Aurora, budząc się tego pięknego dnia, prawie od razu ubiera mundurek i wychodzi ze swojego ‘’pokoju’’ w którym jak zwykle przecież śpi. Trzeba było wybrać się na lekcje.
Schodząc do sali, gdzie odbywały się pierwsze zajęcia, Aurora prawie od razu dostrzegła, jak można się domyślić starszego ucznia wchodzącego do swojej sali. Miał białe włosy z ciemniejszą karnacją. A przynajmniej tyle mogła zobaczyć, zanim znikł w sali. Uczennica jeszcze przez chwilę patrzyła na cień, którego ona sama nie posiada, jednak już po chwili też znikł. Wyglądał na pewno na starszego od jej samej.
Po swoich lekcjach oczywiście wracała do swojego pokoju. Przynajmniej tam mogła się pouczyć czy coś. Mogła również porysować. Raczej nic ciekawego tam nie było do roboty. Szła samotnie po korytarzu, nie było ciemno. Wprost przeciwnie. Było dosyć jasno, a można nawet powiedzieć, że to dlatego, że dziewczyna specjalnie odbijała od siebie światło. Aurora już miała skręcać do innego korytarza kiedy oczywiście musiała wpaść na kogoś, przez co się przewróciła. Podnosząc wzrok zobaczyła, że to ten chłopak, którego zobaczyła tego samego dnia rano.
- Przepraszam! Niezdara ze mnie! – powiedziała szybko Aurora.
Uczeń podał rękę aniołkowi, a gdy tylko się podniosła, otrzepała swoją spódniczkę.
- Nic się nie stało. – odparł uprzejmie.
No i teraz przynajmniej dostrzegła, że to Kitsune. Raczej nikt nie przegapiłby jego uszu na głowie.
- Przepraszam, nie przedstawiłam się, Aurora. – odparła dziewczyna, chowając ręce za sobą.
No cóż… w jej stronach nie podaje się ręki na przywitanie. Jest to uznane za niegrzeczne. Nie przyszło jej nawet do głowy, aby wyciągnąć rękę do jeszcze nieznajomego.
- Yeu. – odparł. – Na pewno nic Ci się nie stało?
- Tak, oczywiście. – powiedziała Aurora, lekko poruszając swoimi skrzydłami. – Dziękuję za pomoc Yeu.
- Dla mnie to przyjemność panno Auroro.
Aurora posłała do chłopaka lekki uśmiech wdzięczności.
- Jednak tak czy siak, myślę, że muszę już lecieć. Dziękuję za miłą rozmowę panie Yeu.
- Oh… jeśli oczywiście będziesz chciała, będę mógł Cię odprowadzić. – powiedział dosyć szybko. – Jeśli oczywiście panna pozwoli.
- Jesteś naprawdę czarujący, jednak nie wiem, czy będzie taka potrzeba, aby pan mnie odprowadzał. – obejrzała się lekko za siebie. Jednak znowu po chwili spojrzała na chłopaka. – Myślę, że Ty też masz również swoje… zajęcia, którymi musisz się zająć, ja naprawdę muszę lecieć.
- Oczywiście, nie chciałem się narzucać. – Yeu schował ręce do kieszeni. – W takim razie miłego dnia.
I już miał wymijać dziewczynę, lecz oczywiście dobre serce Aurory nie pozwoliło, aby chłopak tak sobie odszedł. A co jeśli było mu przykro?
- Jednak… myślę, że nic się nie stanie jak mnie chwilę… się przejdziemy czy coś. Jakoś jak widzę, aż tak Ci się nie śpieszy.
Kiwnęła lekko głową do niego.
- A więc prowadź. – powiedział ciągle tym swoim ‘’uwodzącym’’ tonem.
Yeu jak już stwierdziła Aurora, jest bardzo miły i uroczy… dobrze wychowany. No ogólnie dobry z niego uczeń. Tak, uczeń. – właśnie po tych krótkich myślach otrząsnęła się i ruszyła lekkim krokiem w stronę miejsca, do którego wcześniej szła. Była dosyć rozkojarzona. No cóż… Jednak po chwili i tak wróciła do normalności, a tym bardziej że przez chwilę szli w ciszy. Zanim się obejrzała już byli prawie na miejscu. Po chwili anielica się zatrzymała, pożegnała się z Yeu kilkoma słowami i ruszyła, prawie że podskakując do swojego pokoju.
Yeu?
Przepraszam nie umiem zaczynać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz