Zwyczajowy chaos rudych włosów leżał teraz gładko na pochylonym karku, uczesany i spleciony w krótki, ciasny warkocz. Ochronne okulary z grubymi, kwarcowymi soczewkami, kryły skupione spojrzenie turkusowych oczu, a delikatne błyski geometrycznych wzorów przeświecały spod ochronnego fartucha. Żywiołak niemal się nie poruszał, siedząc niczym metalowa statua w sercu warsztatu, zupełnie tak, jakby nie odróżniał się od zgromadzonych tu prototypów i wynalazków.