Administracja

Strony

sobota, 8 maja 2021

Od Luciena c.d. Hyo

 Pomimo obiecanego wolnego dnia, nauczyciele wymyślili nam zajęcia z inną klasą. Lubili patrzeć jak między sobą walczymy, dokładając starań by nasza klasa wyszła na tą najlepszą. Patrząc na to, czułem jak mimo woli zawsze wyrywał się ze mnie ciszy śmiech. Podczas takich zajęć mogliśmy pozwolić sobie na błędy, a także znaliśmy naszych przeciwników - plus uczenia się pod jednym dachem. Jednak podczas wojny żadna ze stron nie jest ani na wygranej ani na przegranej pozycji. Pamiętam, gdy przy ścięciu jednej głowy pojawiały się kolejne. Takie było prawdziwe życie, do którego tutejsi nauczyciele próbowali przyzwyczaić swoich uczniów. Jednak patrząc na nich zdawałem sobie ilu z nich zginie. Za dużo.

Patch klepnął mnie w ramię, lekko pośpieszając. Widział niechęć na mojej twarzy, miałem prawo powiedzieć, że nie chce uczestniczyć w dzisiejszych "zabawach" jednak nie chciałem nadużywać swojego autorytetu. Być może kiedyś będę go bardziej potrzebował. 

- O, już jesteście - głos nauczyciela odbił się głucho gdy zobaczył naszą grupę. - Podzieliłem was już w pary, jednak najpierw zrobimy krótkie sparingi, żebyście się rozgrzali.

Niezbyt go słuchałem, podczas obserwowania drugiej grupy, z którą rzadko mieliśmy do czynienia.  Na pierwszym roku kontakt z innymi klasami jest wręcz znikomy, jedynie korytarz jest miejscem wpadania na siebie. Westchnąłem. Mam nadzieję, że ten dzień szybko się skończy.

~*~

- Zabaw się tam Lucien. - usłyszałem, co zostało dobitnie umocnione klepnięciem mnie w tyłek. Stałem niewzruszony, mając nadzieję, że widząc moją minę szybko się ode mnie odczepi. Czułem jednak, że nie będzie to takie proste jak myślałem. Wszedłem na arenę pośrodku placu, patrząc jak jeden z żywiołaków robi to samo. Wokół niego latały maleńkie krople wody, które musiał zgromadzić podczas przygotowania się do potyczki. Ustawiłem się pośrodku, przodem do niego, słuchając zasad które recytował nam opiekun. Chłopak niezbyt go słuchał, a ja czułem dość intensywny wzrok, który wbijał mi się wręcz w tył czaszki. Kątem oka zobaczyłem, że należał on do istoty, która przed pięcioma minutami pozwoliła sobie na dość intymny gest. 

Jednak gdy tylko usłyszałem słowa rozpoczynające naszą walkę, skupiłem się na przeciwniku. Nie chciałem dzisiaj bawić się w kotka i myszkę, dlatego od razu pozwoliłem cieniom otoczyć mnie i mojego przeciwnika jak i otoczenie. Wiedziałem, że żywiołak praktycznie nic nie widział, z powodu tego, że jego woda uderzała chaotycznie w różne miejsca, jednak ja byłem w swoim żywiole. Zakradłem się za niego i wystarczyły dwa ruchy by przyszpilić jego plecy kolanem do ziemi. Nie próbował się nawet wyrywać - jego wola walki była wręcz znikoma. Puściłem go i chciałem pomóc wstać, jednak odrzucił moją rękę. Cóż, nie to nie.

- Mike musisz na następny raz być bardziej czujny - nauczyciel stanął obok nas. - Wiesz, że wpada się na różnych przeciwników, a oni nie będą dawać ci fory. Pamiętaj o tym.

Zszedłem z areny szukając wzrokiem swojej bluzki, której nawet nie miałem zamiaru zakładać. Wytarłbym w nią swój pot czego wręcz nienawidziłem. 

- Nie za wygodnie ci? - mruknąłem widząc jak wampir majta kawałkiem materiału na palcu. Miałem ochotę na niego warknąć - w końcu skoro aż tak się nudzi, mógł iść do swojego pokoju.

Hyo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz