Administracja

Strony

czwartek, 1 lipca 2021

Od Hyo cd Ena

Zniknąłem bardzo wcześnie rano. Oli miała się pojawić z wieściami, a ja musiałem ostrożnie zniknąć, by nie obudzić swojego królewicza. Wyglądał tak słodko, gdy spał. Mógłbym patrzeć na niego cały czas, ale musiałem iść.W pokoju Oli mogłem wziąć prysznic, bo akurat mogła jeszcze być sama. Jak się dowiedziała, jej dziewczyna za parę dni wraca, dlatego też będę musiał zostać u Eny, chyba że nie będzie mnie tam chciał. Wówczas wrócę najwyżej do domu i tutaj nie wrócę. Nie będę wówczas nachodzić chłopaka oraz co najważniejsze dam mu spokój, którego najwyraźniej potrzebuje. Jednakże to dopiero po tym, jak porozmawiamy.
Ogarnięty, spakowałem swoją torbę i wróciłem do pokoju chłopaka. Jego nie było w pomieszczeniu, zapewne był na zajęciach, dlatego też zdecydowałem się poczekać na niego. Jakieś dwie godziny temu udało mi się pozyskać informacje oraz prezent dla chłopaka. Jemu zazwyczaj wszystko pasuje, w dalszym ciągu nosi błyskotki, które mu podarowałem. Miło, że ich nie wyrzucił. Byłem znudzony, ziewałem i usiadłem na jego łóżku. Ciekawiło mnie, co mu tak wiele schodzi, a gdy zajrzałem do lodówki, wówczas się domyśliłem, że poszedł po zakupy. Ja ich nie musiałem robić. W mojej lodówce znajdowały się jedynie worki z krwią, w tym momencie świeciła ona pustkami. Wyczyściłem jej zawartość pewnego dnia. Pusty pokój, do którego nawet nie chce mi się wracać, dlatego tak często jestem u Eny. Chwila zajmuje udanie się na swoje zajęcia, ale że teraz wszyscy uczniowie, zostali odesłani. To mam wolne, zresztą jak zwykle miewałem.
Po kilku minutach zbliżyłem się do drzwi i je otworzyłem, by wpuścić do środka chłopaka. Myślałem, że to był Ena, ale okazał się nim Asai. Wywróciłem oczami i go przepuściłem. Najwyraźniej chciał coś od Eny. Dlatego też pozostało nam czekać. Mamy nawet dobrą relację, ale czułem, jak świdruje mnie spojrzeniem. W końcu jednak po kolejnych minutach zjawił się chłopak. Mój widok go nie zaskoczył. Posłałem mu uśmiech i ująłem jego podbródek. Pocałowałem go i wziąłem od niego torby z zakupami, by je po pocałunku odłożyć na blat stołu w kuchni. Jednakże, zanim to zrobiłem.
- Asai przyszedł. - mruknąłem delikatnie zirytowany. Miałem już plany, które chciałem wypełnić, a on to wszystko popsuje. Zamknąłem drzwi, gdy chłopak wszedł do środka. Oparłem się plecami o drzwi, po czym podszedłem, do nich jak usłyszałem wzmiankę o "festynie".
- Mamy już plany Asai. - warknąłem. Może trochę za ostro, ale odsunąłem od niego mojego "chłopaka", po czym spojrzałem na niego. Nie odezwał się, bo wiedział, że nie ma sensu się sprzeczać. Stanowczość jest mi przypisana.
- Jakie macie plany? - dopytał chłopak. Najwyraźniej nie dowierzał.
- Idziemy na randkę. - odpowiedziałem mu i przytuliłem do swojego torsu Ene. Widziałem jak się lekko rumieni. Schował także swoją twarz we włosach, by nie czuć zażenowania, czymś tak nagłym. Asai, był zaskoczony, ale nic już nie powiedział. Życzył powodzenia, jeśli można jego ton tak określić. Po jego wyjściu i zamknięciu drzwi odsunąłem od siebie Ene i spojrzałem na niego.
- Idziemy na randkę? - zadał pytanie z wypisanym zaskoczeniem i rumieńcem na policzkach.
- Chciałem cię oficjalnie zaprosić, ale Asai to popsuł. - powiedziałem i podrapałem się po głowie. Trzymałem także małe pudełeczko, by dać mu w prezencie.
- Nie jest jeszcze za późno. - dodał i zaczął się na mnie dziwnie patrzeć. Nie wiem dlaczego, ale coś takiego mnie speszyło. Musiałem odetchnąć głęboko i powiedzieć to, co mam dopowiedzenia.
- Ena czy zechciałbyś pójść ze mną na randkę? - spytałem i podałem mu malutkie pudełeczko, które wyglądało jak szkatułka.
- Tak. - odpowiedział niemalże natychmiast. Przy tym także spalił buraka i wziął szkatułkę, by sprawdzić, co znajduje się w jej wnętrzu. Była to magiczna biżuteria, która potrafiła ochronić swojego właściciela, ale nie tylko to umiała. Uśmiechnąłem się i chwyciłem za końcówkę bandaża na jego szyi i ściągnąłem go. Odkryłem malinki, które zrobiłem. Odsunąłem jego włosy na bok i pocałunkami przechodziłem dalej. Delikatnie, ująłem jego podbródek, by mu przerwać.
- Ena. Tak bardzo cię lubię. - wyznałem i musnąłem jego wargi. Robiłem to niewyobrażalnie delikatnie i z czułością, by wiedział, że nie bawię się z nim. Może to być drugi raz, jak się tak zachowuje, ale poprzedni osobnik przestał dla mnie istnieć. Dlatego jakbym mógł liczyć od początku, to wolałbym mieć Ene tylko dla siebie. Odsunąłem się, cmoknąłem go w policzek. Zacząłem rozpakowywać jego zakupy, choć w ołowie się zatrzymałem. Musiałem o coś się jeszcze spytać, ale nie chciałem popsuć tej chwili. Dlatego też po prostu zostawię to i powiem mu o tym innym razem. Najlepiej po naszej wspólnej pierwszej randce. Zjawił się pój znajomy i wręczył mi pudełko, po czym zniknął. Ustawiłem pudełko na blacie, po czym wyjąłem z niego mini lodówkę. W jej środku był zapas krwi. Tak się łatwiej ją dostarcza, a tak poza tym czarownie także pomagają. Mają w tym swój udział, który jest niezwykle przydatny.
***
Siedziałem na krześle i obserwowałem poczynania Eny w kuchni. W międzyczasie mogłem pić swobodnie krew, by nie wypijać tej od chłopaka. Zapewne powinienem mu powiedzieć kiedy i gdzie wybieramy się, ale to za chwilę. Chce sobie jeszcze popatrzeć. Najwyraźniej przyłapał mnie, jak się perfidnie na niego gapiłem, gdyż się odezwał.
- Hyo podejdź i spróbuj. - rzekł. Zakręciłem butelkę i odłożyłem, po czym podniosłem się, by spróbować tego, co pichci Ena. Na łyżce, która była skierowana na mnie, znajdowała się ciecz, dlatego też zbędnych formalności. Jak zazwyczaj robią małe dzieci, a dokładniej są karmione. Dlatego też wziąłem do ust łyżkę, na której znajdował się sos. Jak mniemam, jego smak na początku był lekko ostrowy, chociaż później można było poczuć rozmaite składniki.
- Naprawdę pyszne. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Lekkie uniesienie kącików ust chłopaka wskazywało, że dobrze odpowiedziałem. Chciałem go przytulić, ale nie chciałem mu przeszkadzać.
***
Przyszykował najwyraźniej jakąś prostą potrawę, po czym poczęstował i mnie nią.
- Masz jutro wolne prawda? - dopytałem dla pewności.
- Tak jutro mam wolne, a co? - potwierdził, ale najwyraźniej zainteresowałem go, czemu o to pytam.
- To jutro wybierzemy się na randkę. Gdzieś tak po południu. - powiedziałem. Chciałem go o to spytać, ale mógł mieć już plany. Tak to, nie może mi odmówić. No, chyba że chce mieć więcej śladów na swoim ciele. Wystarczająco ich ma, dlatego też chciałem pomóc mu usunąć te, które najwyraźniej mu przeszkadzają. Ma też ciało pod ubraniami, ale chciałem, by wszyscy wiedzieli, że on jest mój. Chociaż i tak się zasłania także nie widać tego.
Po posiłku, który zrobił. Pociągnąłem go do siebie. Dokładniej, to posadziłem go na łóżku. Usiadłem obok niego na łóżku, po czym sięgnąłem do torby, po fiolkę. Wylałem trochę na dłonie, po czym nałożyłem jak maść na jego szyje oraz obojczyki. Ślady zniknęły niemalże po chwili. Dlatego też wlałem sobie trochę płynu do ust i złączyłem z jego ustami, by je wlać do jego wnętrza. Po prostu tak jest milej niż dać mu, by sam się napił. Mogłem w ten sposób dotrzeć do kolejnej bazy, jeśli ogóle doszedłem do jakiejś.
Akurat, gdy dotykałem jego idealnego ciała, ktoś zaczął dobijać się do drzwi chłopaka. Najwyraźniej na kogoś czekał. Dlatego też poszedłem w odstawkę. Wywróciłem oczami i wyszedł z pokoju. Byłem zły oraz sfrustrowany, gdyż chciałem choć przez chwilę mieć jakąś bliskość z chłopakiem.
***
Wrócił późno w nocy. Najwyraźniej się zmęczył. Najwyraźniej był zmęczony, bo nie zwrócił uwagi, na to, że byłem gotowy do snu w jego łóżku. Skierował się do łazienki, a po niej wskoczył do łóżka i niemalże natychmiast zasnął. Odsunąłem kilka kosmyków z jego twarzy, by móc mu się przyjrzeć. Przejechałem delikatnie palcami po jego policzku i musnąłem go wargami. Chciałem go przysunąć, ale zostawiłem i sam się przysunąłem, by objąć go. Nie chciałem, by coś mu się stało. Dlatego też musiałem uważać, na to, co robię. Wiedziałem, a dokładniej się dowiedziałem co nieco o jego rodzinie. Oraz tego, czemu prawie ma zerowe doświadczenie we wszystkim. Nie chce go też zranić, dlatego też muszę się ogarnąć, ale brakuje mi seksu z kimkolwiek. Nawet nie wiem ile jeszcze zajmie, zanim będę mógł iść z Eną do łóżka, nie tylko na zwykły sen.
Zasnąłem w końcu blisko i ciepło w objęciach śnieżnobiałego chłopca. Przebudziłem się akurat pierwszy. Ena dalej spał. Prezentował się zaskakująco dobrze. Dlatego też patrzyłem na niego, dopóki, nie nadeszła pora. Poza tym to on się pierwszy obudził.
***
Po południu w końcu mogliśmy razem udać się na naszą pierwszą randkę. Zabrałem torbę, zmieściłem tam wszystko, co może mnie bądź Enie się przydać. Wziąłem go za rękę, gdy akurat opuszczaliśmy teren akademii. Cmoknąłem go w policzek i mogliśmy ruszyć w miejsce, do którego najpewniej chciałby udać się chłopak. Był im festyn, który odbywał się w miasteczku. Tyle tego wszystkiego, dlatego też możemy zacząć obchodzić, aż do późnej nocy, gdyż wtedy będzie jeszcze ciekawiej. No to czas zaczynać. Najpierw zaczęliśmy od spaceru, by zobaczyć, co znajduję się na jarmarku. Trzymałem jego dłoń, by go nie zgubić, ale także dlatego, by oznajmić wszem wobec, że on jest mój. Nie wiem, czemu chciałem, tak dobitnie to wyrazić. Jednakże zapewne wiązało się to z przykrymi wspomnieniami, o których nie chciałem nigdy więcej wspominać. Dlatego też wolę się skupić na tym, co jest tu i teraz. Przepełniało mnie poczucie szczęścia i radości, ale miałem poczucie niepewności. Jeśli pojawią się tu znajomi Eny, to wówczas randka zostanie zniszczona? Może jednak zostanie i będziemy ją kontynuować. No, chyba że wybierze znajomych zamiast mnie. Nie będę mieć mu tego za złe. Po prostu mnie zawiedzie, ale to nic wielkiego. Przez te gonitwy myśli, dopiero dotyk chłopaka mnie przywrócił do porządku.
- Wybacz, zamyśliłem się.. - urwałem. Poczułem głaskanie po głowie, a po chwili podeszliśmy do stoiska z jakimś dziwnym jedzeniem. Oczywiście zapłaciłem za nie. Gdyż uśmiech chłopaka, jego obecność i czas, który mi poświęca, jest najważniejszy i dużo lepszy niż wszystko inne. Zatrzymałem się przed nim, by usunąć krem z jego kącika ust palcem. Musiałem puścić jego dłoń, dlatego też umieściłem jego dłonią na swoim boku, by w tamtym miejscu mnie trzymał. Zlizałem krem ze swojego palca, zanim ponownie złapałem go za dłoń. Uniosłem jego podbródek i złączyłem nasze usta w pocałunku. Przepełnionym słodyczą, ale także lekkim kwaskiem. Zaśmiałem się, ale najwyraźniej chłopak się zarumienił przez to. Mnie to jednak nie przeszkadzało, wręcz zachwycało, że jest aż tak słodki.
Ponownie chwyciłem za jego dłoń, chciałem znaleźć jakieś miejsce, w którym będziemy mogli zjeść to, co kupiliśmy. Po drodze kupiliśmy także napoje, gdyż nie chciałem go nawet na chwilę zostawić.

Ena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz