Administracja

Strony

niedziela, 28 listopada 2021

Od Hyo CD. Ena

Przemierzałem uliczki, by dotrzeć na spotkanie z Eną. Skoro i tak silny wiatr i chłód dawał wiele do życzenia, to tym bardziej nie miałem czym się przejmować. Zarzuciłem na swoje ramiona o wiele cieplejszy płaszcz. Choć szczerze nie było mi to potrzebne. Reszta mieszkańców, najwyraźniej jak najprędzej pragnęła dotrzeć do upragnionego domostwa, by móc się ogrzać przy kominku. Zabawne jest to, że u nas też niektórzy członkowie wampirzych rodzin też się ogrzewa przy kominku, chociaż nie wiedziałem, po co to robią. Dawno też nie pożywiałem się z żywego organizmu prawdziwie gorącej krwi, mógłbym się zatrzymać na przekąskę, jednakże przełożę to na później. Dotarłem na miejsce i stanąłem tuż przed chłopakiem. Przez wiatr jego śnieżnobiałe włosy się plątały. Policzki się zaróżowiły z zimna, a samo patrzenie na niego sprawiało, że długo i tak musiał czekać.
 - Mogłeś poczekać w środku, przeziębisz się przez ten chłód. - powiedziałem i otworzyłem drzwi, by delikatnie wepchnąć Enę do środka. Ciepło przyda mu się bardziej niż mnie. W sumie to chyba i lepiej. Wolę nie czuć zimna ani gorąca, gdyż wówczas musiałbym się martwić tym, wszystkim. Dokładniej mówię tu o płaszcze i ciepłe ubrania w zimne dnie, a latem upalne i słoneczne.
Ena zaprowadził mnie do stolika, po czym zamówił nam lane piwo karmelowe. Starał się powoli rozgrzać, dlatego też podałem mu swój ciepły płaszcz. Ułożyłem wygodnie ręce na blacie i przyglądałem się chłopakowi. Chłód jego dłoni był wyczuwalny jak dla mnie. Gdyż słyszałem jak jego krew, stara się rozgrzać jego zlodowaciałe dłonie. Złapałem jego dłonie w swoje, po czym wsunąłem te zmarzluchy pod swoją koszulkę. Może moje ciało nie ogrzewa, ale może odebrać nieco chłodu. Zanim jednak przyszła kelnerka z naszym zamówieniem. Udało mi się pochylić delikatnie do chłopaka i musnąć jego wargi swoimi. Krótki niewinny i niemalże niewidzialny pocałunek. Odsunąłem się od niego, a on ode mnie. Nasze piwa karmelowe się zjawiły. Zapach wydawał się słodki, dlatego też ostrożnie i powoli powąchałem, a następnie zmoczyłem język, by posmakować. Po chwili jednak wypiłem drobny łyk.
Oboje byliśmy zajęci piciem, a dokładniej samo towarzystwo drugiej osoby nam wystarczało. Dlatego też mogłem sobie słuchać, o czym rozmawiają tutaj, a nawet na zewnątrz, czy też i dalej. Gdzieś dalej tuż za terenami akademii i miasteczka, gdzie rozlega się dalszy teren, słyszałem zbliżające się stado. Miały one kopyta, jakby uciekały przed kimś.
 - Pewnie niedługo zawitają do nas gości z daleka. - powiedziałem. Ena nie musiał mi wierzyć, gdyż zwyczajnie wiedział, czy to prawda, czy też nie.
 - Kto do nas zawita? Jak to niedługo? - dodał dwa pytania od siebie pełen gracji i piękna.
 - Słyszałem ich tupot, ich ucieczkę, kołujące serca i czuje strach. Chociaż nie wiem, przed kim tak uciekają. - wyjaśniłem.
Ena przeprosił, gdyż musiał skierować się do łazienki, po czym mogłem poobserwować tutejszych pijaków, oraz pijaczki. Najwyraźniej cieszyli się, że nadchodzi chłód, gdyż po nim pojawi się na nowo ciepło, które zachwyci oraz nieco zdenerwuje innych.
Westchnąłem, gdyż chłopak jakoś długo nie wracał. Dlatego też skierowałem się do tego miejsca, do którego wybrał się Ena. Na wejściu poczułem dziwnie nieprzyjemny zapach oraz brak Eny. Nie było go, gdy wróciłem. Zmarszczyłem brwi, po czym ruszyłem pogadać z kelnerką, może ona coś wie.
 - Widziałaś może chłopaka, z którym byłem? - spytałem dziewczyny, która akurat miała brać zamówienie i je zanieść.
 - Wyszedł. Przed wyjściem zostawił ci wiadomość, po czym zapłacił.. - rzekła, podała mi karteczkę z wiadomością, po czym poszła.
 - "Coś mi wyskoczyło i musiałem wrócić" - przeczytałem. Wróciłem do stolika, zabrałem płaszcz i zwyczajnie wyszedłem z knajpki, by poszukać sobie jakiegoś żywego pożywienia. Wziąłem na początek młodą dziewczynę, z zamiarem wypicia jej krwi, jednak zauważył mnie pewien chłopak, który nieco pokomplikował mi moje zajęcie. Dziewczę zniknęło, gdyż całkowicie zapomniało, po co się tu znalazło, za to chłopca, wykorzystałem. Obezwładniałem go, po czym wbiłem kły w jego szyję i piłem. Może wypiłem za wiele, gdyż jego zachowanie zaczęło być dziwne, najwyraźniej chciał czegoś więcej. Ja za to musiałem odnaleźć Enę i mimo złości sprawdzić, czy znowu nie został porwany. Ugryzionemu chłopakowi, załatwiłem mile towarzystwo innego chłopaka.

***

Odnalazłem Enę, był na placu treningowym. Nie był on jednak sam, z nim był ktoś jeszcze, dokładnie pokazując, jak ma stanąć, by najpewniej nowy ruch się przyjął. Już miałem chęć go dziabnąć oraz wydrapać mu oczy, ale zwyczajnie usiadłem sobie na dachu akademii i patrzyłem, jak trenuje. Wyciszyłem emocje w sobie, by móc zwyczajnie strzec go i tyle.
Zawiódł mnie tym, że nie powiedział mi o tym, ani się nie pożegnał, zwyczajnie uciekł. Jednak wiem z doświadczenia, że dzieje się tak z dwóch powodów.
1. Nasze spotkanie mogło spowodować u niego niechęć oraz mógł zastosować swój system obronny. - Jako iż można potraktować to spotkanie jako randka.
2. Ma coś do ukrycia i nie chciał o tym powiedzieć, do tego też dochodzi fakt, że zniknął tak bez niczego, jakby tego właśnie chciał.
Przyglądałem się, jak Ena trenuje wraz ze swoim nowym towarzyszem, w końcu jednak spojrzałem w oddal, by spojrzeć czy kopytne stwory zbliżają się do miasta, czy może jednak zmieniły one swój kierunek.

<Ena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz