Administracja

Strony

poniedziałek, 10 maja 2021

Od Hyo cd Yeu

Po wyjściu Yeu podniosłem się i owinięty w prześcieradło ruszyłem do łazienki, która znajdowała się obok pokoju. Przechodziłem jedynie przez drzwi, które były umieszczone po lewej strony, od drzwi wyjściowych z pokoju. Tam też się skierowałem, musiałem się umyć. Po włączeniu wody, który zaczęła płynąć po moim nagim ciele, mogłem zastanowić się i spróbować skupić na tym, co właściwie zaszło między mną, a Yeu. Był zupełnie jakiś inny. Podobny do początków, delikatniejszy, ale też stanowczy. Musiałem pozbyć się ze swojego wnętrza jego płynów. Dlatego też nie wiem czemu, ale poczułem, jakby to on to robił. Cholerna rana, przez którą staje się zupełnie kimś innym. Westchnąłem, gdy usłyszałem jak do pokoju, wchodzą gosposie, posprzątać. Kolejne przyniosły jedzenie oraz krew i napar, po nich wpadła Mel.
Akurat w międzyczasie udało mi się wyjść z łazienki i ubrać szaty, które nie ograniczają mi ruchów, ale jednocześnie pozwolą, na zmiany opatrunków. Gdy wypiłem nektar, dziewczyna zaczęła zmieniać i coś nałożyła mi na ranę. Mimo syknięcia zdecydowałem się coś zjeść. Zresztą i tak nie mogłem wychodzić z pokoju. Gosposia uchyliła mi balkon, by wpadło świeże powietrze. Podobno ma dziś padać, więc warto byłoby mieć przefiltrowane powietrze w pokoju. Musiałem pomyśleć co robić, ale nie było na to czasu, gdyż po skończeniu roboty przez Mel. Wpadł wujek, zaczął zadawać pytania o Yeu.
- Zadawaj pytania Yeu, niech on ci odpowie. - powiedziałem. Chciałem dodać jeszcze jedno zdanie, ale chyba lepiej jest, jak milczę. Wujek zrezygnowany wyszedł. Więc na końcu zostałem sam. Po zjedzeniu śniadania wstałem i wraz z kieliszkiem wina wyszedłem z pokoju na balkon. Świeże powietrze było czymś wyjątkowy. Jednakże to, co zdarzyło się wczoraj po zajściu z Yeu, wciąż pozostawało za mgłą. Miałem pewne przekonanie, że część mnie się uwolniła i chciała się z nim pieprzyć. Westchnąłem zrezygnowany.
Wróciłem do pokoju dopiero gdy wypiłem z kieliszka całą krew. Wróciłem do pokoju i wygodnie rozsiadłem się na kanapie. Miałem przed sobą stosy książek, dzbanek specjalnej krwi, owoce oraz mnóstwo niekończącego się czasu.
***
Yeu w końcu się pojawił. Bez wahania wszedł do mojego pokoju i usiadł na krześle. Tymczasem ja przyglądałem się mu, ale także wujkowi i Mel, którzy wpadli do mojego pokoju. Westchnąłem, a Yeu wstał i przykrył mnie kocem. Dosyć niezwykłe, ale przyjemne. Wróciłem do lektury, jedzenia owoców i picia krwi, jednocześnie słuchałem, o czym rozmawiają.
- Z tego, co się dowiedziałam, podobną ranę miałeś ty, ale to było zupełnie coś innego. - jej słowa były skierowane do mojego wujka albo Yeu. W sumie nie wiem, bo nie patrzyłem na nich. - Rana Hyo, jest czymś magicznym, ale jednocześnie niemagicznym. Reaguje na magię, powiększając się, ale zmniejsza przez doznania fizyczne. Będąc z nim Yeu, masz większe szanse, że zniknie. Chociaż też to może być twoja wina. - powiedziała. Nie chciała mieszać, ale jej nie wyszło.
- Że niby moja wina!? - podniesiony głos Yeu, był tutaj niepotrzebny, ale jednocześnie Mel źle ujęła to.
- Mel próbowała powiedzieć, że gdy cię zabiłem, by tamten Elf cię nie opętał, podrapałeś mnie i jest potrzebna twoja krew, by sprawdzić tę hipotezę. - powiedziałem i zamknąłem książkę, by podnieść wzrok na zgromadzonych. Spojrzenia padły na mnie, a wyraz Yeu, wyrażał złość. Nie chciał tego zrobić, ale ostatecznie dał trochę.
- Hyo połóż się na łóżku. - powiedziała Mel. Wstałem i pogłaskałem po głowie Yeu, posłałem mu też uśmiech. Położyłem się na łóżku, a Mel, mogła dodać kilka kropelek krwi Yeu. Natychmiast się odsunęła, gdyż ma mojej skórze pojawiły się złote łuski, oczy zmieniły barwę na złoty, a z pleców wyłoniły się krwiste skrzydła.
- Czyli co zostajesz smoczkiem?. - zaśmiał się i powiedział. Po chwili zdziwienia. Nie odpowiedziałem, jedynie otoczyłem się skrzydłami i zwinąłem, by utworzyć wokół siebie, swego rodzaju bańkę, błonę, która pomoże mi ewoluować.
- Czyli nadszedł czas. - słyszałem głos wujka.
- Najwyraźniej, to czas by pokazał nam czym tak naprawdę, jest. - powiedziała Mel.
Tuż po jej słowach, pojawiła się mgła, a ja smacznie spałem na łóżku z długimi niebieskimi włosami. Po przebudzeniu się rozejrzałem po pokoju.
- Skróćcie te włosy, znowu odrosły. - warknąłem. Zjawiły się wampiry, by się nimi zająć i skrócić do oryginalnej długości. Czułem głód. Dlatego gdy wstałem, rana zniknęła, a ja znalazłem się obok Yeu. Nachyliłem się, wziąłem jego dłoń i rozgryzłem jego dłoń, by móc wypić nieco jego krwi.
Najwyraźniej na początku chciał zabrać dłoń, ale przysiadłem na jego kolanach i obserwowałem uważnie chłopaka. Polizałem kapiącą krew, powoli wpatrując się w oczy Yeu. Prowokowałem go, ale mimo to wgryzłem się w jego dłoń, by wypić więcej krwi. W międzyczasie Mel wyszła badać, a mój wujek nie wyglądał na zadowolonego.
- Yeu mam do ciebie kilka pytań. - jego stanowczo ton, nie zburzył mojej chęci napicia się, dlatego też. Oblizałem krew z jego dłoni i puściłem ją. Oblizałem wargi i wbiłem kły w ramię chłopaka, by móc wygodniej pić, gdy tamci mają rozmowę o mnie. Jedna ma dłoń powędrowała we włosy chłopaka, palcami drażniłem jego uszko, za to druga, pomagała mi znajdować miejsca, by móc wypić krew Yeu. Dawno jej nie piłem.

Yeu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz