Administracja

Strony

środa, 20 lipca 2022

Od Eny CD. Hyo

Już dawno nie czułem się aż tak źle. Byłem demonem - choroby omijały mnie raczej szerokim łukiem. Wiele treningów, ćwiczeń i odpowiednia dieta zwykle chroniły mnie przed typowymi przeziębieniami.
Tym razem było jednak inaczej. Niemijające już od dłuższego czasu zawroty głowy i uporczywy kaszel nie miały najmniejszego zamiaru przejść. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że choroba złapała mnie akurat podczas podróży. Całkowicie utrudniło nam to dotarcie do celu. Myślałem wyłącznie o tym, żeby jak najszybciej spotkać się z moimi braćmi. Niestety, cel ten wydawał się aktualnie być niespotykanie awykonalny.
W przerwach pomiędzy utratą przytomności, zyskiwałem chwilowe przebłyski kontaktu ze światem, podczas których rozmawiałem z Hyo. Dzięki temu mogłem dowiedzieć się, gdzie aktualnie się znajduję.
Okazało się, że przebywaliśmy w małej wiosce. Oddalona była od zwykłych cywilizowanych miasteczek, położona wśród gęstych drzew ciemnego lasu. Nie pytałem, jak znalazł to miejsce. Nieszczególnie mnie to ciekawiło. Wiedziałem, że nic mi nie grozi, skoro Hyo zadbał o wszystko.
Chłopak każdego dnia przynosił mi lekarstwa. Były to szczególnie dobrze dobrane zioła. Już po samym smaku wyczuwałem ich jakość. Niestety - były niezwykle gorzkie. Nie przepadałem za tym smakiem. Właściwie nie znałem nikogo, kto by go lubił.

 
Dlatego też prosiłem Hyo o przynoszenie mi czegoś, czym mógłbym zatrzeć okropny posmak. Z tego powodu codziennie dostawałem od niego kandyzowane owoce. Chłopak starał się zdobyć inne słodycze, jednak w odciętej od cywilizacji wiosce nie mógł znaleźć niczego innego.
Ale kandyzowane owoce nie przeszkadzały mi w żaden sposób. Siedząc w niewygodnym i prowizorycznym łóżku, ogarnięty gorączką i chorobą, słodki smak ów przekąski umilał mi moment po zażyciu nieprzyjemnego lekarstwa. Niczym na samą ambrozję, czekałem na ów małą nagrodę po każdorazowym spożyciu ziół.
Mieszkańcy wioski, uzdrowiciele, oszacowali, że przez kilka kolejne dni powinienem nie ruszać się z łóżka. Oczywiście to nie było dla mnie aż tak proste, jak mogło się wydawać. Na samym początku, kiedy czułem się naprawdę źle, a gorączka nie mijała. Z każdą kolejną dobą jednak usiedzenie w miejscu dawało mi w kość. Nie lubiłem siedzieć bezczynnie, jeszcze ze świadomością przerwanej podróży. Nienawidziłem zwlekać z rzeczami, które mógłbym wykonać szybciej. Przez chorobę pierwotny plan uległ zmianom.
Czułem się z tego powodu naprawdę źle. Chyba nawet gorzej niż przez samą chorobę. Zawodzenie innych wprawiało mnie w niemałe zakłopotanie. Obiecałem braciom spotkać się z nimi jak najszybciej, a teraz będą musieli poczekać na nasze przybycie.
Cieszyłem się jednak, że Hyo był tutaj ze mną. I że tak chętnie mi pomagał. Właściwie nie lubiłem, kiedy ktoś poświęcał mi aż tak wiele uwagi. Zwykle to ja pełniłem rolę osoby, która chętnie wspiera każdego. Poświęcałem się dla innych - miłą odmianą było więc to, że ktoś dba o mnie w taki sposób.
Rozmyślałem nad tym akurat wtedy, kiedy Hyo dostał pozwolenie, aby odwiedzić mnie ponownie. Uzdrowiciele nie zawsze pozwalali mu do mnie zaglądać. Uważali, że zbyt częste spotkania mogą negatywnie wpłynąć na moje zdrowie. Ja oczywiście nie widziałem w tym nic złego. Lubiłem, kiedy chłopak mnie odwiedzał.
- Jak się czujesz? - zapytał wampir. Podał mi czarkę z lekarstwem oraz kandyzowanymi owocami.
- Już trochę lepiej, dziękuję za wszystko - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach. - Myślę, że niedługo będziemy mogli już ruszyć w dalszą drogę.
Hyo również wydawał się być zadowolony z polepszenia mojego samopoczucia. Zioła działały, sprawiając, że z dnia na dzień odzyskiwałem siły.
- Nieszczególnie wiem, gdzie się teraz znajdujemy - podjąłem się dalszej rozmowy. - Jak daleko znajduje się ta wioska od granicy Kanzawy?

 

<Hyo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz