Administracja

Strony

piątek, 23 kwietnia 2021

Od Shain'a do Eny

 Gdy wybiła godzina siódma rano wstałem zmęczony po poprzednim dniu. Wczorajszy dzień wykończył mnie doszczętnie. Uczyłem się pilnie na ważny test. Dziś miałem go zdawać. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że przed całą klasą. Wstałem z łóżka i ospale sięgnąłem po notes. Zapisywałem tam wszystkie notatki na temat Driad, Leszy, Biesów oraz innych rasach, które mieszkają na terenach Kernow. Przeczytałem je na spokojnie by sobie wszystko przypomnieć. Niestety byłem tak zestresowany, że po prostu nie mogłem się skupić. Poszedłem się umyć i ubrać w śliczne szaty zrobione przeze mnie.  Spakowałem notatnik do torby na ramię oraz zegarek i poszedłem się przejść. Potrzebowałem jak najszybciej przećwiczyć jeszcze moje wystąpienie. Wiedziałem, że najlepszym miejscem będzie las. Gdy znalazłem się w nim, poczułem, że mógłbym tu żyć. Czułem się wolny i stres zniknął w mgnieniu oka. Usiadłem na trawię i wyciągnąłem notes. Wiedziałem, że tym razem będzie lepiej. Szybko mi poszło ogarnięcie tego wszystkiego. Wyciągnąłem z torby zegarek by sprawdzić godzinę. Za niedługo zaczynały się zajęcia. Wstałem i spakowałem notatnik. Gdy zacząłem iść w stronę Akademii gdzie były zajęcia. Wszedłem do klasy. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach i czekali na nauczyciela. Po paru minutach zjawił się nasz nauczyciel. Wszyscy wstali by się przywitać. Wiedziałem, że mnie będzie przepytywać. Po sprawdzeniu obecności przeszedł do sedna.
- Dobrze dziś zaprezentuje nam naszą wiedze - spojrzał do dziennika, by kogoś wylosować - Shain Meu.
Wstałem i ruszyłem w stronę tablicy. Strasznie się stresowałem. Moje uszy stały sztywno niczym szpilki. Moja twarz jednak nie wyrażała żadnych emocji.
- No proszę opowiadaj o rasach nam znanych - odparł nauczyciel.
Zacząłem opowiadać z lekko załamanym głosem o Biesach.
 - Bies.. są czworonożnymi ssakami - złapałem za swoją szatę i ścisnąłem ją mocno.
Czułem na sobie wzrok tych wszystkich ludzi. Poczułem zażenowanie u upokorzenie jak zwykle. Już przed oczami miałem jak śmieją się ze mnie. Nagle z tego transu wyrwał mnie głos nauczyciela.
- Shain, gdzieś ty znowu znikł! - krzyknął. 
Znów zniknąłem z tego wszystkiego. Najgorzej, że nie umiałem wrócić do widzialności. Wszyscy zaczęli się śmiać a nauczyciel próbował ich uspokoić. Wybiegłem z klasy oraz z akademii. Moje serce strasznie szybko biło. Usiadłem na kamiennych schodach i próbowałem się uspokoić. Gdy to juz nastąpiło spojrzałem w niebo. Uciekłem myślami gdzieś daleko. Czasem mi upłynął a ja stałem się znów widzialny. Gdy klasa skończyła zajęcia oczywiście przyszli się nabijać ze mnie. Ja starałem się na nich nie zwracać uwagi. Lecz na tyle mnie drażnili, że chciałem od nich uciec. Gdy wstałem i chciałem odejść. Jeden z nich mnie popchnął i upadłem na kamienie (podłoże przed budynkiem). Pośmiali się jeszcze trochę i powyzywali. Lecz po kilku minutach odeszli. Ja sprawdziłem czy moja szata jest cała. niestety rozdarła się i była cała brudna Wyciągnąłem z torby nić i igłę i zeszyłem by nie było nic widać. Uleczyłem również swoje zadrapania na twarzy po upadku. Wstałem  otrzepałem się z kurzu. Schowałem nicie i ruszyłem w stronę Akademii. Myślałem by przejść się do lasu, lecz gdy zobaczyłem, że grupka znienawidzonych osób tam idzie ruszyłem więc przejść się w stronę innych Akademii. Zawsze chciałem się nauczyć strzelać z łuku. Było to co mnie naprawdę kręciło. Więc poszedłem obserwować z daleka jak uczniowie ćwiczą łucznictwo. Wszedłem więc na drzewo by mieć dobry widok, i tak szata nadawała się do prania więc nie musiałem zwracać uwagi czy się ubrudzi.
Gdy obserwowałem łuczników zobaczyłem, że ktoś inny patrzy na drzewo na którym siedzę. Szybko schowałem się w koronie drzewa. Przez liście sprawdziłem czy dalej mnie obserwuje. Na szczęście już nie. Martwiłem się, że będzie chciał sprawdzić kto to więc szybko zszedłem z drzewa. Ruszyłem ścieżka, by uniknąć spotkania z postacią, która mnie zauważyła. Nagle wyczułem czyjąś aurę.  Odskoczyłem jak przestraszony kot i najeżyłem się. Owa postać stała tuż za mną.
- Witaj - odpowiedziała. - Przyszedłeś poobserwować treningi? - zapytała.
- Em.. nie ja tylko.. - nie wiedziałem, co powiedzieć, więc palnąłem pierwsze lepsze. - Zgubiłem się! Tak, dokładnie! Zgubiłem się.
- Dziwne, bo wydaje mi się, że zgubione osoby nie siedzą na drzewie - odparł.
 No i teraz mnie miał. Musiałem szybko coś wymyślić. Myśl Shein!
- No wiesz jak się zgubisz to musisz znaleźć punkt orientacji, by się odnaleźć w danej sytuacji - moje zjeżone włosy opadły. Jak najszybciej chciałem odejść.
- Wybacz jeżeli myślałeś, że obserwuje - dodałem. - Pójdę już... - Wycofałem się powoli.

Ena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz