Administracja

Strony

piątek, 7 maja 2021

Od Eny cd. Hyo

Nie sądziłem, że Kal w biały dzień byłby w stanie zaatakować bezbronne dziecko. Niewiele myśląc, odpiąłem okryty pochwą miecz i osłoniłem dziewczynkę. Nie chciałem wszczynać niepotrzebnej walki. Wystarczyło jedno spojrzenie, by spacyfikować natarczywego wampira. Kiedy wydawało się, że sytuacja została opanowana, do pomieszczenia wszedł Hyo. Widząc mnie z bronią w rękach najprawdopodobniej domyślił się, co tutaj zaszło. Skończyło się na tym, że musiałem powstrzymać chłopaka przed zabójstwem Kala. Jak się później dowiedziałem - nie był on przyjemniaczkiem, a na swoim koncie zgromadził już wiele zbrodni. Nie potrafiłem jednak pozwolić, aby nawet taka osoba została skrzywdzona. Przemoc jedynie rodzi przemoc. Chociaż te słowa mogły kłócić się z moimi marzeniami - w końcu, w przyszłości pragnąłem zostać dowódcą wojsk, wierzyłem, że używanie siły nie jest rozwiązaniem. Chcę dowodzić armią, aby pomagać innym. Moim celem było niedopuszczenie do tragedii, podobnych do tych, które przytrafiły się małej Eli. Nie mogłem bezczynnie patrzeć na nieszczęście pomniejszych. Zostałem obdarzony siłą i chcę ją wykorzystać, aby pomagać słabszym. 
***
Bankiet zaczął się wieczorem. Przyznam, że sam najchętniej nie pojawiłbym się na nim. Nieszczególnie przepadałem za miejscami, w których mogę spotkać tak wiele osób. Tłumy mnie przytłaczały. Nie mogłem jednak odmówić entuzjazmowi Hyo. Uległem chłopakowi i pojawiłem się na przyjęciu. Wcześniej gruntownie się przygotowałem. Skoro już miałem gdzieś być, musiałem wyglądać jak najlepiej. 
W tłumie zgubiłem Hyo. Najpewniej musiał zająć się gośćmi. Z tego też powodu stanąłem niedaleko ściany, próbując nie zwracać na siebie najmniejszej uwagi. Nie udało mi się to jednak. Jedna z zaproszonych osób rozpoznała we mnie tajemniczego bohatera, który uratował Elię. Wielu zgromadzonych zaczęło mi dziękować za odwagę i pytać, o godność. Uprzejmie odpowiadałem na każde zadane pytanie. Nie potrafiłem się jednak pozbyć wszystkich ciekawskich. Wręcz przeciwnie, wokoło mojej osoby zgromadził się już pokaźny tłum. Poczułem się przytłoczony tymi wszystkimi słowami i spojrzeniami. To była dla mnie całkowicie nowa sytuacja. Rzucanie się w oczy nie należało do czynności, które lubiłem. Nie potrzebowałem podziękowań za zaoferowaną pomoc. To był mój obowiązek. Nie można spokojnie patrzeć, jak ktoś podnosi rękę na dziecko. 
Od odpowiedzi zaczęło mi się powoli robić sucho w gardle. Odkaszlnąłem cicho. Jedna ze zgromadzonych osób najwyraźniej spostrzegła mój problem i zaoferowała przyniesienie czegoś do picia. Zgodziłem się i uprzejmie podziękowałem. Kontynuowałem rozmowę, ledwo zauważając, że jakieś naczynie jest mi wciskane do dłoni. Ciągnąć wypowiedź uniosłem czarkę do ust i duszkiem ją opróżniłem. Kiedy znajomy smak popłynął przez moja gardło, odkaszlnąłem głośniej niż planowałem.
- Paniczu Ena, czy wszystko w porządku? - zapytała jedna ze zgromadzonych osób. 
- Tak, tak, dobrze, dziękuję - odpowiedziałem, z trudem łapiąc oddech. Wino. Wypiłem cały kieliszek i to od razu. To nie mogło skończyć się dobrze. Korzystając z chwili zaskoczenia zebranych, opuściłem tłum i zacząłem szukać Hyo. Musiałem go znaleźć jeszcze teraz, kiedy procenty nie zdominowały mojego umysłu. Na szczęście młody wampir nie oddalił się i ciągle zabawiał gości. 
- Hyo - zawołałem do niego, podchodząc bliżej. Chłopak obrzucił mnie zaskoczonym spojrzeniem. 
- Czy coś się stało?
- Nie - rzuciłem szybko. - Znaczy tak - poprawiłem się po chwili, przyciskając palce do skroni. - Nie, jeszcze nie. 
- Ena, spokojnie, wytłumacz mi to - poprosił chłopak. Hyo wydawał się być naprawdę zmartwiony. Nie chciałem go niepokoić, więc skróciłem ostatnie wydarzenia.
- Tak się składa, że nie mam najmocniejszej głowy - odpowiedziałem pośpiesznie. - Przypadkiem wypiłem za dużo i obawiam się, że niedługo stracę kontakt z rzeczywistością.
- Niedługo, czyli kiedy? 
Nie dałem rady już nic powiedzieć. Oparłem się o ścianę. W mojej głowie pojawił się huk. Podparłem czoło ręką. Poczułem przy sobie obecność Hyo. Wiedziałem, że najgorsze zaraz się zacznie.
***
Powoli otworzył oczy, mając wrażenie, że światła wypalają mu oczy. Zachwiał się na nogach - chwilę zajęło mu utrzymanie pionowej postawy. Kiedy stanął już pewnie na nogach, rozejrzał się. Obok siebie zobaczył znajomą osobę. 
- Hyo! Wspaniale cię widzieć! - Ena doskoczył do młodzieńca. Wykonując niespodziewany ruch, pokrywający go płaszcz zsunął się z ramion, odsłaniając jasną szatę wierzchnią. 
- Ena, co się stało? - Wampir wydawał się jeszcze bardziej zaskoczony. Najpewniej nie potrafił zrozumieć zmiany, która nagle zaszła w młodym demonie.
- A co miało się stać? - zapytał Ena, uśmiechając się głupkowato. Nie potrafił ustać w miejscu - zaczął się kręcić wokoło, przestępując z nogi na nogę. - Czuję się wspaniale! 
Nie czekał na odpowiedź Hyo. Natomiast ruszył przez salę roztańczonych gości. Jego krok był wyjątkowo skoczny. W żadnym wypadku nie przypominał osoby, którą był do tej pory. Procenty zatriumfowały, pozbawiając go resztek logiki i poczytalności. Zabawę czas zacząć.


Hyo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz