Administracja

Strony

sobota, 5 marca 2022

Od Sekhmet cd Maebh do Bastiana

Delikatny, choć momentami zrywający się w mocniejszych podmuchach, wiatr rozwiał niedbale spoczywające na ramionach włosy, czym siedząca na kamiennych schodach kobieta zdawała nieszczególnie się przejąć. Cała jej uwaga skupiona była bowiem na trzymanym w dłoni z lekka przyozdobionym pergaminie, którego treść, sądząc po wyrazie jej twarzy, nie zdawała się szczególnie na nią wpływać. Misja? Minęło trochę czasu, odkąd pozwolono opuścić jej mury akademii, udać się w nieznane dotąd miejsce, a tym bardziej dźwigać na swych barkach tak ogromną odpowiedzialność. Nie sądziła, że po ostatniej bójce, w którą niczym głupawy szczeniak dała się wciągnąć, i tymczasowym zawieszeniu jej we wszelkich aktywnościach poza akademickich, przyjdzie jej jeszcze uczestniczyć w czymś podobnym. A przynajmniej nie w tak szybkim tempie. Nie zamierzała jednak narzekać, ba, można śmiało powiedzieć, że Sekhmet cieszyła się wręcz, że los zwrócił ku niej swój gorzki uśmiech, dając niepowtarzalną wręcz szansę. 
Nie zwlekała długo, by skierować się ku swemu pokojowi, z uwagą pakując swój skromny dobytek, nim na dobre opuściła duszące ją mury, rwąc się wręcz w kierunku oczekujących na nią wydarzeń.
~~~
Pomimo rozrywających serce emocji, natura dziewczyny nie pozwoliła jej tego po sobie poznać. Nie spieszyła się więc szczególnie, stawiając krok za krokiem z należytą gracją godną upadłej arystokratki. Gdy w końcu dotarła na miejsce, z pewną ulgą odkryła, że wszyscy, o których jej wspomniano, byli już na miejscu. Odetchnęła głęboko, ciesząc się, że nie będzie zmuszona do trwania w niezręcznej ciszy sam na sam z nieznaną dotychczas osobą, bądź, co gorsza, do podtrzymywania jakiejkolwiek rozmowy, z czym wątpiła, że dałaby sobie radę. 
Sekhmet bez słowa rozejrzała się wokół, poświęcając każdemu z nieznajomych należytą ilość czasu, próbując spamiętać jak najwięcej szczegółów, które mogłyby okazać się dla niej jakkolwiek przydatne. Gdy skończyła swą osobliwą ceremonię, dygnęła lekko, po chwili prostując się i unosząc dumnie podbródek ku górze.
- Sekhmet. Mam nadzieję, że zdołamy się dogadać. - Powitanie mogło zdawać się z lekka wymuszone i dyplomatyczne, lecz to jedyne, co było w stanie wówczas przejść dziewczynie przez gardło.
Pozostała trójka również zdradziła jej swe imiona, w mniej lub bardziej przyjazny sposób, a całej grupie nie pozostało nic innego, jak wyruszyć w dalszą drogę. Wsiedli do powozu, nieszczególnie wiedząc, co czeka ich, gdy w końcu przyjdzie im go opuścić. Droga z Kernow do Me Shi nie należała bowiem do szczególnie krótkich, a tym bardziej przyjemnych. Nagła zmiana klimatu oraz przejazd przez Nevadę okazywały się szczególnie męczące - zwłaszcza dla Sekhmet, dla której na samą myśl o ponownym znalezieniu się w granicach plugawej ojczyzny wywracał się żołądek. Wdech, wydech. Dasz sobie radę, nie daj niczego po sobie poznać. 
Woźnica kilkukrotnie sprawdził jeszcze stan pojazdu, nim grupa w końcu opuściła granicę Kernow, a rozmyty na horyzoncie zarys stolicy w końcu zniknął im z oczu. Jechali w ciszy, jakby wciąż przyzwyczajając się do swego wzajemnego towarzystwa, bądź starając się rozgryźć tymczasowych kompanów, niekiedy jednak rozpoczynali rozmowę, wymieniając się uwagami na temat zleconego im zadania i strategiami, jakie mogliby objąć, choć z powodu niewielkiej ilości informacji, jakie otrzymali, drugi z tematów szybko porzucili na rzecz innych. Dziewczyna aktywnie włączała się do rozmowy, dorzucając swoje trzy grosze, lecz zdecydowanie chętniej z uwagą przysłuchiwała się każdemu wypowiadanemu przez pozostałych słowu, jakoby stanowiło ono najcenniejszą z informacji. I w pewnym sensie tak właśnie było - rozmowa szybko zeszła bowiem na temat indywidualnych zdolności, atutów, którymi każdy z nich mógłby przysłużyć się grupie oraz możliwym podziale ról na podstawie tychże atrybutów. 
Sekhmet pochyliła się lekko do przodu, z niecierpliwością wyczekując, co mieli do powiedzenia siedzący u jej boku kompani. 

<Bastian?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz