Administracja

Strony

poniedziałek, 31 lipca 2023

Od Neriny CD. Hiromaru

W jadalni czekała już na nas moje mama, ojczym oraz... mój narzeczony. Uśmiech, który miałam na początku od razu znikł, gdy go tylko zobaczyłam. Nie rozumiałam, co on tutaj w ogóle robił. Nie życzyłam sobie, aby przebywał w moim towarzystwie. To był jakiś absurd, że miałam wyjść za mąż za osobę, której kompletnie nie znałam i do której nie miałam żadnych uczuć. Chciałam być z kimś, kogo naprawdę byłabym w stanie pokochać i spędzić z tą osobą resztę życia. Jednak wątpiłam w to, aby mój pierwszy pocałunek był z osobą, z którą związałabym się aż do śmierci. To byłoby za bardzo romantyczne. Nikt nie mówi, że niemożliwe, ale nawet moi rodzice pokazali mi, że miłość nie jest taka prosta. Z miłością miałam różne podejście. Na początku sądziłam, że uczucia nie są stałe i znikają po pewnym czasie lub przez niektóre trudności, ale to było dawno temu. Wiedziałam, że tamtej mnie nie przeszkadzałyby zaręczyny. Jednak potem zaczęłam w to wierzyć, że gdzieś tam jest może odpowiednia osoba, która pokażę, że się mylę. 
Podpłynęłam do kamienia, który robił za krzesło, obok Drake'a, który uśmiechnął, gdy tylko usiadłam. Starałam się na niego nie zwracać uwagi i spojrzałam tylko na to, jak moje siostry kłócą się o to, gdzie Hiromaru powinien usiąść. 
 — Dziewczynki, sądzę, że nasz gość powinien usiąść przy Nerinie — wcięła się moja mama, na co siostry spojrzały na nią oburzone, kłócąc się jeszcze bardziej. — W końcu to jej przyjaciel i czułby się na pewno najbardziej komfortowo przy niej.
Kilka moich sióstr wykłócało się jeszcze bardziej, a reszta tylko pokiwała głową, dając spokój mojemu przyjacielowi. 
Usiadłam powoli na kamieniu i uśmiechnęłam się do Hiromaru, nie zwracając uwagi na innych i klepiąc miejsce obok mnie. Chłopak podpłynął i usiadł obok. Po chwili reszta rodziny też zajęła swoje miejsca, a obok Hiro usiadła Attina, która wydawała się najmniej zainteresowana nim. 
Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, przybyły syreny, które przyniosły nam jedzenie. Na talerzach były ryby, krewetki, ośmiornice, kalmary oraz algi i wodorosty w postaci różnych sałatek. Jeśli ktoś zapytałby mnie kiedykolwiek, jakie jedzenie wolę - morskie czy te na lądzie, odpowiedziałabym bez wahania, że lądowe, ponieważ to, jak potrafili doprawić jedzenie było niesamowite. Syrenie jedzenie niestety było bez przypraw. 
Zerknęłam na Hiromaru, uśmiechając się lekko do niego i nachyliłam się, aby szepnąć, gdy siostry zaczęły głośno gadać i nakładać jedzenie.
— Mam nadzieję, że podoba ci się tutaj póki co — powiedziałam. — No i powiedz, czy morskie jedzenie jest smaczne, gdy tylko spróbujesz.

<Hiromaru?>

piątek, 28 lipca 2023

Od Hiromaru CD. Eny

Tropienie złodziei sprawiało, że moje serce biło szybciej, a dłonie pociły się, choć przecież wcale nie było tak gorąco. Otaczający nas las przepełniała dziwna cisza, jakby sama przyroda wstrzymywała oddech w oczekiwaniu, gdy zbliżaliśmy się do celu. Z jednej strony wiedziałem, że musimy w końcu dopaść tych złodziei, z drugiej strony zaś bałem się momentu nieuniknionej konfrontacji. Wiedziałem bardzo dobrze, że tamci ludzie, cokolwiek przyszło im do głowy, by kraść materiały, na pewno nie oddadzą ich po dobroci, a na widok dwóch nastolatków, zapewne roześmieją im się w twarz. Nawet jeśli obaj z Eną posiadaliśmy umiejętności, które czyniły nas niebezpiecznymi w starciu, daleko nam było do uzbrojonych po zęby osiłków, których sam widok mógłby wystraszyć złodziei.
Do tego pozostawała jeszcze kwestia tego, że to Ena był w Ardem i na pewno miał już jakieś przeszkolenie do walki, ale ja… Cóż, ja nie byłem wojownikiem – nie miałem w sobie wiele odwagi i gdy robiło się gorąco, najchętniej po prostu bym uciekł. Wiedziałem dobrze, że najczęściej nie jest to możliwe, jednak tak właśnie mówił mi mój charakter. Miałem wrażenie, że mieszając się do jakiegokolwiek konfliktu, robię coś wbrew własnej naturze.
I w końcu przyszło nieubłagane – dotarliśmy do złodziei.
Podkradliśmy się ostrożnie, by zobaczyć, gdzie są w ogóle ukryte skradzione materiały, ilu przeciwników na nas czeka i czy da się może załatwić sprawę polubownie. Albo, chociaż bez konfliktu wprost. Przynajmniej ja o tym myślałem, bo gdy przeliczyłem, ile osób kręciło się po prowizorycznym, postawionym na szybko obozowisku, doszedłem do wniosku, że nasi przeciwnicy mają nad nami naprawdę dużą przewagę.
Willow węszył w powietrzu i przez moment martwiłem się, że zacznie szczekać, albo pobiegnie do złodziei – nie uczyliśmy go w końcu, by był nieufny wobec nieznajomych ludzi. Wręcz przeciwnie. Po tym, co jego rodzice zrobili z wioską, przykładaliśmy się bardziej do tego, by był ich przeciwieństwem i uznawał każdego człowieka za swoją rodzinę. Jednak wilczek po raz kolejny zaskoczył nas swoją mądrością, bo widząc ludzi chodzących po polanie, kręcących się wokół ognisk i szykujących sobie jakieś jedzenie, wcale do nich nie podbiegł, ale podobnie do nas siedział cicho w chaszczach, starając się nie dać nikomu znać, gdzie się znajduje. Pogłaskałem go po głowie, pochwaliłem i powiedziałem, by się położył. Następnie zaś zwróciłem się do Eny:
— Masz jakieś pomysły?
Chłopak westchnął, odwrócił się do mnie.
— Mam, ale to może być trudne. Musimy zarówno odzyskać materiały, jak i schwytać tych ludzi i przekazać odpowiednim władzom.
— Moglibyśmy po prostu zawiadomić strażników miejskich… — rzuciłem nieco bez przekonania.
— Złodzieje uciekną, nim straż się tutaj zjawi — zauważył trzeźwo Ena. Trudno było się z tym nie zgodzić. I pozostawało jeszcze pytanie, czy w ogóle będą chcieli przybyć. — Musimy to sami rozwiązać.
Mocniej zacisnąłem dłonie na jakiejś gałązce.
— Ena ja… ja nie do końca jestem wojownikiem… — zacząłem ostrożnie, chłopak zaś uspokoił mnie gestem.
— Nie martw się. Postaramy się to zrobić tak, żeby nie trzeba było walczyć. — Znów odwrócił się w stronę polanki i obozowiska. — W okolicy płynie rzeka, zaś większość skradzionych materiałów to drewno. Myślisz, że dałbyś radę użyć rzeki, by sprawnie przetransportować je w stronę wioski?
— Pewnie — odparłem. Przynajmniej moje umiejętności się do czegoś przydadzą.
— A jak blisko rzeki by musiały być, żebyś sięgnął po nie wodą?
Zamyśliłem się na moment, Isagomushi trącił mnie nosem w ramię.
— Wiesz co, Ena. Nie musimy transportować materiałów w stronę rzeki. — Oczy mi rozbłysły. — Ja przetransportuję rzekę do nas.

piątek, 14 lipca 2023

Od Lyanny CD. Mavena

 -Witaj kompanie - przerwałam niezręczną ciszę, która unosiła się nad nami niczym mgła o poranku. I to tego ciężkiego typu, ponieważ Maven z pewnością domyślał się w jakim charakterze wybrałam go do współpracy. Ja uważam, że zdecydowanie na tym obaj skorzystamy i mam nadzieję, iż się o tym sam przekona. 

-Witaj, Lyanno - chłopak miał dodać coś jeszcze ale profesor przywołała nas do porządku. 

Wyjaśniła ona na czym ma polegać nasze zadanie, oraz jaki mamy czas na jego zrealizowanie. Wychodzi więc na to, że mamy zdobywać od siebie informacje i przygotować swego rodzaju charakterystyki demonów, które można by śmiało umieścić w archiwum albo w bibliotece w odpowiedniej kategorii. Zadanie to sprawiało też, że musimy ze sobą kooperować i każde z nas będzie miał swój wkład w pracę. Co za tym idzie, dobrze jest odbyć parę spotkań. Spojrzałam na swojego partnera biorąc głęboki wdech. 

-Mamy całe zajęcia, żeby zacząć naszą pracę. Warto to wykorzystać na wstępne ustalenia co i jak - zaczęłam pewnie patrząc prosto w oczy Mavenowi. Ten skinął głową zgadzając się z moimi słowami.

-Dobrze by było. Zdecydowanie ułatwi to całą pracę na późniejszym etapie - dodał od siebie prostując plecy na swoim miejscu. - Mamy wybrać po jednym demonie od każdego z nas - przypomniał część zadania do wykonania, na co skinęłam głową. 

-Zgadza się. Ja posiadam dwa, dlatego musiałabym się zastanowić, którego chcemy opisać. Aegon jest demonem elektrycznym, pierwotnym, którego znam od maleńkości. Dobrze go poznałam, więc nie miałabym problemu z przedstawieniem jego postaci. Ostatnio jednak dorobiłam się Nirlaeny, która z kolei jest demonem wodnym. Jeszcze niewiele o niej wiem, więc pracowałoby się trudniej. Jednak profesor by z pewnością doceniła trud i wysiłek jaki włożyliśmy do wykonania tego zadania - to był spory dylemat również dla mnie. Sensownym byłby opisaniem Aegona, nie tylko ze względu na mniejszy czas ale również wszyscy go znają. Z tego powodu nie uchyliłabym rąbka tajemnicy na temat Nirlaeny, a bardzo cenię sobie prywatność nawet w tej kwestii. 

-Ja również jestem w posiadaniu dwóch. Deva to demon ognia i mroku, natomiast Artis jest związany z ziemią - wyjaśnił krótko.

-Rozumiem. W takim razie, możemy wybrać sobie nawzajem, ponieważ wybór dla nas samych może być zbyt trudne. Dopytajmy się też jakie rzeczy mają znaleźć się w opisach - zaproponowałam, gdyż zależało mi na szybkim rozłożeniu pracy i przejścia z teoretycznych spraw do tych praktycznych. 

Razem z Mavenem podnieśliśmy ręce, sygnalizując tym samy naszą chęć skorzystania z pomocy profesor. Gdy tylko do nas podeszła, zadaliśmy jej pytanie dotyczące szczegółów pracy. Dowiedzieliśmy się, że w naszych opisach mają się znaleźć standardowe rzeczy takie jak wygląd, charakter, czy umiejętności, ale również wzmianki historyczne, które mogą znajdować się w księgach. Oboje przytaknęliśmy głową dziękując profesor za pomoc. Właśnie zdziwił mnie fakt, że na to zadanie dostaliśmy aż 2 tygodnie, i akurat w tej kwestii tkwił haczyk. To było bardzo interesujące. 

-Chciałabym, żebyśmy opisali Devę. Może mieć ciekawy rys historyczny - rzuciłam szczerze zainteresowana tym demonem. Deva jest fascynująca sama w sobie, a odszukanie informacji zapisanych w przeszłości na jej temat może przynieść naprawdę dobre rezultaty. - A ty, który z moich demonów chciałbyś żebyśmy opisali? -zapytałam patrząc wyczekująco. Już wiedziałam, że współpraca z nim będzie niezwykle interesująca.

Maven?

Od Hyo CD. Ena

Podziwianie samego widoku, który po chwili stał się znacznie piękniejszy dzięki tylko jednej osobie. Sprawiło, że mogło dużo mocniej poprzyglądać się tej jakże niebiańsko piekielnej postaci. Mimo iż jest demonem, prezentuje się jak najpiękniejszy niebiański ptak. Pełen wolności i tego błogiego uczucia. Jego długie włosy, o które tak dba, a są cudownie miękkie i jedwabiste w dotyku, nie chce się ich puścić. Są niczym piasek, który po dotknięciu przesypuje się między palcami, ale dalej mimo tego gorąca chce się go dotykać. Dziwne porównanie, ale i tak lubię.

Sceneria jak z jakiejś romantycznej wizji jednej z moich ciotek, ta to je uwielbia. Najpewniej, rzuciłaby słowa w stylu 'twój ukochany czeka, podejdź do niego', 'no dalej nie będzie wiecznie czekać'... Naprawdę nie wiem, co jest nią nie tak, jednakże wolę jedynie się przyglądać, to jak się cieszy widokiem, jak się prezentuje i co przeżywa. Gdyż w usłyszałem, gdy jego serce przyśpiesza, a w następnej chwili powraca do zwykłego bicia. Najpewniej mogło w tym chodzić o mnie. Gdyż nie mówię mu o wszystkim, a na początku to nawet wymazałem mu pamięć, byśmy się nie znali. Mam to do siebie, że wolę go chronić przed całym światem, nawet jeśli wiem, że sobie, by poradził sam. Jednakże on choruje, może umrzeć i jest śmiertelny, mimo iż jego druga część (mowa o tej demonicznej) jest twarda. To nadal, nie odżyje, to nadal choruje i mogę go stracić. Dlatego też może gdyby był taki jak ja, to by zrozumiał, że mogę go stracić. Tego akurat nie chce.
Powróciłem ze swoich myśli, gdy usłyszałem delikatne brzmienie muzyki. Nie były to tylko ptaki, ale też fale uderzające się o brzeg, muszle brane z piasku, oraz te piękne muszelki, które to on zbierał swoimi długimi pięknymi palcami. Jego dłonie, takie jasne takie kruche, takie cudownie [ciepłe?] w dotyku. Czy odczuwam zmianę klimatu? Nie. Czy odczuwam ciepło innych? Nie?, a może.. Cóż im więcej przebywam ze śmiertelnymi, tym więcej jest we mnie człowieczeństwa, które trochę przyćmiewa mój wampiryzm. Tę prawdziwą naturę.
Dostrzegłem te piękne muszelki i część jego zamyślonej miny, czyżby chciał zrobić z nich biżuterię. Jeśli tak, to z chęcią popatrzę, jak je robi. Pewnie wcześniej nie za specjalnie, by mnie to interesowało, ale i tak bym patrzył, by przeszkadzać, albo zabrać. Tym razem jednak chce się przyglądać i cieszyć, tym co widzę, oraz tym jaki jest on szczęśliwy.
Gdy odwrócił się w moją stronę, wtem wiedziałem, że dostrzega moja postać. Jednakże starałem się nie uśmiechać. Gdyż wiedziałem, że czeka mnie przepytanka i najpewniej jest zły, że tak go zostawiłem.
 - Ena. Piękniejszy niż kiedykolwiek. - odezwałem się, odpowiadając na jego zaskoczenie. Wziąłem parasolkę, gdyż to palące promienie słońca, nie są czymś, co aż tak koniecznie lubię. Zbliżyłem się także kilka kroków, po czym tak na niego patrzyłem. Jak w obrazek. Wyzdrowiał, nabrał kolorów, oraz wydaje się znacznie bardziej radosny. Możliwe, że to dzięki jego braciom. Dlatego też, gdy akurat się cofnąłem, by sięgnąć po swoje tobołki, poczułem dotyk. Może nie bezpośrednio ciele, ale jak ktoś chwyta kawałek materiału mojego ubioru. Spojrzałem pytająco na Ene, po czym się uśmiechnąłem.
 - Nigdzie nie uciekam. Tylko sięgam po swoje tobołki. Już cię nie opuszczę. - rzekłem. Jednakże nim sięgnąłem po tobołki, spojrzałem się na swojego ulubieńca, po czym zwyczajnie skradłem mu buziaka, by wiedział, że zostaję, nie opuszczę go, będę jak cień, aż będzie miał dość.
Po tej jakże słodkiej czynności zabrałem swoje tobołki i ruszyłem wraz z lekko speszonym i obrażonym chłopakiem, z powrotem do obozu.

<Ena?>

czwartek, 13 lipca 2023

Od Eny CD. Hiromaru

 Szczęście leżało po naszej stronie. Willow był mądrym szczeniakiem. Szybko się uczył - najpewniej ze względu na swój gatunek. Nie uważałem się za specjalnego speca od magicznych zwierząt. Tak naprawdę niewiele o nich wiedziałem - w odróżnieniu od Hiromaru, który miał naprawdę wspaniałe podejście do wszelkiego rodzaju stworzeń. Czułem ciekawość wobec tego, jak wyglądają zajęcia w Akademii Sarlok. W końcu, znałem tylko ćwiczenia w Ardem, które polegały głównie na treningach sprawnościowych i doskonaleniu sztuki walki.

Od Darumy CD. Luciena

Jeśli miałbym jakoś nazwać to wszystko, co spotkało mnie do tej pory podczas wyprawy z Lucienem, użyłbym słowa “chaos”. Wszystkie te wydarzenia, które nas spotkały, całkowicie różniły się od mojej codzienności. Przywykłem do spokoju. Dni spędzanych w bibliotece na lekturze, parzeniu herbaty czy po prostu nauce.

Od Eny CD. Hyo

Obudziłem się wraz ze śpiewem rajskich ptaków. Barwa ich głosu, choć wyrwała mnie z błogiego snu, była niezwykle przyjemna dla ucha i uspokajająca. Przymknąłem na chwilę oczy, aby nacieszyć się pieśnią pierzastych mieszkańców lasów deszczowych. Jednocześnie wsłuchiwałem się w szelest liści i gałęzi, delikatnie zagłuszany przez bijące o brzeg fale. Wszystkie te składniki tworzyły swego rodzaju naturalną orkiestrę, której słuchanie przypadłoby do gustu nawet najbardziej wymagającemu koneserowi muzyki.