Administracja

Strony

poniedziałek, 3 maja 2021

Od Hyo do Luciena

Zamiast przyjść do odpowiedniej sali. Mieliśmy spotkać się w bibliotece, jakieś połączone klasy miały być. Nie chciało słuchać mi się powodu. Znalazłem jakieś wygodne siedzisko, rozwaliłem się, zajmując dodatkowe dwa miejsca. Miałem swoją butelkę z krwią oraz kilka książek, oraz zeszytów. Lampka świeciła, na tyle dobrze, bym mógł rysować, zamiast się uczyć.
Oczywiste było to, że ktoś się czepnie. Nie chciałem im nawet odpowiadać na jakieś beznadziejne i nic niewnoszące rozmowy. Zignorowałem ich, jednakże, gdy dociekali dalej. Lekki podmuch wiatru ich odepchnął, by dali mi spokój. Tak więc i napiłem się z butelki troszkę krwi. Im więcej i częściej jej pije, tym lepiej. Tym bardziej niż jest dzień, a jak noc to dam radę. Jednakże, jako że ja uwielbiam krew, mogę ją cały czas pić. Zachowuje się jak człowiek, choć czasem ponosi mnie.
Przydzielili mi jakiegoś partnera. Oczywiście jedna osoba wystarczy mi. Czekałem na niego, aż się zjawi. Jednakże okazało się, że zajęcia odbędą się w terenie. Westchnąłem ciężko, ale spakowałem swoje książki i rysownik. Wstałem i zabrałem butelkę krwi, upijając kolejny łyk. Ruszyłem za grupą, w kierunku pustej przestrzeń, w której można do woli trenować. Czy też robić inne badziewne rzeczy? Znudzony już tymi zajęciami znalazłem sobie wygodne miejsce. Wśród toreb innych. Wygodnie ułożyłem się i wyciągnąłem szkicownik, by w ramach zajęć rysować ich. Może wtedy mi odpuszczą. Widok został mi przysłonięty, podniosłem swój wzrok i zobaczyłem chłopaka, który pozbywał się koszulki. Podniosłem się, by go obejrzeć. Stanąłem przed nim i przejechałem palcami po tatuażach na jego ciele.
- Ciekawy wzór. - mruknąłem. Nie obchodził mnie fakt, że ktoś się gapi, zawsze tak robię. Także moja klasa, ma to gdzieś. Podniosłem głowę, by napotkać na wzrok chłopaka. - Czyli ty jesteś moim partnerem na ten dzień. Chyba że to przedłużą. Nigdy nie wiesz. - powiedziałem.
- Hyo, przestań się gapić. Twoja kolej. - powiedziała jakaś dziewczyna. Westchnąłem i uśmiechnąłem się, sięgnąłem po butelkę, by upić kolejny łyk.
- Skoro stoisz, potrzymaj tę butelkę. - powiedziałem. Wręczyłem mu butelkę. Przyciągnąłem się i podszedłem na środek, by uścisnąć dłoń. Nie wiem, po co tak naprawdę.
Kilka uników, czekałem aż przeciwnik osłabnie. Jednakże, gdy użył swojej mocy, użyłem powietrza, otoczyłem nim przeciwnika. Potrzebowałem jakieś drugiej broni albo mocy. Nie znalazłem nic takiego, dlatego też użyłem ukrytych zatrutych igieł. Udało mi się zrobić mały wyłom, by unieruchomić swojego wroga. Powietrze wokół wroga zniknęło, a ja w podskokach wróciłem do nowego partnera po moją butelkę krwi. Akurat w takich momentach żywioł wody, by mi się przydał. Mógłbym zrobić z niego bicz, nieco poznęcać się nad tym biednym uczniem Jednakże nie miałem. Dlatego też, gdy już miałem zabierać butelkę, ułożyłem strzale z powietrza i posłałem skierowaną w nogę, by go unieruchomić.
- Nie ładnie atakować od tyłu. - powiedziałem. Już chciałem mu zagrozić, ale nie zrobiłem tego, upiłem jedynie trochę krwi z butelki.
- Lucien, teraz twoja kolej. - ktoś się odezwał. Ułożyłem dłoń na boku chłopaka, posyłając mu uśmiech.
- Zabaw się tam Lucien. - powiedziałem. Puściłem go, wyminąłem. Klepnąłem go w tyłek i usiadłem sobie wygodnie. Będzie sporo zabawy z tym ciekawie wysokim chłopakiem.

Lucien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz