Administracja

Strony

poniedziałek, 5 września 2022

Od Eny CD. Hiromaru

Już o poranku pojawiłem się w wiosce. Prace przed ostatni czas nie ustawały chociażby na chwilę. Wyglądało nawet na to, że odbudowa skończy się całkiem niedługo. Może w przeciągu kilku kolejnych dni. 
Cieszyłem się na widok tego, że miejsce to powoli wracało do normalności. Mieszkańcy tej małej wioski odbili się od dna i jeszcze przed nadejściem chłodnej jesieni dali radę podnieść się z gruzów. Niczym legendarny feniks z popiołów. Dosłownie. Niedawno wszystko było jeszcze spalone. 
A sam Willow rósł jak na drożdżach. Niegdyś na tyle mały szczeniak, którego mogłem zwyczajnie podnieść i trzymać na rękach, teraz sięgał mi prawie do kolan. Na samą myśl o tym, że pewnego dnia wyrośnie na tak dużego wilka, jak te dorosłe, którego spotkałem tamtego feralnego dnia w wiosce. 
Szczeniak był pierwszym, który przywitał mnie zaraz po przekroczeniu bram wioski. Przybiegł do mnie i zaczął się cieszyć. Wesoło poszczekiwał i przez całą swoją radość nie dał się odpędzić. 
A zwierzakiem biegła Marion. Nawoływała Willowa po imieniu, jednak ten całkowicie skupił się na mojej osobie. 


- Przepraszam, nie chce mnie słuchać - westchnęła lekko zmartwiona dziewczyna. - Grzecznie wykonuje komendy, ale traci rozum, kiedy zbyt bardzo się ekscytuje. 
- Ten dzieciak jest niemożliwy - przyznałem. - Mam nadzieję, że szybko mu to minie. Musi zrozumieć, że czasem może kogoś przestraszyć i zostać źle odebranym. 
W końcu nie wszyscy ucieszyliby się na widok wielkiego wilka biegnącego prosto na niego. Willow zna komendy, ale widocznie słucha ich wybiórczo. Musi nauczyć się słuchać. I to nie tylko nas, ale wszystkich mieszkańców. 
- Jeszcze trochę poćwiczymy i na pewno zrozumie jak się zachowywać - dodałem po chwili namysłu. - Czy masz teraz czas? 
Marion przytaknęła. Do czasu przybycia Hiromaru przetrenowaliśmy ze szczeniakiem i dziewczyną większość komend. Dzięki obecności młodej wieśniaczki Willow powoli zaczynał rozumieć, że to nie tylko mnie i mojego przyjaciela należy słuchać. Zaczął uważać Marion.
Dziewczyna odeszła, aby pomóc przy przygotowywaniu posiłków. Ja zostałem z Hiromaru i wilczkiem. Póki co nie było żadnego zajęcia, którym moglibyśmy się zająć. Wieśniacy właściwie radzili sobie doskonale sami. Wydawało się, że już nie potrzebowali pomocy z zewnątrz. W końcu, do dokończenia odbudowy zostało im niewiele. Głównie najprostsze prace.
Mieliśmy więc trochę czasu, aby spędzić go razem z Willowem. Hiromaru dodatkowo opowiedział mi również o swoim wcześniejszym spotkaniu z Theo. 
Zgodziłem się z chłopakiem wobec tego, że wilczek jako stado traktuje wyłącznie nas. Głównie dlatego, że to właśnie z nami spędza swój czas. Marion pojawiła się w jego życiu dopiero niedawno. Nie mówiąc nic o reszcie mieszkańców wioski. Hiromaru zasmucił mnie jednak wiadomością o tym, że niedługo będziemy musieli pożegnać się z naszym małym towarzyszem. Miał jednak rację. Nie mogliśmy wiecznie się nim opiekować, kiedy jego dom był tutaj. Kiedyś musiał nadejść czas powrotu do normalności. I zbliżał się on nieubłaganie szybko. w ciągu kilku najbliższych dni wioska całkowicie ponownie stanie na nogach. Nie będziemy już tutaj potrzebni. Do tego czasu musieliśmy jakoś sprawić, że Willow poczuje się tutaj jak w stadzie. 
- Będzie mi go brakować - powiedziałem cicho, obserwując, jak wilczek bawi się kawałkiem kijka. 
- Mi również, jednak nie oznacza to, że nigdy więcej go nie zobaczymy - zapewnił Hiromaru. - Wszystko dla jego dobra. 
Uśmiechnąłem się blado. 
- To prawda. Tutaj jest jego miejsce - przytaknąłem. - W pobliżu lasu będzie czuł się lepiej niż w mieście. 
Spoglądałem na Willowa. Niedługo będzie naprawdę duży. Będzie potrzebował ruchu. Nie wyobrażałem sobie, ze mógłby biegać po wąskich ulicach Kernow. 
- Będziemy go odwiedzać? - zapytałem delikatnie wzruszony. 
- Na pewno! - zapewnił chłopak. - Ale nie zbyt często. Musi wiedzieć, że to tutaj jest jego rodzina. 
- A masz może jakiś nowy pomysł, aby zachęcić mieszkańców wioski do niego? - przypomniałem sobie o najistotniejszym problemie. - Marion pomaga nam, jak tylko może, ale nie wydaje mi się, żeby Willow zyskał specjalną sympatię. 
- Dalej o tym myślę. Musimy szybko coś wymyślić. 
- Właściwie przyszła mi do głowy pewna rzecz - zacząłem po chwili namysłu. - Może zorganizujemy jakieś przedstawienie? Nawet dzisiaj wieczorem. Marion pomogłaby nam je przygotować. Byłaby prowadzącą. Jeśli pokaże wszystkim, że Willow się jej słucha, powinni choć trochę mu zaufać. Co o tym sądzisz? 

<Hiromaru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz