Akurat w międzyczasie udało mi się wyjść z łazienki i ubrać szaty, które nie ograniczają mi ruchów, ale jednocześnie pozwolą, na zmiany opatrunków. Gdy wypiłem nektar, dziewczyna zaczęła zmieniać i coś nałożyła mi na ranę. Mimo syknięcia zdecydowałem się coś zjeść. Zresztą i tak nie mogłem wychodzić z pokoju. Gosposia uchyliła mi balkon, by wpadło świeże powietrze. Podobno ma dziś padać, więc warto byłoby mieć przefiltrowane powietrze w pokoju. Musiałem pomyśleć co robić, ale nie było na to czasu, gdyż po skończeniu roboty przez Mel. Wpadł wujek, zaczął zadawać pytania o Yeu.
- Zadawaj pytania Yeu, niech on ci odpowie. - powiedziałem. Chciałem dodać jeszcze jedno zdanie, ale chyba lepiej jest, jak milczę. Wujek zrezygnowany wyszedł. Więc na końcu zostałem sam. Po zjedzeniu śniadania wstałem i wraz z kieliszkiem wina wyszedłem z pokoju na balkon. Świeże powietrze było czymś wyjątkowy. Jednakże to, co zdarzyło się wczoraj po zajściu z Yeu, wciąż pozostawało za mgłą. Miałem pewne przekonanie, że część mnie się uwolniła i chciała się z nim pieprzyć. Westchnąłem zrezygnowany.
Wróciłem do pokoju dopiero gdy wypiłem z kieliszka całą krew. Wróciłem do pokoju i wygodnie rozsiadłem się na kanapie. Miałem przed sobą stosy książek, dzbanek specjalnej krwi, owoce oraz mnóstwo niekończącego się czasu.
***
Yeu w końcu się pojawił. Bez wahania wszedł do mojego pokoju i usiadł na krześle. Tymczasem ja przyglądałem się mu, ale także wujkowi i Mel, którzy wpadli do mojego pokoju. Westchnąłem, a Yeu wstał i przykrył mnie kocem. Dosyć niezwykłe, ale przyjemne. Wróciłem do lektury, jedzenia owoców i picia krwi, jednocześnie słuchałem, o czym rozmawiają.- Z tego, co się dowiedziałam, podobną ranę miałeś ty, ale to było zupełnie coś innego. - jej słowa były skierowane do mojego wujka albo Yeu. W sumie nie wiem, bo nie patrzyłem na nich. - Rana Hyo, jest czymś magicznym, ale jednocześnie niemagicznym. Reaguje na magię, powiększając się, ale zmniejsza przez doznania fizyczne. Będąc z nim Yeu, masz większe szanse, że zniknie. Chociaż też to może być twoja wina. - powiedziała. Nie chciała mieszać, ale jej nie wyszło.
- Że niby moja wina!? - podniesiony głos Yeu, był tutaj niepotrzebny, ale jednocześnie Mel źle ujęła to.
- Mel próbowała powiedzieć, że gdy cię zabiłem, by tamten Elf cię nie opętał, podrapałeś mnie i jest potrzebna twoja krew, by sprawdzić tę hipotezę. - powiedziałem i zamknąłem książkę, by podnieść wzrok na zgromadzonych. Spojrzenia padły na mnie, a wyraz Yeu, wyrażał złość. Nie chciał tego zrobić, ale ostatecznie dał trochę.
- Hyo połóż się na łóżku. - powiedziała Mel. Wstałem i pogłaskałem po głowie Yeu, posłałem mu też uśmiech. Położyłem się na łóżku, a Mel, mogła dodać kilka kropelek krwi Yeu. Natychmiast się odsunęła, gdyż ma mojej skórze pojawiły się złote łuski, oczy zmieniły barwę na złoty, a z pleców wyłoniły się krwiste skrzydła.
- Czyli co zostajesz smoczkiem?. - zaśmiał się i powiedział. Po chwili zdziwienia. Nie odpowiedziałem, jedynie otoczyłem się skrzydłami i zwinąłem, by utworzyć wokół siebie, swego rodzaju bańkę, błonę, która pomoże mi ewoluować.
- Czyli nadszedł czas. - słyszałem głos wujka.
- Najwyraźniej, to czas by pokazał nam czym tak naprawdę, jest. - powiedziała Mel.
Tuż po jej słowach, pojawiła się mgła, a ja smacznie spałem na łóżku z długimi niebieskimi włosami. Po przebudzeniu się rozejrzałem po pokoju.
- Skróćcie te włosy, znowu odrosły. - warknąłem. Zjawiły się wampiry, by się nimi zająć i skrócić do oryginalnej długości. Czułem głód. Dlatego gdy wstałem, rana zniknęła, a ja znalazłem się obok Yeu. Nachyliłem się, wziąłem jego dłoń i rozgryzłem jego dłoń, by móc wypić nieco jego krwi.
Najwyraźniej na początku chciał zabrać dłoń, ale przysiadłem na jego kolanach i obserwowałem uważnie chłopaka. Polizałem kapiącą krew, powoli wpatrując się w oczy Yeu. Prowokowałem go, ale mimo to wgryzłem się w jego dłoń, by wypić więcej krwi. W międzyczasie Mel wyszła badać, a mój wujek nie wyglądał na zadowolonego.
- Yeu mam do ciebie kilka pytań. - jego stanowczo ton, nie zburzył mojej chęci napicia się, dlatego też. Oblizałem krew z jego dłoni i puściłem ją. Oblizałem wargi i wbiłem kły w ramię chłopaka, by móc wygodniej pić, gdy tamci mają rozmowę o mnie. Jedna ma dłoń powędrowała we włosy chłopaka, palcami drażniłem jego uszko, za to druga, pomagała mi znajdować miejsca, by móc wypić krew Yeu. Dawno jej nie piłem.
Yeu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz