Administracja

Strony

sobota, 19 grudnia 2020

Od Luciena c.d. Darumy

 Rozmowa z Amreną w takich okolicznościach nie była najprostsza. Nie chciałem zawracać jej zbytnio głowy, widząc że dzisiaj jej humor nie należał do tych najlepszych. Jednak wiedziałem że bez niej eliksir dla Darumy nie powstanie. Zanim się zorientowałem przyniosła że swojego schowka kilka ksiąg z legendami. Jednakże znałem je wszystkie.

- Sądzisz, że informacje w tych książkach są prawdziwe? - zapytała podchwytliwe, pokazując ręką ja owe książki.

- Wydaje mi się, że nie. 

Uśmiechnęła się, ukazując kły które zalśniły, odbijając światło ogniska.

- Mądry chłopak. A więc słuchaj.

Usiadłem. I słuchałem.

~*~

Darumy nie musiałem długo szukać. Rhys machnął tylko dłonią w stronę szklarni, dlatego pognałem tam bez tchu. Nie chciałem znowu się z nim wyminąć, ponieważ miałem bardzo ważną informację. Wiem że najpierw powinienem powiedzieć o tym reszcie, ale...Chciałem by on dowiedział się o tym pierwszy, ode mnie. Gdy tylko do spotkałem od razu zacząłem na szybko opowiadać mu czego się dowiedziałem, jednak on wcale na to nie zareagował. Dopiero gdy wskazał na korzeń, zrozumiałem powód jego zachowania. No to mieliśmy mały problem.Westchnąłem, wpatrując się w niego. Czyli ta sprawa musi na chwilę poczekać. Sposób w jaki się do mnie uśmiechnął...Odwzajemniłem uśmiech, czując przyjemne uczucie w klatce piersiowej.

- Urocze - powiedziałem sam do siebie. Jednakże szybko odwróciłem się i machnąłem na jego ręka by poszedł za mną. Przecież nie mogłem się cieszyć z jego obecności. Za pewnie czas skończy szkołę i zniknie z mojego życia, tak samo jak ja z jego. Musiałem przyznać że czułem z tego powodu ból, ponieważ była to jedyna osoba która w szkole miała ze mną kontakt. Do nikogo innego się nie odzywałem, a nawet jeśli zostałem ściągnięty do rozmowy to nie czułem się na siłach odpowiadać na miliony pytań. Chłopak szedł za mną, nie czując burzy myśli i obrazów w mojej głowie. Ja sam nie chciałem mu tego pokazać by się nie martwił, jednak...Powinienem porozmawiać z Rhysem. Nie dość że sytuacja pomiędzy dworami była napięta to w dodatku sytuacja wewnętrzna Dworu Nocy była daleka od ideału. Wiedziałem że w pewnym stopniu też było to moją winą, jednak Rhys nie pokazywał nam że jest na nas zły. Nasza rasa często wpadała w kłótnie i najczęściej kończyło się to daniem sobie po mordzie. Jednak sądzę, że Kasjana najbardziej irytuje fakt, że dla mnie takie zakończenie sprawy nie wchodzi w grę - nie byłem typem istoty, która bije innych by dać upust swojej złości. Lecz może tym razem i taką opcję powinienem wziąć pod uwagę? Zaczęliśmy się piąć po schodach na górę. Były one na tyle wąskie że wręcz co sekundę odwracałem się patrząc czy Darumie przypadkiem nie jest zbyt często. Bałem się że się poślizgnie i przewróci tylko z tego powodu że wybrałem spacer niż przeskok. Zrównałem z nim krok, nadal nie odzywając się ani słowem. Otworzyłem drzwi, odsuwając się by centaur mógł wejść pierwszy. Co prawda chyba nieco go to zaskoczyło, jednak nie zwróciłem na to uwagi. Wpatrywałem się w pusty hol, na którym zawsze czekał na mnie Kasjan by dogryźć mi swoimi suchymi żartami. Jednakże teraz nikogo tam nie było. Wszedłem do jednego z korytarzy i odwróciłem się do Darumy, rysując w powietrzu koronę, nad moją głową.

- Pójdziemy do Rhysandra - odparłem, choć wiedziałem że mnie nie słyszy.


Daruma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz