Niewiele czasu minęło od poprzedniego wielkiego wydarzenia w tych akademiach, a już zostało przyszykowane kolejne. I w dodatku jest to coś tak normalnego jak bal, mam wrażenie, że na każdym etapie edukacji musi być przynajmniej jedna rzecz tego typu. Teraz pozostawały dwa kluczowe pytania, które musiałam sobie zadać. Pierwsze brzmiało czy w ogóle miałam ochotę uczestniczyć w czymś takim. I o dziwo odpowiedź na nie była twierdząca, myślę, że mogłaby to być całkiem dobra rozrywka. Oczywiście jeżeli miało się z kimś iść. Co było drugim ważnym pytaniem, czy miałam z kim się tam pojawić. Do głowy przychodziła mi tylko jedna osoba, ale myślę, że skoro nawet na lekcje nie ma ochoty opuszczać pokoju to chyba nie będzie miała ochoty iść ze mną na taki bal. Ale zawsze warto spróbować, kto wie, może poświęci się dla mnie i postanowi jednak się tam wybrać.
Po usłyszeniu ogłoszenia o organizacji takiego wydarzenia, poszłam prosto do pokoju na poczekaniu starając się wymyślić jakieś przekonywujące argumenty, których mogłabym użyć. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy, nie miał żadnego obowiązku tam iść. Ale nie można się poddawać, prawda?
Weszłam do pokoju i prawie natychmiast usiadłam obok niego na łóżku, na którym wciąż niezmiennie siedział. A przynajmniej po jakimś czasie ponownie na nim spoczął, w sumie nie mam pojęcia co robi w pokoju kiedy mnie nie ma.
- Osamu wiesz, organizują taki bal~ i pomyślałam, że moglibyśmy się tam razem wybrać, co ty na to? - oparłam się o jego ramię przy okazji obserwując jego reakcję. Ale jedynie popatrzył na mnie z powątpiewaniem i zdawał się nawet nie zadawać trudu aby odpowiadać na to pytanie. Czyli tak jak myślałam, nie miał ochoty się stąd ruszać, w sumie mogłam to przewidzieć. Ale co poradzę, że bardzo chcę aby ze mną tam poszedł?
- Nie puszczę cię tam, wiesz o tym. To zbyt niebezpieczne. A sam nie mam ochoty iść - wydałam z siebie głębokie westchnięcie, odsuwając się od jego ramienia i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- I tak tam pójdę, nawet bez ciebie. Już się zdeklarowałam - kłamstwo. Nie zdeklarowałam się do niczego, ani nie poszłabym tam sama. Ale on nie musi tego wiedzieć, czasami trzeba sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Wstałam z łóżka stając przed nim i patrzyłam na niego oczekując na reakcję. Przez chwilę milczał i patrzył gdzieś w bok. Nie zostawiłam mu wyboru, był pod przysłowiową ścianą i albo mnie puści tam samą albo pójdzie ze mną. A biorąc pod uwagę to jaki jest to zapewne wybierze opcję numer dwa. I to nie jest żadna złośliwa uwaga, lubię tę zaborczą część jego osobowości.
Po jakimś czasie wziął głęboki oddech i westchnął głęboko jakby właśnie podjął jakąś ważną dla świata decyzję, która wymagała od niego dużych pokładów energii. Kto by pomyślał, że tak ciężko będzie mu się zdecydować?
- No dobrze księżniczko. Ostatecznie mogę z tobą tam pójść - jego słowa wywołały radosny uśmiech na mojej twarzy i po chwili przytuliłam się do niego siadając mu na kolanach i jednocześnie dziękując mu za przyjęcie zaproszenia.
~*~
A sam bal nadszedł szybciej niż mogłabym się spodziewać. Wiedziałam ile jest czasu jednak nie spodziewałam się, że to wszystko tak szybko zleci. Gdzie się podziały te wszystkie dni? Kiedy stałam w łazience próbując jakoś ułożyć te wszystkie skomplikowane elementy sukienki jaką wybrałam wydawały mi się jakimś niesamowicie krótkim czasem.
Sukienka sama w sobie była wygodna i podobało mi się to jak kontrastuje z moimi oczami i włosami, ale zakładanie jej i późniejsze układanie tych warstw aby wyglądała znośnie jest prawdziwą męką. Dlaczego niby ten dziwny fragment materiału z tyłu nie ma ochoty się spokojnie położyć?
Jednak poddałam się po kilkunastu minutach walki. Chyba nic z tym nie zrobię, myślę, że wyglądam całkiem dobrze. Przynajmniej wyglądałam inaczej niż zazwyczaj. Mimo iż często noszę stroje tego typu na co dzień to jednak nie są one tak bardzo eleganckie i odświętne jak ten tutaj. Zastanawiam się co na tę okazję znalazł Osamu. Pewnie czekał na mnie cierpliwie w pokoju korzystając jeszcze z tych cennych minut kiedy zostajemy w pomieszczeniu i nie przemieszczamy się nigdzie. Nie widziałam jego stroju, on nie widział mojego, więc w sumie dla obojga będzie się liczyć pierwsze wrażenie. Chociaż ładnemu we wszystkim ładnie, nie martwię nie o to jak będzie wyglądał.
Wyszłam w końcu z łazienki, prawie od razu zwracając na siebie jego uwagę. Jego strój był utrzymany w kolorystyce bieli, to było dla mnie lekkim zaskoczeniem, w końcu jego zwyczajny strój nie zawiera prawie żadnych białych elementów. Ale zarówno normalnie jak i teraz wyglądał wspaniale. Muszę uważać, bo mogą znaleźć się osoby, które również będą miały ochotę spędzić z nim czas. Będzie to utrudnione zadanie. Muszę bacznie obserwować nie tylko dziewczyny, ale również i mężczyzn, kto się kto jakie ma preferencje, ja nigdy się tym nie interesowałam.
- Więc... możemy już iść, prawda? - podeszłam do niego i wyszłam z pokoju jednocześnie biorąc go za rękę. To będzie interesujący bal, jestem tego prawie pewna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz