Administracja

Strony

czwartek, 9 grudnia 2021

Od Hyo CD. Ena

Zagapiłem się, gdy spojrzałem ponownie na miejsce, w którym trenował Ena. Nie było go już tam. Musiał skończyć i odejść. Zostawiłem informacje o zagrożeniu oraz współrzędne, na biurkach u trzech nauczycieli z trzech różnych akademii. Będą mieć pełne ręce roboty. Otrzepałem się z wilgoci oraz padającego podajże śniegu. Zmieniłem miejsce na bardziej przyjemne. Pokój Eny wydawał się dobry, jednak po tym, jak zniknął i zostawił jedynie wiadomość. Nie wiem, czy chce się z nim widzieć. Do tego wszystkiego spotkał się z nauczycielem, by poćwiczyć. Chociaż gdyby wyjaśnił. Czemu tak zrobił, też by pomogło. Podłe zachowanie z jego strony. Bez oporów wszedłem do pokoju chłopaka, po czym zaświeciłem światło, gdyż po ciemku nie chce nic robić. Oraz dlatego, że babcia cały czas o tym zrzędzi.

"-Zaświeć światło: Gdy się myjesz. Gdy czytasz. Gdy jesz i pijesz. Po to jest światło. To, że jesteś wampirem, nie znaczy, że musisz robić wszystko po ciemku." ~ słowa babci..

Kochana kobieta, ale straszna bywa czasem. Jej zrządzenia mogą trwać pięć godzin albo i więcej. Zamiast mi wytykać błędy, zaczyna opowiadać historię swego długiego życia.. Bywają niesamowite, ale gdy słyszysz je po raz kolejny, są jak pamiętnik, czytany sto razy i tym samym słuchanie tego robi się irytujące.
Moje ubrania zostały zmienione, przeze mnie, gdy Eny nie było w pokoju. Uprane oraz odpowiednio poukładane. Wziąłem sobie ręcznik i ruszyłem, do łazienki po to, aby wziąć prysznic. Nie wiem nawet jaka woda leciała, gdyż to było zarówno dla mnie, jak i skóry bez jakiejkolwiek różnicy. Gdy słyszałem zbliżające się kroki, zdecydowałem się osuszyć ręcznikami i wyjść z łazienki, by móc się ubrać. Ena wszedł do pokoju, akurat, gdy zacząłem się ubierać. Miałem na sobie dolną część garderoby, ale górnej jeszcze nie. Spojrzałem na chłopaka, po czym naciągnąłem koszulkę i sięgnąłem po swój krwisty napój. Rozsiadłem się na jego łóżku.
 - Nie masz nic dopowiedzenia? - zapytałem, delikatnie poirytowany.
 - O czym ty mówisz? - odpowiedział pytaniem.
 - Zniknąłeś i zostawiłeś po sobie tylko wiadomość. - prychnąłem i wierciłem swoje spojrzenie w nim.
 - To ty zniknąłeś i zostawiłeś po sobie tylko wiadomość. - jego ton był zupełnie inny. Czułem nutkę smutku i zawiedzenia.
 - O czym ty mówisz? - spytałem i zmarszczyłem brwi.
Opowiedział mi, co się wydarzyło. Po nim opowiedziałem swoją wersję. Pokrywały się, chociaż tkwiło w tym coś dziwnego. Jakby ktoś trzeci chciał nas rozdzielić. Ena zamilkł i poszedł się odświeżyć.
 - Świetnie szedł ci trening z nauczycielem. - moja wypowiedź była trochę podła, gdyż nawet mimo wyjaśnień, to wciąż odczuwałem nieprzyjemność. Jednakże z bycia nieprzyjemnym, odczuwałem przyjemność, gdyż dokuczałem chłopakowi. Zwyczajnie musiałem się wyżyć, ale teraz nie miałem największej ochoty, by udać się do lasu, na polowanie, albo też na miasto, by sobie poużywać. Mogłem sprawić chłopakowi przykrość, zawstydzić go, albo i poniżyć. Dopijałem swój koktajl, kiedy wrócił Ena do pokoju. Unikał mojego spojrzenia. Wpakował się na łóżko pod kołderkę, by udać się, spać. Jednakże nie dałem mu, tak łatwo tego, czego chciał. Oblizałem wargi i odłożyłem puste naczynie na pobliski stolik. Zawisłem nad chłopakiem. Usiadłem na jego biodrach, po czym nachyliłem się i zwyczajnie w świecie połączyłem nasze wargi, zanurzając się w pocałunku. Trwał on tak długo, aż mnie chłopak nie odsunął siłą, do tego wszystkiego jego policzki się zaróżowiły. Nawet jeśli całowaliśmy się już wiele razy to, wciąż najwyraźniej jest to zawstydzające. Sięgnąłem po wstążkę, którą czasem związuje włosy. Po czym związałem jego oba nadgarstki. Ułożyłem je nad jego głową. Odkryłem go kołdrą i zwyczajnie w świecie rozsunąłem jego szatę, by móc się zagłębić w jego jasnym i pięknym ciele. Zniżyłem się, by językiem dotknąć jego pępka. Delikatne pocałunki, którymi zamiast schodzić, wchodziłem wyżej. Dostrzegałem, jak przez jego ciało przechodzą dreszcze, oraz jak stara się na mnie nie patrzeć, albo powstrzymać. Jednak nie chciałem się zatrzymać. Gdy zbliżyłem się do sutków chłopaka, ktoś zaczął dobijać się do pokoju Eny. Starałem się go zignorować, ale Ena najwyraźniej nie mógł. Poprawiłem jego szatę, zszedłem z niego i rozwiązałem jego dłonie. Gdy wstał z łóżka, miałem dosłownie chwilę, by go pociągnąć. Zrobiłem to, by ponownie na, choć chwilę połączyć nasze wargi w pocałunku.
Wywróciłem oczami i spojrzałem w kierunku drzwi. Ena właśnie otworzył, a do pokoju wszedł Nauczyciel, Olivia oraz jakiś uczeń. Mógł być z Sarlok. Nie specjalnie się tam zapuszczam, także nie znam wszystkich uczniów. Weszli jak do siebie. Nauczyciel chwilę porozmawiał z chłopakiem, po czym obaj wrócili. Złapałem Enę i go przyciągnąłem do siebie. Ułożyłem dłoń na jego brzuchu, a brodę na jego ramieniu.
 - Czemu tak późno przychodzicie? - spytałem.
 - Kilku uczniów skarżyło się na was. Tak jakby widzieli was, a jednocześnie jakbyście nie byli sobą. - odezwała się Olivia.
 - To jednak nie wszystko. Jeden z nauczycieli odkrył na swoim biurku dziwną karteczkę, po odnalezieniu miejsca, okazało się ono spustoszone i puste. - odezwał się kolejny uczniak.
 - Jak zwykle jesteście w samym środku zawirowań. Dlatego też, zamiast udać się na zajęcia. Udacie się do Akademii Sarlok, do jednego z nauczycieli i tam zaczekacie na dalsze instrukcje. - odezwał się nauczyciel. Gdy Ena chciał już coś powiedzieć, wtrąciłem się pierwszy.
 - Musieliście akurat teraz to powiedzieć oraz przyjść. Nie macie co robić w ciągu nocy? Przerwaliście nam w.. - Ena zasłonił mi usta i mnie uciszył, bym nic już nie mówił. Jego czerwone policzki same wskazywały na, to jak skrępowany musiał się czuć. Nawet jeśli to uczniowie.. Jednakże był tu nauczyciel, ten sam co chwilę temu uczył Enę. Mruknąłem sobie pod nosem i przyciągnąłem chłopaka do siebie.
 - Rumienisz się mieczyku. - wyszeptałem do jego uszka. Przejechałem po nim językiem, po czym Ena wstał i pożegnał się z gośćmi. Zapewne po tym zwróci mi uwagę.
Czekałem, aż mnie upomni, ale nic takiego się nie stało. Zwyczajnie zgasił światło i wrócił do łóżka. Odwrócił się do mnie plecami i poszedł spać. Lekko mnie zaskoczył. Oddałem mu koc, by było mu cieplej. Ja jednak nie spałem, gdyż, czasem przychodzi, a czasem nie. Nie potrzebuje snu. Pije krew i ona mi wystarcza. Nie muszę spożywać innych potraw i płynów. Czasem mogę, gdy zechce zachować się jak człowiek, jednak nie muszę.
Postanowiłem poczytać, przy oknie. Światło księżyca dawało mi swoje światło, poza tym mogłem też spoglądać na słodko śpiącego chłopaka. Poprzednią lekturę skończyłem. Dlatego teraz zacząłem czytać coś zupełnie nowego. Nowy dar od babuni.

<Ena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz