Administracja

Strony

niedziela, 17 lipca 2022

Od Javiera cd. Bastian

Odkąd zawitałem w chłodnym pomieszczeniu z książkami, zwaną przez większość bibliotekę. Od razu niemalże ruszyłem, znaleźć odpowiedni stolik, by tam odłożyć rzeczy, które przy sobie w tamtej chwili miałem. Torba z przyborami, które przydadzą mi się do tego, co zamierzam. Lampy oświetlały niektóre z ciemniejszych kątów pomieszczenia, a przez okna wpadało światło tego dnia. Zabrałem ze sobą wózek, którym bibliotekarze układali książki, akurat był wolny i nikt go nie używał. Jako że miałem całą długą listę z wypisanymi potrzebnymi książkami, to musiałem go wziąć, by się co chwilę nie wracać. Najpierw zacząłem od tych półek, z których mogłem sięgnąć i kładłem je na wózek. Jedna po drugiej, musiałem znaleźć odpowiednią cześć, oraz czy aby na pewno w spisie znajduje się ten rozdział, którego szukam. Po kolei skreślałem odnalezione księgi. Gdy uzbierałem połowę z tych, których udało mi się odnaleźć i to prawidłowych, musiałem wrócić do stolika i je oznaczyć, oraz sprawdzić resztę, czy są one prawidłowo. 
Jak już się z tym uporałem, ruszyłem do kolejnej części, by znowu to samo zrobić. Kilka razy musiałem odłożyć księgi, gdyż nie znajdowało się w nich, to czego szukałem. Możliwe, że ta druga tura szukania, zajęła mi znacznie dłużej. Z tego wszystkiego, wyleciało mi z głowy, że Winny, gdzieś się tam bawi. Felix i moja siostra, też są gdzieś w akademii, ale nie wiadomo gdzie. Westchnąłem i gdy w końcu się natknąłem na to, co szukałem, ktoś mi przerwał.
  - Ten wózek, jest potrzebny gdzie indziej. - odezwał się jakiś uczeń. Gdy uniosłem wzrok, ujrzałem, jakiegoś uczniaka z mojej klasy. Nie bywał na zajęciach zbyt często, dlatego też, gdy tak na mnie się gapił, wywróciłem oczami i robiłem swoje dalej.
  - Skoro nie masz gdzie spać, idź gdzieś indziej. - rzekłem.
  - Powtarzam ten wózek, nie należy do ciebie. Oddaj go. - Już miał zamiar odebrać mi wózek, który był mi potrzebny, ale zjawiły się dwie inne osoby.
  - Co ty tu robisz? - tym razem odezwała się dziewczyna w naszym wieku. Druga osoba była starsza, bibliotekarka. Dokładniej kobieta, która zwyczajnie nas uczy, ale też zajmuję się biblioteką, bo naprawdę ją uwielbia.
  - Javier, proszę to tej książki, szukasz. - rzekła, w moim kierunku, po czym skierowała się do osobnika wzburzonego i chcącego zrobić tu porządek. - Javier często mi pomaga, układając i sprzątając to pomieszczenie, ty tu przychodzisz spać, albo uciekasz z lekcji. Jak tak dalej pójdzie, to wylecisz. Twoja koleżanka po ciebie przyszła lepiej wyjdź. Masz zakaz przychodzenia, jeśli nadal będziesz szukać sobie miejsca do spania, masz od tego własne łóżko. Javier powodzenia w nauce. - rzekła kobieta, po czym karcąco spojrzała na chłopaka, który mi przeszkadzał. Zabrałem wózek i już się nie przejmowałem dalszym rozwojem wydarzeń, gdyż odebrano mi czas, który będę musiał wydać na swoje zadanie.
Musiałem wyciągnąć z torby notesy, by na wszystko się przygotować. Dlatego pierwsza część zadań w tym notatki, musiałem zrobić teraz, by na resztę znaleźć więcej czasu. W czasie pisania i czytania, kilka razy udało mi się napić z butelki wody. Nie miałem czasu na posiłek albo przekąskę, gdyż musiałem nadgonić. Miałem o wyznaczonej porze skończyć, ale przez nadmiar obowiązków i nieco może zbytnią nieuwagę ujawniły się moje ogony.
Ogony pojawiają się przez niektóre z emocji. Takie jak stres, zdenerwowanie, rozproszenie, albo nieuwagę. Pojawiają się też dzięki innym emocjom, jednakże nawet ich nie spostrzegłem, byłem po łokcie w książkach i ich znakomitych historia. Wszystko starannie notowałem, a te, co skończyłem, odkładałem na stos na wózku, by móc je odnieść na miejsce. Pamiętałem, skąd je wziąłem, a nawet jeśli nie, to czasem magia zrobi to za ciebie.
Nie jestem pewny, jak wiele czasu upłynęło, ale pierwszą część miałem z głowy. Teraz pozostaje jedynie wleźć na drabinę i ściągnąć te z wyższych półek, do których nie sięgam. Musiałem przejrzeć zapisane notesy, miałem w nich wszystko, co będzie mi potrzebne do egzaminów. Miałem ich mieć chyba trzy, ale na wszelki wypadek uczę się na kolejny, do tego masa prac domowych, gdyż przez pewien czas miałem swego rodzaju przeziębienie i musiałem zostać w domu, więc się namnożyło. Dlatego teraz musiałem wszystko to nadrobić i może uczyć się dalej i więcej, by być nadto na bieżąco.
Schowałem przejrzane i te gotowe notesy z powrotem do torby, po czym ruszyłem po kolejne książki, by móc zrobić ta druga część. Ta druga część była znacznie łatwiejsza, gdyż z tą trudniejszą udało mi się uporać, dlatego teraz mogę nieco wyluzować, a może nawet krótką przerwę sobie zrobić. Jednak zanim to zrobię, najpierw muszę sobie wszystko ułożyć podobnie jak do poprzedniej części. Odpowiednio zaznaczyć, ułożyć, odłożyć i przełożyć. Sporo z tym pracy, ale lepiej mi nie przeszkadzać, gdy jestem w zaawansowanym stadium nauki, gdyż wyrwanie z niej może skutkować, wieloma różnymi aspektami mocy, albo emocjami. Cóż różnie to bywa, dlatego lepiej się nie przekonywać na własnym ciele jak to jest.

***

Skierowałem się do okna, by po chwili je otworzyć i móc cieszyć się relaksem i świeżym powietrzem. Nawet nie zauważyłem w całej tej nauce, że okna i drzwi są zamknięte. Cisza i spokój ani jakiegoś świeżego rześkiego powietrza. Zapach książek jedynie się unosił, do tego perfumy kobiety, która siedziała przy biurku i czytała, oraz szamponu. W takich chwilach lepiej wyłapuje się niektóre zapachy, jednakże byłem zbytnio zanurzony w lekturach, by zauważyć coś jeszcze.
Moją uwagę przykuło niebo, coś po nim latało, gdy udało mi się przyzwyczaić nieco do tego jasnego światła, mogłem się nieco przyjrzeć obiektom latającym. Ujrzałem tam ucznia z Ardem, o ile się nie mylę jego imię to Bastian. Jest Dragonbornem, tym który urodził się pół smokiem i pół człowiekiem, a prościej pół smok. W swoich objęciach miał..
  - No oczywiście Winny. Najwyraźniej lubi znajdować niezwykłe przypadki w osobach, z którymi się bawi. - westchnąłem, gdyż wiedziałem, że nie ma, co jej karcić za to, kim jest. Przynajmniej okazuje bycie towarzyską, jednakże mimo wszystko, mi się zazwyczaj dostaje za coś takiego..
Typu: "Gdzie ją samą puściłeś?", "Co ci strzeliło do głowy.", "To jeszcze dziecko", "To twój obowiązek, by się nią zająć", "Jeśli się za coś bierzesz, to zrób to porządnie", "Co ja sobie strzępie język i tak zrobisz to ponownie", "Biedna mała Winny" - typowa Armel
Obserwowałem ich jeszcze krótką chwilę, by w końcu się ruszyć. Zabrałem torbę, z zawartością z dzisiejszego dnia do pokoju, a potem spotkać się z tamtejszą dwójką. Chyba że Armel mnie wyprzedzi.

***

Kierowałem się na polanę, na której najpewniej pozostał zapach smoka, gdyż możliwe, że właśnie tam wylądują po lataniu, na spotkanie z nimi. Opierałem się w lesie, nieco w ukryciu, by móc zobaczyć, jaka jest relacja między nimi, gdyż przydałby się taki przypadek, do opieki nad dziewczynką, a może nauki ją samoobrony. Może nawet jako partner sparingowy dla mnie. To jednak na później.

< Bastian? >
Sorki, za przydługie wyszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz