Administracja

Strony

wtorek, 19 października 2021

Od Zero cd Aisha

Vei de Lamei. Taki jest szyld, tuż nad sklepem. Niewiele osób wie, co oznacza owa nazwa. Muszą jedynie wiedzieć, że lubuje się w truciznach. Można je nawet hodować, a nawet uodpornić się, wdychając sam pyłek. Oczywiście, pyłek też szkodzi, ale nie aż tak. Mogą wystąpić skutki uboczne, ale to przy systematycznym "wciąganiu" można wyhodować odporność. Są też odtrutki na otrucia, czy też trucizny. Zależy czego, kto szuka. Znajduję się tu też tajna komnata. Jest ona dla specjalnych klientów, którzy szukają tego, czego nie powinni.
Jako że ja wciąż się uczę, nie mogę kierować i mieć swojego sklepu. Dlatego też moja kochana siostra jest na papierach jako szefowa, choć tak naprawdę to mój skarb. Wszystko jej rozpisałem i rozdawkowałem, gdyby nie wiedziała. Początki bywały ciężkie, jednakże teraz radzi sobie dużo lepiej. Wejście do specjalnej komnaty mam jedynie ja, nikt inny nie da rady się włamać. Nawet nie radzę okradać tego miejsca, no, chyba że włamywacze, chcą zostać zabici, albo otruci. Nawet spalenie jest niebezpieczne, gdyż poprzez spalenie toksyny z kwiatów, jak i roślin mogą się ulotnić i rozprzestrzenić. Gdy dostaną się do osób i zaczną się przenosić, wówczas można jedynie obserwować dzieło. Niektórzy się uzależnią, inni umrą, a kolejni uzyskają drobną odporność. Są też wyjątki, na które ani trochę nie podziała, dla takich są specjalne zamówienia.
Dziś właśnie dostałem od Aishy takie specjalne zamówienie, nawet jeśli to ja jej go zaproponowałem. Trucizna, która szkodzi osobnikowi, gdy ten krzywdzi innych, a nawet sama myśl o tym, sprawia, że toksyna się uaktywnia i powoli rozchodzi się po organizmie. Dołożę jeden dodatek, o którym dziewczyna nigdy się nie dowie. Jest on dopiero testowany, ale taki osobnik jest idealnym królikiem doświadczalnym.
Po wejściu do sklepu Aisha przez specjalne zaklęcie mogła patrzeć na wszelakiego rodzaju, barwy i kształtu znajdujących się tu roślin, sadzonek, oraz kwiatów, czy nawet dodatków do eliksirów. Musiałem wejść do tajnej komnaty. Moja siostra w tym czasie zajęła się dziewczyną. Musiałem dobrać odpowiedniego rodzaju składniki, w tym i dodać specjalny dodatek. Obserwatorzy, mają na oku obiekty testowe, dlatego też ten jeden dodatkowy zapewni swego rodzaju rozrywkę i pewnego rodzaju fascynacje, na dalszy rozwój. Uzyskanie odpowiedniej trucizny, zajęło dłuższą chwilę. Musiałem ostrożnie je dobrać, wymieszać oraz sprawdzić, czy jest to idealne. Zarodniki mogą dostać się zarówno przez skórę, jak i zostać połknięte. Jednakże jeden z cieni, dostarczy do celu odpowiednią dawkę.
Po wyjściu z tajnej komnaty. Pokazałem dziewczynie, jak wygląda owa trucizna. Nie pozwoliłem jej dotknąć. Była zamknięta w małym szklanym słoiku. Otoczona zaklęciem. Wyglądała jak małe ludziki, które tańczą. Dlatego też lepiej się nie wpatrywać. Moja siostra zajęła się liczeniem, jeśli dziewczę nie będzie miało odpowiedniej ilości monet, by zapłacić. Będzie musiała to odpracować.
- Zajmę się dostawą tego, ty lepiej pogadaj z siostrą o zapłacie. Możemy spotkać się jutro. Pokaże ci jak, idzie rozwój toksyny w ciele potwora. - powiedziałem i skierowałem się do wyjścia. Pojawiły się dwa cienie, wraz z nimi udałem się do miejsca, zamieszczania obiektu badań. Osobnik spał pijany. W międzyczasie czasie jeden z cieni znalazł dwie dziewczyny. Jedna już była martwa, a druga jakby nowa. Zabrał obie. Po czym mogłem zając się tym osobnikiem i podać mu toksynę. Gdy tylko naciąłem pazurem jego ramię. Zbliżyłem słoiczek z toksyną do nacięcia, niemalże od razu. Wpełzła do środka i zasklepiła ranę. Uśmiechnąłem się z radości i podekscytowania. Zniknąłem i zostawiłem do obserwacji cienia. Kula upiora, gdyż taką nazwę nosiła. Była w używaniu coś podobnego do tych, co mają wróżbitki, albo wiedźmy. Dlatego też ciałami dziewczyn. Martwym zajęła się znajoma, a żywymi pewne osoby. Nie o wszystkim mówię innym, ale tym lepiej dla nich. Prowadzę interesy oraz robię pewne rzeczy, o których wie bardzo mała ilość osób. Nikt z rodziny nie wie, gdyż to jest lepsze dla nich.

***

Następnego dnia siedziałem w pokoju. Miałem się niebawem udać na popołudniowe zajęcia. Rano nie mogłem, poza tym zostałem zwolniony, przez pewien incydent z dwóch dni wcześniej. Dlatego też właśnie teraz siedziałem sobie w pokojowej łazience i brałem długą przyjemną kąpiel. Siedziałem w wannie od dobrych trzydziestu minut. Nie śpieszyło mi się wychodzić. Mogłem dokładniej sobie przyjrzeć się swojej skórze. Gdy już dawała mi znać, że trzeba wyjść. To ruszyłem się opłukać pod prysznicem. Łazienka została drobne zmieniona. Gdy pozbyłem się swojego współlokatora. Dokładniej to się przeniósł. Miałem więcej miejsca na swoje rzeczy, do tego doszły rośliny. Miałem swój własny zakątek. Usłyszałem pukanie do drzwi. Dlatego też owinąłem się w pasie ręcznikiem. Drugi zarzuciłem sobie na ramiona. Akurat jak podchodziłem do drzwi, w międzyczasie czasie wycierałem wilgotne włosy. Gdy otworzyłem drzwi, ujrzałem za nimi Aishe. Nie była ona jednak sama. Mnie nie przeszkadza dodatkowe towarzystwo. Nawet to, że pod ręcznikiem jestem nagi. Czy też to, że mój dziwny tatuaż jest na widoku? Zresztą często na niego patrzę. W pokoju doszło nieco więcej luster, bym mógł się przeglądać. Choć zdarza się, że ten pokój po zmroku dla niektórych jest jak jakiś koszmar. Zabawnie to brzmi, ale mnie się podoba.
- Co was sprowadza do moich skromnych progów? - zadałem pytanie i się odsunąłem, by ona wraz z kolejną dziewczyną mogły wejść do środka. Pod osłoną dnia, rośliny były okryte, specjalnym szklanym materiałem. Materiał jest na tyle elastyczny, jak i twardy, że może się zmienić pod wpływem magii. Także jest to naprawdę użyteczna rzecz, po współlokatorze.

<Aisha?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz