Administracja

Strony

piątek, 19 czerwca 2020

Od Castora cd Beverly - Bal

Chłopakowi w żaden sposób nie przeszkadzało powolne spacerowanie wraz Beverly wokół sali - śmiałby wręcz stwierdzić, że sielanka, jaka przebijała się w niezobowiązujących ruchach oraz sprawnym wymijaniu uciekających na parkiet par, była wręcz kojąca. Pogrążyli się więc w rozmowie o wszystkim i o niczym, a Castor, pragnąc dodać swej partnerce choć odrobinę odwagi, uśmiechał się szeroko, wkładając w dyskusję całe swe serce - pragnął, by dziewczyna poczuła się chciana, zdała sobie sprawę, że jej towarzystwo naprawdę podobało się elfowi i ani przez chwilę nie pożałował, że przybyli na bal razem. Po kilku okrążeniach dziewczyna gwałtownie zwolniła, wzbudzając tym samym zainteresowanie bruneta - przystanął więc, marszcząc brwi.
- Może chciałbyś zatańczyć ze mną? - mruknęła pod nosem
Na pierwszy rzut oka dało się dostrzec, że dziewczyna nie była pewna tego, o co pytała. Czyżby w jej głowie pojawiły się wątpliwości dotyczące wspólnego przybycia na parkiet? Czyżby nie czuła się pewnie jako tancerka? Castor skwitował całość ciepłym uśmiechem, wyciągając dłoń ku swej partnerce. Zamierzał własnoręcznie pozbyć się wszelkich krępujących dziewczynę niepewności, napełniając ją energią i entuzjazmem do dalszej zabawy na balu. Skłonił się nisko, naśladując w ten sposób flegmatycznych arystokratów, od których aż roiło się w murach Corvine, oczekując na ruch ze strony elfki. Ta już wkrótce wplotła swą dłoń w jego, w ciszy podążając za aż nadto rozentuzjazmowanym iluzjonistą. Gdy finalnie zatrzymali się w samym centrum zabawy, Castor mógłby przysiąc, że policzki dziewczyny spowił subtelny pąs, a wzrok nerwowo błądził po okrążających ich parach.
- Nie martw się, obiecuję, że nie będzie nawet w połowie tak źle, jak myślisz. - Nachylił się ku niej, by mieć pewność, że nie zostanie zagłuszony przez coraz głośniej grająca muzykę. - W razie czego wezmę winę na siebie. - Zaśmiał się perliście, owijając swą dłoń wokół talii Beverly.
Dziewczyna po chwili zawahania ułożyła swe palce na ramieniu partnera, wciąż błądząc jednak wzrokiem wokół, jakby obawiając się nawiązania kontaktu wzrokowego z przyciśniętym do niej mężczyzną. Castor nie nalegał, doceniał, że zdecydowała się w ogóle zaprosić go do tańca, choć z początku nie była do tego pomysłu jakkolwiek przekonana. 
- Obiecuję, że cię nie podeptam! - Uśmiech nie schodził mu z twarzy, gdy stawiał pierwsze kroki w rytm muzyki, niemal natychmiastowo przejmując inicjatywę nad całym aktem.
Ich ciała zdawały się lekkie, niczym piórka, jakby brzmienie osobliwych falset samoistnie unosiło ich ponad parkietem. Castor zacisnął więc uścisk, jakby w obawie, że towarzysząca mu kobieta zginie wśród tłumu, narażając się na wywiercającą dziurę w sercu samotność. Elf z całego serca pragnął tego uniknąć. Komfort dziewczyny był obecnie jego największym priorytetem. Muzyka zwolniła, a brunet pokusił się o urozmaicenie tańca bardziej skomplikowanymi figurami - obkręcił więc partnerkę wokół własnej osi, unosząc ją nieznacznie ponad ziemię, by następnie, niczym rasowy tancerz, sprowadzić ich z powrotem do parteru, śmiejąc się przy tym perliście. Czuł muzykę całym swoim ciałem, przyspieszając tempa, a brak sprzeciwu ze strony Beverly wprowadził go w jeszcze lepszy nastrój. Pragnienie udowodnienia swych umiejętności pochłonęło go do tego stopnia, że z impetem zderzyli się z tańczącą tuż obok parą - wystarczyło kilka nieuważnych kroków, by nieznajomy demon przydepnął suknię elfki, ciągnąc ją ze sobą na ziemię. Całość zadziała się tak szybko, że sylwetka dziewczyny wysunęła się z jego ramion, tracąc resztki równowagi. 
Castor przeklął pod nosem - było źle, powiedziałby, że wręcz tragicznie. Ze wszystkich rzeczy, które mogły spotkać ich na parkiecie, potknięcia obawiał się najbardziej. Nie chciał przecież, by towarzyszka zalała się wstydem, uciekając jak najdalej od centrum uwagi, a całej sytuacji nie poprawił fakt, że nagłe zamieszanie przyciągnęło wzrok zebranych wokół istot. Castor musiał myśleć szybko, jeśli chciał dopełnić swej obietnicy, nie wychodząc przy tym na kłamliwego gnojka. Bez większego zastanowienia rzucił się więc na ziemię, w ostatniej chwili łapiąc elfkę za przegub, siłą pchając ją ku górze - dziewczyna, zamiast na lodowatej posadzce, wylądowała więc talią na rozpostartych dłoniach swego partnera. I choć plecy bolały jak diabli od nagłego zderzenia z posadzką, chłopak odetchnął z ulgą. Utrzymał się w owej pozycji jeszcze przez chwilę, nim podniósł ich obu z powrotem do pionu. Ale czy to wystarczyło, by przekonać widownię, że cały wypadek był zamierzony? Chłopak westchnął ciężko - nie miał innego wyboru, niż zrobienie z siebie idioty dla dobra elfki. Wykorzystał więc swe iluzjonistyczne zdolności do stworzenia kilku wirujących wokół iskier dla lepszego efektu, nim puścił się w wir wyjątkowo nieskoordynowanego tańca, w ramach zemsty niemal zadeptując obcasami parę, przez którą znaleźli się w tej jakże nieszczęśliwej sytuacji. Zakończył swe niespodziewane przedstawienie wyjątkowo wyszukaną pozą. Wystarczyło szybkie spojrzenie w stronę Beverly, by zdać sobie sprawę, że życie przeleciało jej przed oczami, a włosy z trudem ukrywały zaczerwienione ze wstydu policzki. Castor przygryzł wargę na ten widok - nie mógł pozwolić, by dama płaciła własną reputacją za jego nieuwagę. Odkaszlnął więc znacząco, mrucząc pod nosem ciche przeprosiny, nim ukłonił się nisko, a brzęczenie kolczyków ściągnęło na niego całą uwagę.
- Nie widzieliście nigdy narodowego tańca Dworu Światła? - Ułożył ręce na biodrach, a na twarzy zawitał łobuzerski uśmieszek. Będzie łgał, dopóki gapie nie stracą zainteresowania. - Ta tradycja dała korzenie ich kulturze! Czego oni was uczą w tych akademiach? Imbecyle. - Żachnął się, a dzwonienie metalu jeszcze bardziej przybrało na sile. 
I być może któryś z nich wdałby się w dyskusje z Castorem, który w ich oczach ewidentnie postradał zmysły, lecz nagłe poruszenie ze strony książęcej części sali przykuło uwagę ich wszystkich. Jeśli słuch ich nie mylił, publiczność miała zagłębić się w przygotowanych specjalnie na tę okazję grach integracyjnych, mających urozmaicić wieczór wszystkim zebranym. I choć po poprzedniej wpadce elf nieco obawiał się spojrzeć partnerce w oczy, nie chciał zostawić jej na pastwę losu. 
- Przepraszam cię, naprawdę. Zrobię, co zechcesz, żeby odpokutować. - Był niemal pewien, że przybrana przezeń mina przypominała błagającego o wybaczenie szczeniaka. - Przynajmniej to ja, nie ty, zostałem pośmiewiskiem i nie mam nic przeciwko temu! A teraz...co sądzisz o tych grach? - Wskazał palcem w stronę gromadzących się wokół podwyższenia z tronem par.

[Beverly? ;;;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz