojętnie. Wynikało to głównie z tego powodu, że nie potrafiłem okazywać swoich uczuć. Po prostu taki byłem. Teraz chyba nadszedł czas na zmiany.
Kolejne chwile spędziliśmy na czułościach. Przyznam, że takie ciche wieczory, które dzieliliśmy razem były naprawdę przyjemne. 
- Co sądzisz o tych wszystkich zaginięciach czy tajemniczych morderstwach? - zapytałem po upływie pewnego czasu. Daleko mi było do przejmowania się tą sprawą, jednak w pewien sposób ciekawiła mnie ona. W końcu - takie tragedie nieczęsto działy się na terenach Kernow. Z czymś takim nawet nie spotykałem się nawet w swoich rodzinnych stronach. Nic dziwnego, że byłem tym zaniepokojony. 
- To dosyć dziwne, sam nie wiem, co o tym myśleć - odpowiedział, lekko wzruszając ramionami. 
- Mam nadzieję, że ktoś szybko się tym zajmie - mruknąłem i zmarszczyłem brwi. Ta sprawa powinna zostać już dawno temu rozwiązana!
Hyo przytaknął, a zaraz po tym zmieniliśmy temat rozmów. Niedługo później chłopak musiał wrócić do siebie. Zwykle nie zostawiał mnie na noc, kiedy już przychodził. Jutro miał jednak egzaminy. Pożegnałem się z nim, zostając w pokoju sam. 
Minęła już niewiadoma ilość czasu, a ja ciągle nie mogłem zasnąć. Ostatnio miewałem podobne bezsenne noce. Z tego też powodu postanowiłem wybrać się na krótki spacer. Nic tak nie dodaje otuchy jak przewietrzenie głowy na świeżym powietrzu. 
Akademik był już zamknięty. Z tego też powodu skorzystałem z okna. Nie mieszkałem wysoko, a nawet jeśli, wiele razy ćwiczyłem skoki i upadki. Taka odległość nie stanowiła dla mnie problemu. Lekko wylądowałem na ziemi. Rozejrzałem się, czy nikogo nie ma w pobliżu. Ruszyłem przed siebie dopiero w momencie, kiedy upewniłem się, że jest czysto. 
Swobodnym krokiem zacząłem spacerować po plantach. Ogrody Ardem należały do najładniejszych w okolicy. Oczywiście wiele im brakowało do tych, które znajdowały się na terenach mojego dworu. W moich okolicach rosło znacznie więcej kwiatów, dając niemal bajeczną scenerię. Tutaj przeważała zieleń trawników i drzew. 
W pewnym momencie usłyszałem szelest. Zatrzymałem się natychmiast, nasłuchując wszystkich dźwięków. Teraz nawet szum drzew wydawał się być podejrzany. 
Atak nadszedł z prawej. Doskonale się go spodziewałem. Odskoczyłem, instynktownie sięgając w stronę pasa, aby wyciągnąć miecz. Wtedy zdałem sobie sprawę, że go nie wziąłem. Ledwo zdążyłem zareagować, kiedy deszcz cienkich igiełek spadł na mnie z góry. Uniosłem ręce do góry, próbując osłonić się rękawem. Większość z senbon zatrzymała się na długim materiale. Udało mi się je łatwo odrzucić na bok. Niestety - jedna z podłużnych metalowych igieł dała radę wbić się w moje przedramię. 
Skrzywiłem się. Nikt nie używa senbon tak po prostu. Musiały być zatrute. Ściągnąłem brwi podczas wyciągania igły. Faktycznie musiała być czymś pokryta. Już chwilę później poczułem, jak moje nogi stają się giętkie. Osunąłem się wzdłuż pobliskiego drzewa, kaszląc głośno. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłem była sylwetka mężczyzny. Jego twarz przysłonięta była maską. Próbowałem jeszcze zamachnąć się ręką, niestety nie miałem sił, aby nawet ją unieść. 
***
Obudziłem się, a pierwszą rzeczą, jaką dane było mi zobaczyć był ciemny sufit jaskini. Stalaktyty niebezpiecznie zwisały nad moją głową. Podniosłem się do siadu. Wtedy zdałem sobie sprawę, że moje ręce są zakneblowane za plecami. Poruszyłem nadgarstkami. To był najzwyklejszy sznur, wcale nietrudny to przerwania. Postanowiłem się jednak powstrzymać od nieprzemyślanego uwolnienia się. Musiałem na początku rozeznać się w sytuacji. 
Wtedy też zdałem sobie sprawę, że nie jestem tutaj sam. Wokoło mnie siedziało kilka młodych kobiet. Po mundurkach rozpoznałem, że są one uczennicami różnych akademii. Nieprzyjemne uczucie ścisnęło się w żołądku. Czy porywacz pomylił się, równie sądząc, że jestem dziewczyną? Szczerze nie powinno mnie to nawet dziwić. Niejednokrotnie spotkałem się z tym, że ktoś zwracał się do mnie "na pani". Tym razem jednak moja delikatna uroda mogła się w końcu do czegoś przydać. Znaczy się, sprowadziła na mnie niebezpieczeństwo, ale byłem przekonany, że żaden z porywaczy nie spodziewa się moich umiejętności walk. Wystarczy poczekać na odpowiednią okazję, a dałbym radę uratować wszystkie uczennice. Postanowiłem jednak poczekać i przekonać się, kto stoi za tym wszystkim. Nagłe porwanie mogło mieć związek z tymi wszystkimi dziwnymi sprawami, które aktualnie działy się w Kernow.

Hyo? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz