Administracja

Strony

czwartek, 28 października 2021

Od Eny CD. Hyo

W pierwszej chwili po tym, jak wszedłem do pokoju, uderzył mnie nieprzyjemny zapach alkoholu i długo niewietrzonego pomieszczenia. Usiadłem na miękkim łóżku i rozejrzałem się po sypialni. Jej lokatorzy raczej nie dbali o czystość. Nie podobało mi się to miejsce. Ale Hyo chciał tutaj być. 
Postanowiłem więc odrzucić nieprzyjemne myśli na bok i zaakceptować sytuację. W końcu - dopiero przyszliśmy, może nie będzie tak źle? 
Wraz z biegiem czasu do pomieszczenia przybywało osób. Wtedy ktoś rzucił nazwę pewnej zabawy. Prawda i wyzwanie
Przekrzywiłem głowę niepewnie i spojrzałem w kierunku Hyo. Nigdy nie słyszałem o czymś takim. Najpewniej dlatego, że nigdy nie spędzałem czasu z rówieśnikami. Nie licząc braci, ale do naszych zabaw należały głównie treningi. Znaczy się, wspominam tamte chwile z uśmiechem na ustach. Myśląc o tym zdałem sobie sprawę, że brakowało mi ich towarzystwa. 
Gra rozpoczęła się. Nie pytałem nikogo o zasady. Postanowiłem po prostu obserwować, co robią inni. Uznałem, że zadawanie zbędnych pytań jedynie zepsułoby atmosferę. Ta zabawa przecież nie może być tak trudna, prawda? 
Taka się też wydawała. Polegała głównie na kręceniu butelką, której kraniec zatrzymywał się przed przypadkową osobą. Ten nieszczęśnik musiał wskazać czy chce powiedzieć jakąś prawdę o sobie, czy jednak woli wykonać wyznaczone przez kogoś innego szalone wyzwanie. 
Pierwszy wylosowany chłopak opowiadał o swoich przygodach łóżkowych. Właściwie nie słuchało się o tym przyjemnie. Nie chciałem, by było to po mnie widać, ale nie podobało mi się jego podejście. Zdrada nigdy nie jest dobra, zawsze krzywdzi osoby, na którym nam zależy. Nieprzyjemne. 
Ktoś inny został zmuszony, aby pocałować przypadkowe osoby, a zaraz po nim kolejni nieszczęśnicy wykonywali swoje wyzwania czy odpowiadali na niewygodne pytania. Obserwowałem te zmagania z ciekawością. Kto właściwie wymyślił taką zabawę? Miała w sobie coś ciekawego, ale szczerze mówiąc średnio przypadła mi do gustu. W większości wszystkie zadania nie należały do najprzyjemniejszych, stanowiły jedynie chwilę uciechy dla obserwatorów. Nieprzyjemne.
Miałem już poprosić Hyo o opuszczenie przyjęcia, kiedy wirująca butelka nagle wskazała mnie. W pierwszej chwili, nawet nie wiedziałem, jak zareagować. Przełknąłem powoli ślinę i spojrzałem na zgromadzonych. Wzrok osób zgromadzonych w pomieszczeniu był skierowany w moją stronę. Pod naciskiem nagłej presji, nie wiedziałem, jak zareagować. 
- Wyzwanie...? - wybrałem niepewnie, nie myśląc nawet zbyt wiele. W zwyczajnej sytuacji najpewniej wolałbym powiedzieć prawdę. Wydawała się ona mniej krzywdząca niż jakieś szalone wyzwanie. 
- Ena. Pocałuj z uczuciem głęboko i gorąco, chłopaka albo dziewczyną, do którego czujesz coś więcej. Ma być to pocałunek w usta plus, trwać ma dwadzieścia sekund. Jeśli nie wykonasz tego zadania, czeka cię zadanie karne.
Z kamienną twarzą wsłuchiwałem się w swoje zadanie. Chociaż nie dałem tego po sobie poznać, czułem, jak moje serce przyśpiesza, a całe ciało ogarnia nieprzyjemny gorąc. W pierwszej chwili chciałem odrzucić głupie polecenie. Logicznie myśląc - do niczego nikt zmusić mnie nie może. Nawet do karnego zadania. Może skończyłbym spalony towarzysko, ale nie zależało mi na żadnych przyjaźniach. 
Odrzuciłem jednak te myśli szybko. Przecież to była tylko gra. Wyzwanie zostało sformułowane dwuznacznie, ale tak naprawdę nie ma w tym nic złego. Takimi zasadami działa ta zabawa - nie musiałem się im buntować. 
Mimo zapewnień Hyo, że wcale nie muszę tego robić, zbliżyłem się do niego niepewnie. Nie był to może mój pierwszy raz, ale właściwe nie wiedziałem, od czego zacząć. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka krótkich centymetrów. Czułem ciepłu oddech chłopaka na swojej skórze. 
Delikatnie objąłem jego żuchwę dłońmi, przyciągając go do siebie. Zamknąłem oczy, próbując dać się nieść chwili - dzieliło nas tak niewiele, kilka szybkich sekund, aby nasze usta połączyły się w pocałunku. 
- Pali się!
Drzwi uderzyły z hukiem, kiedy ktoś nagle je otworzył. Z zaskoczeniem odsunąłem się od Hyo i spojrzałem w stronę dźwięku. 
W wejściu stał niewysoki elf. W jego oczach błyskało przerażenie. Nie kłamał. 
- Co się stało? - zapytał Asai, podnosząc się z miejsca. 
- Nie mam pojęcia, ale zarządzono na ewakuację, pośpieszcie się - poinformował na jednym wdechu chłopak i odbiegł dalej, aby ostrzec innych aktualnie siedzących w pokojach uczniów. 
Westchnąłem cicho. To był koniec naszej gry. Chcąc nie chcąc musieliśmy skończyć spotkanie i najszybciej opuścić ośrodek. 
Faktycznie, wraz z wyjściem na korytarz uderzył we mnie duszący, nieprzyjemny zapach dymu. Odkaszlnąłem, próbując pozbyć się go z płuc. Dosyć dużą grupą wszystkich wybawionych do holu uczniów, udaliśmy się do wyjścia. 
Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz pierwszą rzeczą, jaka rzucała się w oczy był dach. Część jego była zajęta ogniem. Wodni magowie starali się uspokoić sytuację - z powodzeniem. Pożar został ugaszony szybko. Niestety większa część ośrodka została zalana. Zbici w kupę nauczyciele rozważali, co robić dalej. Padły propozycje natychmiastowego powrotu do Kernow, szukania nowego noclegu lub szybkiej próby odbudowy ośrodka. Ostatecznie podjęto inną decyzję. 
- Dzisiejsza noc jest ciepła, co powiecie na mały biwak od gołym niebem? 
Część uczniów była zachwycona, pozostali nie wykazali tyle samo entuzjazmu. Niestety nie mieli już wiele do mówienia. Decyzja zapadła. 
Kilka minut później wszyscy uczniowie zebrali się i usiedli na ocalonych z pożaru kocach wokoło buchającego ogniska. Płomienie wesoło tańczyły, oferując zgromadzonym przyjemne ciepło. Ktoś grał na gitarze. 
Na odnalezionych kijach piekliśmy chleb. Zająłem miejsce obok Hyo, który wpatrywał się w niebo. Powędrowałem za nim wzrokiem. Pełne gwiazd sklepienie lśniło nad naszymi głowami. Przypomniało mi to dziecięce lekcje astronomii. Zacząłem rozpoznawać poszczególne gwiazdozbiory. 
Zaiste, to była naprawdę przyjemna noc. 

<Hyo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz