Administracja

Strony

czwartek, 5 listopada 2020

Od Rowana c.d. Pearl'a - Obóz

 Nie sądziłem, że stanę się członkiem tak interesującej drużyny - Pearl, którego już kojarzyłem i mniej więcej znałem jego zachowania, Anien - tego komentować nie muszę i czarnowłosy, od którego poczułem zapach fae, czułem, że był mieszańcem, lecz nie wiedziałem z jaką rasą, dlatego wolałem jak na razie mu się przypatrywać. Westchnąłem rozglądając się wokół, wszystkie drużyny witały się ze sobą a jedynie my prawie się do ciebie nie odzywaliśmy. Patrzyliśmy na siebie tylko, ilustrując wzrokiem i czekaliśmy by ktoś zaczął cokolwiek robić. Nagle Pearl wyciągnął dłoń w moją stronę, podając mapę.

- Masz, to twoje - odparł, wlepiając we mnie swe oczy. Spojrzałem na kawałek papieru w mojej dłoni, przypatrując się elementom zaznaczonym czerwonym atramentem. Odnaleźć kryształy w jaskini, tak? Jaskinia była oznaczona małym jej obrazkiem, lecz żeby się do niej dostał, trzeba było przejść przez rzekę i małe pasmo górskie. Oni naprawdę sądzili, że zdążymy na czas tam dotrzeć i jeszcze stawić się w wyznaczonym miejscu? Pewnie po jednej zrobionej misji, czeka na nas kolejna. Zmrużyłem oczy, zastanawiając się jak najszybciej tam dotrzeć, czułem, że Lucien się przysunął by samemu też patrzeć na mapę. Spojrzałem na niego z ukosa, ale postanowiłem się nie odzywać.

- Najlepiej by było iść po prostu tędy - wskazałem miejsce rzeki gdzie jej koryto jest najcieńsze, a droga wcale nie wydawała się długa. - Tutaj pewnie dotrzemy pod wieczór i będziemy mogli rozbić obóz bądź iść dalej, bo sądzę, że nikt z nas nie ma problemu z widzeniem w ciemności, mam rozumieć?

Pozostała trójka potwierdziła moje słowa, dlatego też plan już mieliśmy gotowy.  Wszyscy zaczęli ogarniać rzeczy, które zapakowali a ja ruszyłem po skromny prowiant, który szkoły przygotowały dla swoich uczniów - nie sprawdzałem nawet co znajduje się w pakunkach, rozdałem je reszcie, bez słowa. Coś czułem, że gorzej będzie nam przetrwać przez samych siebie a nie przez przeszkody na naszej drodze. 


~*~


Dojście do rzeki zajęło nam pół dnia. Podczas drogi rozmawialiśmy dość mało, ale każdy o kimś się dowiedział. Jednakże nadal nie znałem umiejętności tajemniczego chłopaka, który wciąż wpatrywał się w drogę przed siebie, ale wiedziałem, że nasłuchuje otoczenia. 

Woda przed nami pojawiła się dość szybko. Ostry i szybki nurt rzeki, wcale nie zachęcał do wejścia do niej, jednak nie mieliśmy innego wyjścia. Pearl podszedł do samego brzegu, rozglądając się wokół. Obydwoje zaczęliśmy się zastanawiać jak przejść najbezpieczniej na drugą stronę. Niedaleko leżało przewalone drzewo, lecz jego stan nie gwarantował, że nie zawali się pod nami. Gdy tak łaziliśmy od drzew do rzeki zauważyłem osobę w skórzni po drugiej stronie. Co kur...

- Jak ty tam przeszedłeś?! - ryknąłem na całe gardło, przekrzykując wodę szumiącą pomiędzy nami. Lucien uśmiechnął się delikatnie i po sekundzie znalazł się obok mnie. Zmrużyłem oczy w jego stronę, czując, że zaraz zrobię mu krzywdę. - Jaśnie Pan nie pomyślał, że powinien wcześniej się pochwalić, że możemy przejść przez rzekę w CHOLERNE PIĘĆ MINUT?

Już chciałem podejść do niego bliżej, jednakże poczułem dobrze znaną mi dłoń, która złapała mnie za nagdarstek.

- Z-zostaw go - Anien stał obok mnie, wpatrując się w nas rozszerzonymi oczami.


Anien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz