Pierwszy raz czułem rozpacz, która rozsadzała mnie od środka. Nie chodziło o to co się stało, że kolejna osoba zakończyła żywot przez moje uczynki. Jednak pomimo słów Darumy widziałem, że się mnie bał. Nie byłem pewny czy po tym wszystkim nadal będzie czuł się przy moim boku bezpieczny - wcale bym się nie zdziwił, jakby w tym momencie zażądał powrotu do szkoły. W końcu nie mogłem go tutaj trzymać na siłę. Ale nie chciałem tego. Jego widok uspokajał mój gniew, nie uciekł na mój widok, choć pewnie nie wyglądałem pięknie. I chciałbym, żeby taki stan rzeczy zachował się na dłużej. Jak najdłużej. ~*~ Wyczyściłem starannie broń, odkładając ją na bok. Przez okno widziałem obóz pogrążony w ciemności, nikt najpewniej nie wiedział, co się wydarzyło i śpią smacznie, by rano zaznać szoku. Już dawno miałem pójść do kuchni po coś do jedzenia, ponieważ mój brzuch już coraz bardziej się tego domagał. Dopiero myśl o tym, że centaur pewnie też niż nie zjadł, zmusiła mnie do podniesienia się z siedziska. Po zabraniu jadła ruszyłem od razu do jego pokoju, mając nadzieję, że nie śpi. Chociaż coś tak czułem, że nie mógł zasnąć przez myśli, które go nękały. Uświadomiłem się w tym kiedy otworzył mi drzwi. Gdy mnie przeprosił, poczułem się nieco dziwnie. Niezręcznie, nieswojo. Nikt nigdy nie proponował rozmowy z nim, zawsze zamykałem się w swoim pokoju i po dwóch dniach wracałem do normalności, udając, że nic się nie stało. Robiłem tak zawsze, dzień w dzień, nie lubią zmieniać mojej rutyny. Aż dzisiaj, siedząc przed nim, poczułem silną potrzebę opowiedzenia mu o kilku rzeczach, choć cichutki głos w mojej głowie mi tego kategorycznie zabraniał. Daruma najpewniej nie miał do czynienia z tak krwawym życiem, życiem wojownika. Nie chciałem torturować jego uszu swoimi historiami, historiami przeszłych czasów, które i tak bardzo dobrze zapisałem w swojej pamięci.
Administracja
▼
Strony
▼
sobota, 3 lipca 2021
Od Luciena CD Darumy
- Kiedyś gdy byłem nieco młodszy, Kasjan przyniósł z barku Rhysa jakiś drogi trunek. Książę oczywiście o tym wiedział, bo siedział razem z nami na balkonie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, aż w końcu nasze historie zeszły na mniej przyjemne tematy. Gdy Rhys zaczął opowiadać o swojej rodzinie, wiedzieliśmy, do czego to zmierza, dopiero wtedy zorientowaliśmy się, że to jedna z TYCH rocznic, mogliśmy się domyślić, bo nie pił nigdy tak po prostu. Nie znam całej tej historii, ponieważ zawsze gdy o niej mówił, wychodziłem... Po prostu nie chciałem tego słuchać. Nie byłem na to gotowy. Ale wracając - Dwór Wiosny pozbawił go rodziny. Jego matce i siostrze odebrali skrzydła, które w ich posiadłości były ozdobą na ścianie. Nie wiem, jakbym ja się zachował, wiedząc o tym. Rhys miał tylko je... - upiłem łyk grzanego wina, czując jak mój język coraz bardziej się plącze - Wszyscy, wszystkie inne dwory uważają, że naszym dworem rządzi potwór bez serca, mając przy swoim boku maszyny do zabijania, którymi szczuje innych, by mu się podporządkowali. Nie widzieli, jak on cierpiał, gdy je stracił. Nie widzieli jego bólu i naszej wściekłości, bo nie umieliśmy mu ulżyć. Od tamtej pory trzymaliśmy się w ciasnej grupie, graliśmy przed innymi bezdusznych drani, bo tylko tak umieliśmy obronić Veralis, bali się je zaatakować przez opowieści o nas. A te opowieści zaczęły wpływać na nasze życie codzienne. Kasjan zaczął więcej trenować by sprostać wymaganiom ludu, Rhys kazał szpiegom zdobywać więcej informacji, których moglibyśmy użyć, a ja...A ja zacząłem odsuwać się od istot, które zaczynałem lubić, nie chcąc cierpieć. Prawda jest taka, że ja nie umiem kochać. Straciłem tą umiejętność, gdy zmarła moja matka.
Ale niestety to nie dotyczy ciebie. Zmarszczyłem brwi. Niestety ciebie nie umiem od siebie odsunąć.
Darumo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz