Aurora już przyszykowana schodzi do tej niespodzianki. Od razu gdy zobaczyła piknik, to się zdziwiła. Ją spotkać? Obejrzała się nawet za siebie czy nie mówi do kogoś innego, a ją obudził, bo tak… jednak jak powiedział, że czeka na nią przed budynkiem, oczywiste było, że chyba o nią chodzi. Jednak Aurora jeszcze była zaspana dosyć.
- Mnie?
- Tak, tak. – powtórzył chłopak. – Może już usiądziemy?
Uczennica na miękkim kocu obok Yeu. Można powiedzieć, że dopiero teraz zauważyła, co na tym kocu jest. Owoce, sok i dwa kawałki ciasta. Problem pojawiał się kiedy po prostu dziewczyna nie mogła zjeść tego kawałku. Za swoją dietę jedzenie owoców, także tych, które kulinarnie są uważane za warzywa, jednak jak można było się spodziewać dziewczyna bardzo mało wtedy jadła. Popatrzyła na owoce, po czym wzięła sobie jeden. Było to jabłko, czyli jeden z owoców, które Aurora lubiła. Jednak jeszcze nie wzięła ani jednego kęsa. Na razie tylko trzymała to jabłko w ręce. Nie, że mu nie ufała, że przypadkiem... ekhem. Nie chce jej otruć, ale raczej nie chciał. Po prostu na razie nie miała chęci jeść. Zresztą, mogła normalne jeszcze spać. Spojrzała ponownie na chłopaka.
- Coś potrzebujesz, że chciałeś się ze mną spotkać? - zapytała w końcu.
- Nie, chciałem po prostu Cię zobaczyć.
Ją? Po co?
- Oh! W takim razie bardzo mi miło. - odparła w końcu, po czym wzięła gryz tego jabłka.
Aurora z Yeu spędziła bardzo dużo czasu. Można powiedzieć, że większość dnia. Można by rzec, że teraz zaufała mu, a przynajmniej nie była przy nim spięta. Yeu jest bardzo miły i otwarty (a przynajmniej według naiwnej Aurory). Nie miała powodu, aby się czegoś obawiać. Spędziła z nim bardzo miło czas, jak już było wcześniej wspomniane. Nie mal się obejrzała, a już zauważyła, że robi się coraz ciemniej. Niebo robiło się coraz bardziej kolorowe, chmury były prawie już pomarańczowe lub niektóre nawet trochę różowe. Dziewczyna przez chwilę przyglądała się niebu. Oczywiście nie patrzała w słońce, bo nie chciała oślepnąć. Zamrugała po chwili kilka razy, po czym spojrzała na Yeu. Widać było, że nie tylko ona zauważyła, że już jest ciemniej... ah, jak ten czas szybko leci.
- Dziękuję za spotkanie Yeu, jednak myślę, że będę musiała powoli iść.
Yeu spojrzał po chwili może trochę zdziwiony? No cóż. Aurora nie umie aż tak odczytywać czyjś emocji, zresztą. Chłopak i tak po chwili wrócił do arcybanalnego uśmiechu.
- Już? Myślałem, że jeszcze chwilę będziemy mogli porozmawiać.
Aurora chwilę się zamyśliła, kiedy już akurat miała wstawać. Fuck you Yeu, zbyt bardzo myśli o tym, aby nie było Ci przykro.
- Powoli... - powtórzyła sobie anielica. - Mogę jeszcze trochę zostać. Przez chwilę, nie lubię ciemności.
- Boisz się ciemności?
Aurora przez chwilę się zastanowiła.
- Nie, że boję. Po prostu nie lubię? - powiedziała, trochę zastanawiając się nad własnymi słowami. Możliwe, że po prostu sama nie była pewna swojego lęku... czy coś takiego. Gdy już miała mówić okazało się, że Yeu był pierwszy.
- Ze mną nic Ci się nie stanie Aniołku.
- Nie boję się ciemności. - powtórzyła.
Yeu po chwili wstał, po czym podał jej rękę, oczywiście, aby pomoc jej wstać. Aurora popatrzyła na niego przenikliwie. Jednak w związku z tym iż mu zaufała, podała mu rękę, wstając.
Yeu wraz z Aurorą jak można się spodziewać ''postanowili'' się przejść. Mimo tego właśnie, że było ciemno, na niebie były piękne gwiazdy. Aurora jako już jak widać, bała się tej ciemności (mimo tego, że zaprzeczała) próbowała wytworzyć światło, takie malutkie, w swoje ręce. Jednak gdy już miała te światło w ręce usłyszała kogoś za nimi. Przestraszona prawie od razu odskoczyła. Jednak w związku z tym iż anioły umieją latać, odskoczyła w powietrze, odsuwając się od chłopaka, jak i próbowała się odsunąć od wszystkiego.
Yeu?
Administracja
▼
Strony
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz