Administracja

Strony

niedziela, 26 września 2021

Od Hyo cd Ena

Tej nocy nie zasnąłem nawet na chwilę. Nie mogłem i nie potrzebowałem tego. Pierwsze pół nocy przesiedziałem, przy książce. Okazała się na tyle ciekawa, że nie musiałem nic więcej robić. Po przeczytaniu jej ruszyłem wziąć prysznic i się w miarę ogarnąć na nowy kolejny dzień. Gdy wyszedłem z łazienki, powoli robiło się jasno. Jednakże to jeszcze nie było to. Dlatego też wyszedłem na balkon, by tam móc poczekać na poranek, oraz spojrzeć czy przypadkiem nie przyjdą kłopoty. Cisza otaczała mnie, jednakże z niektórych pokoi dochodziły rozmowy, chrapania, a nawet szum morza. Olivia się pierwsza przebudziła. Musiała skoczyć do łazienki i chciała poprosić mnie, bym przyniósł jej śniadanie. Od szóstej do ósmej jest dostępne śniadanie.
- Hyo nie spałeś? - spytała, zaspana ziewając po drodze z łazienki. Spojrzałem na nią, a po chwili się do mnie przytuliła.
- Nie muszę sypiać, wiesz o tym. - odpowiedziałem na jej pytania, a może zwyczajnie wyminąłem. Któż to wie. Pogłaskałem dziewczynę po głowie i zaprowadziłem ją do łóżka.
- Przyniesiesz mi śniadanie? Czy przyniosą? - dopytała. Położyła się, przykrywając. Wróciłem się, by przymknąć balkon i przysłonić okna żaluzjami.
- Przywiozą do pokoju, jeśli chcesz. Mogę im powiedzieć. - przeciągnąłem się i przykryłem szczelniej dziewczynę kołdrą.
- Dziękuje. - powiedziała i zamknęła oczy, by zasnąć.
Wyszedłem z pokoju, by zejść na stołówkę i porozmawiać z tamtejszymi kelnerami. Natknąłem się na niektóre poranne ptaszki, inni ziewali i starali się załatwić śniadanie do pokoju, ale najwyraźniej nie mogli się dogadać. Ja przyszedłem jedynie po sok. Na specjalne zamówienie z krwią, miał zostać zrobiony. Gdy zaspani uczniowie mnie zobaczyli, niemalże błagali o pomoc. Rozmowa z obsługą zajęła dłuższą chwilę, ale doszliśmy do porozumienia. Tym samym też zgłosiłem swój pokój, by tam także dostarczyli śniadanie. Ludzie zaczęli się rozchodzić, właśnie wtedy jedna z barmanek mnie zaczepiła w sprawie mojego zamówienia. Coś poszło nie tak i napój jest bez krwi, a do tego nie ten sok i jeszcze jakieś zawirowania. Koniec końców okazało się, że ktoś inny go wypił. Drugiego nie mogą zrobić, gdyż nie mają odpowiednich dodatków. Wywróciłem oczami zły i zrezygnowany skierowałem się z powrotem do swojego pokoju.
Po drodze natknąłem się na Ene. Niespodziewane spotkanie.
- To dla ciebie. - powiedział, podał mi zawiniątko z naszyjnikiem z muszelek. Uśmiechał się wesoło.
- Śliczne. Dziękuje, taki prezent na poprawienie humoru, wypadł doskonale. - powiedziałem i posłałem mu uśmiech. Założyłem wisiorek z muszelek, który dostałem od chłopaka. Zapach morza oraz Eny unosił się nad muszelkowym wisiorkiem.
- Coś się stało? - spytał, podchodząc bliżej.
- Chodź ze mną. - powiedziałem i chwyciłem chłopaka za nadgarstek. Pociągnąłem go i delikatnie wepchnąłem do swojego pokoju. Mimo że była tam Olivia. To ma to do siebie, że nic ją nie obudzi. Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem Enę o ścianę tuż przy drzwiach.
- Teraz powiesz, co się stało? - dopytał mnie chłopak.
- Poprzedniego dnia, zamówiłem sok z dodatkiem krwi, miał on wyjątkowe składniki, dzięki którym mógł nawet pół dnia wytrwać bez dodatkowej krwi. Jednakże ktoś inny go dostał, a drugiego nie mogą zrobić. Mój koktajl, który miałem w termosie skończył się, a krew jest jedynie zwierzęca. - urwałem, gdyż nie chciałem pokazać mu, że jest tylko od krwi albo pieszczot. Poradzę sobie jakoś, najwyżej nie będę wychodzić z pokoju przez cały dzień. Olivia jakoś też może mi pomoże. Chyba że zabije przypadkiem kogoś i wrzucę zwłoki do oceanu. To też jest jakiś wybór.
- Hyo spójrz na mnie. - odezwał się w końcu chłopak. Poczułem jego dłoń na swoim policzku. Gdy na niego spojrzałem, rumienił się speszony i dodatkowo, dłoń mu drżała. Nie posuwał się do czegoś takiego, zwykle był nieśmiały i ledwo co się zbliżał, nieświadomy tego, co jest między nami. Teraz jednak mnie zaskoczył. Poczułem, jak zbliża moją głowę do swojej szyi. Zapewne wiedział czego mi potrzeba. Nie potrzebował dodatkowych słów, bym wiedział, że chce tego, choć wciąż był zawstydzony.
Moje kły się wydłużyły. Musnąłem ustami jego szyję i obojczyk, zostawiłem po sobie malinkę, oraz wbiłem kły w odpowiednie miejsce. Syknął i zagryzł najwyraźniej wargi, by nie wydać niepotrzebnego dźwięku. Jedna z jego dłoni, była wplątana w moje włosy. Szarpnął za nie, gdy odczuł ból po ugryzieniu. Druga dłoń trzymała moją rękę, a dokładniej wbijał w nią pazury. Może to była niekontrolowana przemiana w demona, ale jednak się stała. Tym razem to moje plecy dotykały chłodnej ściany. Jedna z moich dłoni zawędrowała na udo chłopaka, a druga na jego plecy. Zlizywałem krew, łapczywiej ją spijając. Usłyszałem westchnięcie, po czym ponownie, to Ena dotykał plecami ściany, po chwili jednak został posadzony na komodzie. Stałem między jego nogami, by móc być znacznie bliżej chłopaka. Wysunąłem kły na drobną chwilę, po czym oblizałem zarówno stróżki krwi ze śladu, jak i własne wargi. Spojrzałem na chłopaka, który starał się uniknąć mojego spojrzenia, po czym ponownie wbiłem swe kły w drugą stronę tego samego miejsca. Pragnienie krwi, jak i bliskość chłopaka sprawiała, że traciłem kontrolę nad sobą.
***
Miałem przebłyski tego, jak wstała Olivia. Jak nas rozdzieliła. Z oczu Eny płynęły łzy, ale także jego czerwone policzki i ślady po ugryzieniach. To jak wymiętosiłem jego szatę. Potem Olivia mi pomogła, chciałem przytulić chłopaka przeprosić go, ale moje kły się nie chowały, czerwona ciecz, spływała mi po wargach i kłach. Zlizywałem ją, aż w końcu najwyraźniej magia dziewczyny mnie ogłuszyła i uśpiła. Leżałem na łóżku, moja głowa była na kolanach chłopaka. Chciałem go dotknąć, ale obawiałem się, że może się mnie bać. Nawet jeśli jest demonem, to jest delikatny pełen gracji, a spotyka się z krwiopijcą, który nie może się powstrzymać od picia krwi. To było coś nowego oraz pierwszy raz, gdy widziałem w oczach Eny łzy. Poczułem odrazę do swojej osoby oraz obawę.
Gdy się podniosłem. Jeden z nauczycieli siedział w naszym pokoju. Ena był obok mnie, Olivia z nim rozmawiała. Gdy się ocknąłem, spojrzeli się na mnie. Gdy moje spojrzenie padło na Ene, szybko zmieniłem kierunek i padło na nauczyciela.
- Olivia wyjaśniła, co zaszło. Powiedziała także, że krew zwierzęca ci nie służy. Postaramy się znaleźć ci krew ludzka, ale proszę o nierobienie krzywdy innym. Jeśli taka sytuacja się powtórzy, będziesz musiał być pod ścisłym nadzorem, bez możliwości spotykania się z innymi. - wyraźnie podkreślił nauczyciel.
- To moja wina. - odezwał się Ena.
- Chciałeś dobrze, ale musisz pamiętać, że głodny wampir, mógłby nawet zabić demona bez mrugnięcia. Musisz mieć to na uwadze. Tak Ena to twoja wina oraz Hyo. Pilnujcie się, Olivia miej ich na oku. - rzekł nauczyciel. Po czym jeszcze chwilę pogadał z Olivią, razem także wyszli z pokoju. Najwyraźniej o czymś musieli porozmawiać jeszcze. Po ich nieobecność starałem się odnaleźć odpowiednie słowa.
- Ena. Przepraszam, że cię skrzywdziłem. - powiedziałem szczerze, nie mogłem spojrzeć w jego twarz, po prostu nie mogłem i się bałem, że wyjdzie.
- Spójrz na mnie. - odezwał się chłopak. Jego dłoń przysunęła się do tej mojej, po czym spojrzałem na chłopaka. Uniosłem dłoń, chciałem go dotknąć. Gdy już miałem wycofać dłoń, coś podpowiadało mi, bym tego nie robił. Dlatego też ułożyłem swoją dłoń na policzku chłopaka i przysunąłem się do niego. Po chwili wtuliłem się w Ene. Zwyczajnie, nie dojść mu odejść.
- Posunąłem się za daleko. - powiedziałem, choć to znowu brzmiało jak wymówka. Część mnie chciała się posunąć nawet dalej, za to druga kazała mi przestać.

<Ena?>

Od Eny CD. Hyo

Chwila samotności pozwoliła mi się odprężyć. To wcale nie było tak, że obecność Hyo mi przeszkadzała. Wręcz przeciwnie - lubiłem jego towarzystwo i cieszyłem się, że możemy razem spędzać czas. Chodziło mi właściwie o to, że przez ostatnie dnie zbyt często bywałem w centrum uwagi. Wiązała się z tym cała sprawa z porwaniem oraz dziwna sytuacja ze sfałszowaną tożsamością niektórych nauczycieli. Wszystko to przytłaczało mnie i sprowadzało mnie na skraj wyczerpania. 
Wróciłem do pokoju, gdzie po spięciu włosów od razu położyłem się na na łóżku. Oczy zamknąłem na chwilę, przynajmniej tak sądziłem. To, że obudziłem się dopiero wieczorem, to inna sprawa. Czując się, jakbym przespał całą epokę. Szczerze mówiąc, nawet nie bardzo wiedziałem, co się aktualnie dzieje wokoło mnie. Średnio kontaktując udałem się do łazienki, aby chociaż trochę przywrócić się do porządku. 
Po drodze przez korytarz natknąłem się na grupkę dziewczyn. Przez mój stan właściwie nie zwróciłem na nie większej uwagi. Jedynie kiwnąłem głową na przywitanie. Jedna z nich jednak wyszła mi na spotkanie, w związku z czym nie mogłem przejść obok niej obojętnie. 
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że bardzo ładnie ci w tej fryzurze... - powiedziała nieśmiało. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Poczułem, że moje policzki równie spowiła czerwień. 
Właściwie sam zapomniałem, że moje włosy zostały związane bez większego ładu w kucyka. Przyznam, że jej komplement był miły, ale trochę zawstydzający. Podziękowałem pośpiesznie, uśmiechając się lekko. 
W końcu dotarłem do łazienki. Z jakiegoś powodu, dalej nie rozwiązywałem włosów. Upiąłem je jednak staranniej, aby wyglądać znacznie schludniej - typowo dla mnie. Poprawiłem też lekko zmięte szaty. Spojrzałem w lustro, aby upewnić się, że już wyglądam dobrze. 
Wyszedłem z toalety, zastanawiając się, co mógłbym zrobić w tym momencie. Najchętniej wyszedłbym na plażę, na samotny spacer, ale Hyo prosił mnie, abym na siebie uważał. Nie chciałem go martwić. 
- Ena! 
Odwróciłem się na zawołanie. W moim kierunku zmierzał wampir, o którym myślałem przed chwilą. Uśmiechnąłem się na jego widok. Moja mina skamieniała, kiedy spojrzałem na wyraz twarzy chłopaka. Coś było nie tak. Zaalarmowany, sam podszedłem bliżej. 
- Czy Kento cię podrywała? Podoba ci się ona? - Nim zdążyłem zapytać, co się stało, Hyo zarzucił mnie pytaniami. Przez chwilę zastanawiałem się, o co chodzi. Przekrzywiłem głowę, lekko otwierając usta, próbując domyślić się, co takiego zaszło.
- Kim jest Kento? - zapytałem szczerze zdziwiony. Jej imię faktycznie nie było mi obce. Nie potrafiłbym jednak wskazać, jak właściwie wygląda ta osoba. 
Hyo spojrzał na mnie podejrzliwie. Zaczął opisywać wspomnianą dziewczynę. Po chwili namysłu zdałem sobie sprawę, że faktycznie ją spotkałem. 
- Rozmawialiśmy całkiem niedawno, to prawda - przyznałem, lekko kiwając głową. - Nie nazwałbym jednak tego "podrywaniem", pochwaliła tylko moją fryzurę. 
Chłopak dalej nie wydawał się być przekonany. 
- Właściwie jej nie znam - dodałem po chwili. - W związku z czym, nic do niej nie czuję, tego możesz być pewny. 
- No, w porządku. Wierzę ci - odparł w końcu, lekko wzruszając ramionami. Właściwie czułem, że dalej jest coś nie tak, ale postanowiłem dłużej się nad tym nie zastanawiać. Nie widziałem też w tym swojej winy. Zwykła rozmowa z przypadkową osobą w żaden sposób nie jest czymś złym, prawda? 
- Masz może ochotę na spacer? - zaproponowałem. Chciałem jakoś rozluźnić atmosferę. W końcu czy jest coś milszego niż oglądanie zachodu słońca, które w barwach czerwieni znika za horyzontem morza? 
Hyo zgodził się bez przeszkód. Wspólnie wymknęliśmy się z ośrodka na plażę. Spokojnym krokiem skierowaliśmy się w stronę piaszczystego wybrzeża. 
Już z daleka przywitał nas szum wody. Rozbijające się o brzeg fale pieniły się, żywo uderzając w piach. Wciągnąłem wieczorne powietrze. Było wyjątkowo czyste, o charakterystycznym pobudzającym zapachu. 
Spacerowaliśmy po gorącym piasku. Słońce barwiło niebo wieloma ciepłymi barwami. 
- Przyjemnie tutaj - powiedziałem po kilku minutach. Hyo przytaknął. Uśmiech nie znikał mi z twarzy. 
Wspólnie usiedliśmy na plaży. Zacząłem przesiewać ziarnka piasku przez palce. Zatrzymałem tę czynność w momencie, kiedy na mojej dłoni zatrzymała się mała muszelka. Przysunąłem ją w stronę oczu. 
- Ładna - odparłem, podając znalezisko Hyo. 
- Lubisz takie rzeczy? - zapytał, jakby to jeszcze nie było oczywiste. 
- Uwielbiam błyskotki - przyznałem. - Na pewno jest ich tutaj więcej. 
Mówiąc to, wstałem z miejsca, otrzepałem się z piachu. Korzystając jeszcze ze światła słonecznego, zacząłem chodzić po plaży w celu poszukiwania muszelek. 
- Potrzebujesz pomocy? - Propozycja padła z ust Hyo. 
- Nie trzeba, dam sobie radę - odpowiedziałem. Po kilku minutach zebrałem już pokaźny stosik muszli. Schowałem znaleziska do kieszeni. 
Zaczęło robić się zimno. Zaproponowałem więc powrót. 
- Lubię morze - odparłem, uśmiechając się serdeczne. - Jest naprawdę przyjemne!
Hyo przytaknął. Po krótkiej drodze do ośrodka, rozstaliśmy się i każdy z nasz ruszył w stronę swoich pokoi. Moja sypialnia była wyjątkowo pusta. Współlokatorzy jeszcze nie wrócili. Postanowiłem skorzystać z okazji. Wyciągnąłem zebrane muszelki. Ostrożnie, przy pomocy ostrego nożyka, zacząłem robić w nich dziurki. Kolejno przeplotłem przez nie wąski sznureczek. Zrobiłem dwa komplety podobnych wisiorów. 
Schowałem je bezpiecznie do torby. Po wieczornej toalecie, położyłem się spać. Byłem zmęczony całą dobą. Zbyt wiele wrażeń, chociaż wieczór uznawałem za przyjemny. 
Kolejny dzień nadszedł szybko. Wstałem wcześnie, wraz ze wschodem słońca. W ośrodku panował spokój. Oznaczało to, że na szczęście przez noc nie stało się nic niespodziewanego. Po porannej toalecie i doprowadzeniu się do porządku, poszedłem znaleźć Hyo. 
Nigdy nie miałem problemów z odnalezieniem młodego wampira. Spotkaliśmy się już na korytarzu.
- To dla ciebie - powiedziałem, podając mu zawiniątko z naszyjnikiem z muszelek. Uśmiechałem się wesoło, mam nadzieję, że prezent się spodoba. 

<Hyo?>

poniedziałek, 20 września 2021

Od Hyo cd Ena

- Stój !! - krzyknąłem. Udało mi się złapać Enę za rękę i osłonić go swoim ciałem. - Olivia, osłona szybko. - rzuciłem do dziewczyny. Nie mogła natychmiast wykonać zaklęcia, coś ją blokowało. W końcu jednak dzięki kilku innym uczniom udało jej się osłonić nas wszystkich w tym i nauczycieli. Moja bluza została podarta. Konkretniej to plecy. Kilka innych osób także oberwało, jednakże nie mogłem pomóc wszystkim. Rany, które otrzymaliśmy, wyglądały trochę jak pazury. Uzdrowiciele leczyli rannych, a moje same się zagoiły.- Skąd wiedziałeś? - spytała jedna z uczennic.
- Usłyszałem hałas nieopodal, a potem pojawiła się fioletowa poświata i ten zapach z wcześniej. - powiedziałem. Nie mogłem puścić chłopaka, bardziej to nie chciałem.
- Jaki zapach? - spytał jeden z nauczycieli. Najwyraźniej ktoś chciał mnie odsunąć od chłopaka. Jedynie go przytuliłem bardziej do siebie.
- Hyo dziękuje, już wszystko dobrze. Nic mi nie jest. - rzekł spokojnie Ena. Powoli zelżałem uścisk, po czym chłopak zaczął nieśmiało dotykać moich odkrytych pleców. Czyżby chciał sprawdzić, czy się wszystko zagoiło. Jest taka możliwość.
- W porządku Ena, jestem niezniszczalny. Bez obaw. Najważniejsze, żebyś ty był cały. - powiedziałem do chłopaka, zarumienił się, a kilka osób odchrząknęło. Spojrzałem na nich i ponownie przytuliłem Ene, by nie widzieli jak, się zawstydza.
- Co do zapachu, była tam siarka i nieprzyjemny zapach dla niektórych ras. - rzekł Asai.
- Gdy was nie było. Kilka osób natknęło się na wasze podróbki. Wyglądali jak wy, ale ich zapach zachowanie oraz znajomość naszych imion była dziwna. Nie byli wami, ale jednocześnie jakby mieli wasze wspomnienia. - rzekła Olivia. Dokładnie starała się opisać to, co widziała, oraz dzięki mojej pomocy. Mogliśmy, pokazać im co nas spotkało. Było to swego rodzaju wspomnieniem, ale także jednym z zaklęć rodowych Olivii.
Naprawdę co do ubrań to już lekka przesada, tyle jest do śmieci, bo nawet jeśli je naprawisz, one ponownie się zniszczą. Kilku nauczycieli dołączyło do nas oraz kilku do innych uczniów. Olivia wraz z innymi magami, zajęli się utrzymaniem osłony. Była ona potrzeba, chroniła nas przed niebezpieczeństwem. Miałem na oku Kento, Asaia oraz Enę. Zerkałem także na Olivię. Kilku innych uczniów, także zwrócili moją uwagę. Starałem się usłyszeć coś użytecznego.
- Przyszli po kilku uczniów. - rzekłem. Nie miałem na celu mówić tego na głos, ale gdy tylko to powiedziałem. Oczy innych padły na mnie.
- Co masz dokładnie na myśli? Nie strasz innych uczniów. - odezwała się kobieta. Spotkałem ją w Ardem kilka razy. Gdy mnie spotkała, na początku wydawała się podejrzliwa, ale po kilku dniach, udało mi się z nią porozmawiać.
- Nie zaatakowali nauczycieli. Ani nikogo dalej. Zranili kilku. Ena także był ich celem. Celem nie są uczniowie Ardem ani Corvine. Jednakże te osoby mają na sobie nietypowy zapach. - powiedziałem.
- Zostali naznaczeni. - rzekła uczennica, gdy znalazła znak na ręce swojej koleżanki. Podobne mieli inni, w tym Ena. Oblizałem wargi i złapałem chłopaka za rękę. Wbiłem kły w znak, po czym wyjąłem kły i rozgryzłem sobie palec. Przyłożyłem krwawiący palec do znaku, po czym zaczął się on rozpraszać. Skrzywiłem się i wyplułem ciemną krew. Gdy chciałem wytrzeć usta, Ena był szybszy.
- Co zrobiłeś? - spytał Asai. Najwyraźniej nie uczyli się pilnie.
- Uczyli nas przecież na zajęciach wspólnych o tym. Gdy naznaczenie dotyka kogoś bliskiego, czy będziesz w stanie się poświęcić, by ocalić. - odpowiedziałem. Powtórzyłem słowa, jednego z nauczycieli.
- Widzę, że jednak ktoś uważa na zajęciach. - rzekł jeden z profesorów. Musnąłem wargi chłopaka, którego miałem blisko siebie. Pogłaskałem go po głowie i spojrzałem na jego rękę. Zaznaczenie zniknęło, a ślad po moich kłach, nadal tam był. Tak wiele razy go gryzłem, że zapewne, miałby tego dużo więcej. Gdyby się nie zagoiło.
***
Nie wiem, ile minęło, ale w końcu, nauczyciele rozdzielili nas na grupy, każda grupa miała mieć wybrany pokój. Chyba, najwyraźniej są bardziej ostrożni. Udało mi się być wraz z Eną, dlatego też wraz z chłopakiem udałem się do jego pokoju. Rzeczy innych uczniów już zostały zabrane, dlatego też wolałem zostać u niego, niż wracać do pokoju, w którym to wszystko się zaczęło.
Od pojawienia się podróbek po prawdziwych, cały czas coś mi nie pasowało. Ten sam zapach znajdował się zarówno na tych, jak i na tych. Gdy tylko znaleźliśmy się w pokoju. Złapałem chłopaka za rękę i wciągnąłem go do łazienki, po czym zamknąłem za sobą drzwi. Odkręciłem wodę, by zagłuszyć głosy.
- Nauczyciele i podróbki to oszustwo. - powiedziałem cicho i blisko chłopaka.
- Co masz na myśli? - spytał. Poczułem jego dłoń na swojej ręce, po czym spojrzałem w jego oczy.
- Ten zapach co wtedy czuliśmy, czuć i na tych prawdziwych. Do tego, jak się zachowywali oraz wydawali się przygotowani na nasze reakcje i zachowanie. Jacy to wszystko zaplanowali albo nawet gdyby ten cały wyjazd byłby jakimś testem. - powiedziałem. Zacząłem się rozbierać, gdyż chciałem wziąć prysznic oraz może chłopak, by się przyłączył do mnie. Jednakże się speszył i pośpiesznie wyszedł. Słodki jest wtedy, tak łatwo go speszyć.
Prysznic nie zajął mi zbyt długo, ale za to musiałem uknuć plan, jakby tu Enę zaciągnąć w miejsce i sprawić, by jeszcze bardziej się zawstydził. Może nawet pozwoli mi się posunąć dalej. Gdy tylko wyszedłem spod prysznicu. Okręciłem się ręcznikiem, a drugim wycierałem włosy. Gdyż moje ubrania zostały w innym pokoju. Akurat, gdy miałem zamiar wyjść, zjawił się Ena. Jego policzki były czerwone, a on starał się patrzeć w zupełnie innym kierunku. Choć w dalszym ciągu, czułem na sobie jego wzrok. Gdy już miał zamiar wyjść, wciągnąłem go do łazienki. Musnąłem usta chłopaka. Zacząłem się ubierać, a speszony chłopak starał się wyjść, by mi nie przeszkadzać. Jednakże wolałem, by został ze mną.
- Już chcesz uciec ode mnie. - powiedziałem i uniosłem jego podbródek, by spojrzał w moje oczy.
- Nie uciekam. Chciałem tylko dać ci trochę prywatności. - powiedział. Przejechałem dłonią po jego policzku chłopaka, po czym przygryzłem delikatnie jego wargę, mrucząc przy tym.
- Możesz dać mi siebie, niczego innego nie potrzebuje. - rzekłem i przejechałem językiem po ustach chłopaka, by po chwili przenieść wargi do jego uszka.
Zaśmiał się niezręcznie i gdy chciał coś dodać, do łazienki wparował Asai. Spuścił wzrok, po czym spojrzał w bok.
- Pośpieszcie, się jest kolejka. - rzekł i wyszedł pośpiesznie. Usiadłem ubrany i czekałem, aż Ena coś zrobi. W końcu po chwili się poruszył i zaczął wycierać mi głowę ręcznikiem. Ułożyłem dłonie na jego nogach. Gdy chciałem się przysunąć, zatrzymał mnie.
- Nie ruszaj się, jest kolejka, nie słyszysz. - jego aksamitny głos, jest czymś wspaniałym. Gdy tylko wytarł mi włosy, mogliśmy wyjść. Dlatego, gdy odwieszał wilgotny ręcznik, podszedłem do niego i zacząłem bawić się jego zabłąkanymi kosmykami włosów.
- Nie idź nigdzie sam. Jeśli pójdziesz, to Olivia rzuci zaklęcie, wiążące. - mruknąłem. Byłem zły, ale jednocześnie się martwiłem. Tuż przed wyjściem z łazienki, dałem buziaka chłopakowi w głowę. Asai wyglądał dziwnie, jakby zawstydzony tym, co widział, albo czego nie widział. Do tego Olivia siedziała na łóżku i coś czytała, a jej dziewczynka z kimś rozmawiała. Wyczuwałem w powietrzu jakieś spięcie. Dlatego też przysiadłem się do Oli.
- Co się stało między wami? - spytałem.
- Widziałam, jak próbowała poderwać zarówno Asaia, jak i Enę. - powiedziała, nawet na mnie nie patrzyła. Zdziwiło mnie coś takiego, przecież Ena, był cały czas ze mną więc kiedy... Gdy zauważyłem Enę, zawołałem go do siebie. Gdy tylko się zbliżył, chciałem, sprawdzić co powie.
- Czy Kento cię podrywała? Podoba ci się ona? - zadałem mu pytania, na które chciałem znać odpowiedź. Byłoby to naprawdę śmieszne. Gdyby działał na dwa fronty i nie widział w tym nic wielkiego. Choć po nim, bym się tego nie spodziewał. Może nawet nie zauważył, że coś takiego miało miejsce.

<Ena?>

niedziela, 19 września 2021

Od Eny CD. Hyo

Czasem zastanawiałem się, jaki rodzaj pecha mnie właściwie prześladuje. Przez ostatnie kilka miesięcy, odkąd przybyłem do akademii, co chwilę spotykało mnie coś uciążliwego. Z dnia na dzień odczuwałem przygnębiające skutki braku szczęścia. Zaczęło się od nieprzyjemnościach związanych z porwaniem, a ciągnęło się do teraz. Chociaż wyjazd miał zamysł zatarcia złego samopoczucia uczniów, ostatecznie skończyło się ponownymi kłótniami. Konflikt między akademiami był czymś nie do przeskoczenia. Narastał z każdą chwilą. Sam osobiście nie rozumiałem podobnych sporów. Głównie dlatego, że z natury jestem osobą bezkonfliktową, unikającą problemów. Wybór Ardem na szkołę był oczywisty, głównie ze względu na to, iż w przyszłości chciałem pełnić funkcję kończącego wojnę dyplomaty. Dobrze nie walczy się wyłącznie przemocą, słowa też w końcu mają dużą moc. 
Grupka nauczycieli nagle parowała do pomieszczenia. Błądząc myślami gdzieindziej, z zaskoczeniem spojrzałem na nieznanych mi profesorów. Ich zapach był dziwaczny. Wyprostowałem się, oczekując tego, co mają do powiedzenia. 
- Asai, Kento i Ena idziemy. - Słowa padły z ust przybyłych. Poczułem nieprzyjemny dreszcz. Coś było nie tak i nie tylko ja to zauważyłem. Hyo wstał z miejsca, zastępując drogę dorosłym. 
- Kim jesteście? - Z jego ust padło pytanie.
Kolejne osoby znajdujące się w pokoju stanęły naprzeciw nauczycielom. Ogarnął mnie niepokój. Nim się obejrzałem, pojawiliśmy się na plaży. Lekko opadłem na piasek. Chłodny, wieczorny wiatr zmierzwił moje włosy. Przymknąłem oczy, osłaniając je przed nagłym żywiołem. 
- Chłodno - mruknąłem na tyle cicho, że raczej nikt tego nie dosłyszał. 
Spacer do ośrodka trwał dłuższą chwilę. Jesienne wieczory są naprawdę zimne. Z każdą minutą temperatura spadała sprawiając, że szczelniej okrywałem się szatą. 
Ucieszyłem się na widok znajomego budynku. 
- Co z tym wszystkim robimy? - zapytał Asai. Przez to wszystko nawet nie miałem chwili, aby pomyśleć o tych tarapatach, które nas spotkały. 
Zmarszczyłem brwi, przysuwając dłoń do ust. Przygryzłem palec, próbując zebrać myśli. Znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia. A przynajmniej to nie będzie proste. 
- Skoro tamci udawali nauczycieli, może powinniśmy znaleźć tych prawdziwych, żeby im to zgłosić? - zaproponowałem. To było dość łatwe rozwiązanie. 
- Rozdzielamy się? - Z ust jednej z obecnych dziewczyn padło pytanie. - Szczerze mówiąc, sama dawno nie widziałam żadnego z naszych wychowawców.
Kiedy o tym wspomniała, faktycznie sam zdałem sobie sprawę o tym, że minęło trochę czasu od kiedy spotkałem któregoś z profesorów. 
- Myślicie, że coś mogłoby im się stać? - zapytał z niepokojem Asai. Jego uszy stały wysoko postawione. 
- Wątpię - wtrąciłem pośpiesznie. - Nie zapominajmy, że nauczyciele są równie wspaniałymi wojownikami czy też magami. Nie ma szans, żeby stało im się coś poważnego. 
Moja wypowiedź spotkała się z aprobatą. Nie przekreśliliśmy jednak pomysłu odnalezienia mentorów. Oczywistym było, że zaczęliśmy poszukiwania od ośrodka. Pytaliśmy napotkanych uczniów, ale oni równie nigdzie nie widzieli profesorów. Jednocześnie przyłączyli się do poszukiwań. 
Po kilku minutach grupka powiększyła się i swój obszar poszukiwań. Śladu po nauczycielach, tych prawdziwych, jak i tych podrobionych. 
- Ta cała sprawa jest jakaś dziwna - mruknąłem. Przeczuwałem zagrożenie. 
- Lepiej dla nas - zaśmiał się jeden z uczniów, wychodząc poza grupkę. - Możemy robić co chcemy!
Kilkoro innych studentów przyznało mu rację. Stojąca obok uczennica przewróciła oczami. 
- Głupi jesteś - prychnęła. - Jednocześnie straciliśmy ochronę. 
Na jej słowa wszyscy zaczęli natychmiast panikować. W końcu uświadomili sobie, że w razie problemu, nikt nie przyszedłby z pomocą. Oczywiście wśród nas znajdowało się wiele utalentowanych osób, które z pewnością dałyby radę stanąć do walki. Niestety. Ich umiejętności mogły nie okazać się wystarczające, aby poradzić sobie z prawdziwym zagrożeniem. 
Uspokojenie gromady nie było proste. Dłuższa chwilę zajęło nam zebranie się do kupy. Kolejnym krokiem, na jaki się zdecydowaliśmy, stanowiło zebranie wszystkich uczniów, którzy brali udział w wycieczce. Zajęło to trochę czasu. Dopiero, kiedy udało nam się zgromadzić każdego, zaczęliśmy dalej opracowywać plan. 
- Nie rozdzielajmy się - wypowiedziałem pierwszą zasadę. - Prawdopodobnie, ktoś coś dokładnie zaplanował. 
Zgromadzeni zgodzili się ze mną. Zajęliśmy plac na plaży przy ośrodku. Faktycznie doskwierał nam chłód, jednak to było najlepsze miejsce na doglądanie sprawy. Nie byliśmy narażeni na żaden atak z zaskoczenia. Postanowiliśmy poczekać na rozwój wydarzeń. Nasi nauczyciele nie są słabi. Na pewno sobie poradzą i nim się obejrzymy, odnajdą nas. Dodatkowo, nawet jeśli wpadli w kłopoty - jeśli sami nie mogą się z tym uporać, my niewiele mogliśmy pomóc. W końcu byliśmy tylko uczniami. W porównaniu z doświadczonymi profesorami, my nie mogliśmy zrobić zbyt wiele. 
- Dobrze się czujesz? - Nagły głos wyrwał mnie z zamyślenia. 
Podniosłem wzrok. Za mną stanął Hyo. Spoglądał na mnie badawczym wzrokiem. Wydawał się zmartwiony. Posłałem mu łagodny uśmiech. 
- Chyba jestem po prostu zmęczony - przyznałem, opierając głowę o swoje ramię. - I martwię się tym wszystkim. Nie umiem siedzieć w miejscu, kiedy wiem, że komuś może dziać się coś złego. 
- Chciałbyś ich poszukać? - zapytał chłopak, siadając obok. 
- Sam wcześniej prosiłem, aby się nie rozdzielać. To byłoby nierozsądne, gdybym nagle zmienił zdanie - odparłem. - Pozostaje nam tylko czekać. Chociaż przyznam, że ta opcja mi się nieszczególnie podoba.  
- Skrupulatny jak zwykle - zaśmiał się cicho wampir. Mówiąc to, podał mi kurtkę. 
- Dziękuję. 
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi. Spojrzałem w stronę zachodzącego słońca. Jego promienie nastrojowo odbijały się od falującej wody. Starałem się odprężyć, kiedy usłyszałem przerażony krzyk. Podniosłem się w jednej chwili. 
- Ktoś nadchodzi! 
Spojrzałem we wskazaną stronę. Nim zdążyliśmy zareagować, podeszła do nas grupa osób. 
- Co wy tu wszyscy robicie?! 
Rozpoznałem znajomy głos. To był nasz wychowawca. A wraz z nim stali inni nauczyciele. 
- Wszędzie was szukaliśmy, co wam wpadło do głowy? - rzuciła z wyrzutem jedna z pań. 
- Myśleliśmy, że coś się wam stało... - zaczęła wyjaśniać stojąca niedaleko uczennica. Na jej słowa profesorowie wymienili się spojrzeniem, po czym zaczęli się śmiać. 
- Wyszliśmy tylko na chwilę, takie małe przyjęcie, na którym my równie chcieliśmy odpocząć - powiedział wychowawca innej klasy. - Nie sądziliśmy, że aż tak zaczniecie panikować po naszym zniknięciu. Chyba jesteśmy wam winni przeprosiny. 
Nie wiedziałem nawet, jak na to zareagować. Źle zinterpretowaliśmy sytuację. Chyba ostatnie wydarzenia sprawiły, że staliśmy się nadwrażliwi. 
Westchnąłem ciężko i spojrzałem w stronę Hyo. 
- Prawdopodobnie potrzebuję odpoczynku, ponieważ zaczynam zwyczajnie panikować bez potrzeby - powiedziałem w jego stronę. - Wracamy do ośrodka? 
Uśmiechnąłem się delikatnie. Skierowałem kroki w znajomym kierunku. 

<Hyo?>

sobota, 11 września 2021

Od Hyo cd Ena

Gdy Ena się kładł spać, zostałem z nim, gdyż najwyraźniej nie chciał być sam. Może zwyczajnie się przyzwyczaił do mojej obecności. Dosyć wcześniej udałem się do Corvine, po swoje bagaże oraz musiałem sobie zrobić koktajl. Chciałem go wypić przez najbliższe dni w świetle. Na wozie byłem wraz z Olivią i jej dziewczyną oraz jeszcze dwiema uczennicami. Droga zajęła zabawnie, gdyż Oli wymyśliła grę, a reszta włączyła się, by podróż minęła milej i szybciej na grze niż nudzie. Podczas drogi może około połowy wypiłem koktajlu, ale po kwadransie magicznie się uzupełnił. Kolejna sztuczka ciotki. Szum morza, uspokajał. Fale rozbijały się o skały, było w tym coś, jak to Olivia nazywa "Muzyka" albo "słowa". Nietypowa dziewczyna, ale i tak fajna z niej przyjaciółka. Pokój o dziwo udało mi się dzielić z Olivią, jej dwiema przyjaciółkami, które zapewne będą chętniej spać u kogoś innego. Dlatego, gdy nikt nie spostrzeże, dołączy do nas dziewczyny Oli, oraz może Ena wpadnie. Jeśli jednak woli spać sam, to nie będę mu przeszkadzać. Najwyżej w naszym pokoju, będzie odbywać się impreza, albo bitwa na poduszki, która przyciągnie innych.
Wolę chyba po zmroku wpaść na plaże, wówczas będę mógł bardziej swobodnie popływać. Teraz w ciągu dziennego słońca nie jestem przekonany. Co parę godzin albo minut muszę uzupełniać płyny w organizmie, bym mógł spędzać czas na słońcu. Olivia jak to ona wzięła mnie i dziewczynę, zaprowadziły do chłopaka, którego lubię. Przed nią nic się nie ukryje.
- Chcesz, żebym z nim pogadała? - spytała dziewczyna.
- Nie dzięki. Jednak i tak zrobisz swoje. - powiedziałem. Wywróciłem oczami, za co mi się oberwało. Było to lekkie uderzenie w ramię. Akurat, gdy byłam już blisko miejsca, w którym leżał Ena. Tamci dwaj, co byli wówczas z Asaiem zjawili się przed nami. Tym razem jednak nie byli sami. Było ich może z czterech. Nas jedynie troje, ale łatwo się można nimi zająć.
- No paczcie, kogo my tu mamy. Jedna z naszych buja się z mordercami. - odezwał się cwaniaczek. Olivia się wkurzyła, wraz z jej dziewczyną się cofnęliśmy.
- Współczuję wam. Nie miło było. - powiedziałem. Niemal kwadrans minął, a cała czwórka leżała na ziemi. Wzruszyłem ramionami i zwróciłem się do dziewczyn. - Ode chciało mi się tu siedzieć, wracam do pokoju. Idziecie? - spytałem, chociaż znałem odpowiedź.
- Pójdziemy na spacer, słyszałam od nauczycieli, że w hotelu jest prywatny basem, może tam pójdziemy. - powiedziała dziewczyna Oli. Kiwnąłem głową i bez oglądania się za siebie wróciłem do pokoju. Straciłem humor oraz nastrój na zabawę. Poza tym w pokoju mogę dokończyć książkę oraz pić na spokojnie w ciszy i spokoju.
Zamknąłem za sobą drzwi, wyjąłem książkę i wygodnie się położyłem na swoim łóżku. Zamiast czytać, dziwnym trafem usnąłem. Nie odczuwam zmian pogodowych. By stać się bardziej ludzkim, staram się czuć. Nie muszę spać oraz nic jeść. Wystarczy mi krew oraz wieki. Długie dnie, z których mogę dowiedzieć się więcej niż inni.
***
Nie wiem, ile konkretnie minęło. Jednakże obudziła mnie Olivia, jej mina była dziwna. Znaczy, że znowu coś się stało. Gdy się podniosłem do siadu, a plecami oparłem o ścianę. Teraz wyraźnie mogłem, zobaczyć jak trzech nauczycieli się zebrało w tym Asai i Ena oraz dwie inne uczennice. Nie wiedziałem, co się konkretnie miałoby stać. Jednakże zaraz mieli mi zapewne powiedzieć.
- Gdzie byłeś przez te kilka godzin? - spytał jeden z nauczycieli. Trochę mnie to zdziwiło. Dziwne pytanie.
- W pokoju. Zasnąłem. Mówiłem o tym Olivii, Kento, Ksarii oraz Evie. Po drodze je spotkałem i mówiłem, gdzie idę. - wyjaśniłem i posłałem pytające spojrzenie dziewczynom.
- To prawda, mówił nam. Poza tym, jak wróciłam do pokoju, był w nim spał. Nie mógłby tego zrobić. - powiedziała jedna z dziewczyn.
- Na plaży zaszła bójka. Jak to wytłumaczysz? - dodał drugi nauczyciel.
- Tamta czwórka, kpiła z Olivii i Kento. Więc się im oberwało za kpiny. Powinni wiedzieć, a nauczyciele powinni zareagować. - powiedziałem. Westchnąłem i ziewnąłem. Sięgałem już po swój koktajl, który był w termosie. Jednakże został mi odebrany.
- Byłeś widziany w miejsce, do którego nie powinieneś się udawać. Zostali zaatakowani uczniowie. Co o tym wiesz? - dodał trzeci i oddał mi mój napój.
- Kolejny atak. Całkiem przyzwoicie wam to wychodzi. Obwiniacie niewinnego, a sprawca może to powtórzyć. Zapewne czujecie krew, więc idźcie do roboty i zajmijcie się ochroną uczniów. Ja idę się przejść. - fuknąłem i wstałem jakby nigdy nic. Perfidne zachowanie było na początku dziennym. Obwinianie mnie o wszystko jest niesprawiedliwe, ale można przywyknąć do tego. Przecież wampiry to mordercy, a reszta to pierdolone anioły. Drogę zagrodził mi Ena i Asai. Czyli tak ma się zabawa zacząć. Ułożyłem dłoń na biodrze chłopaka, po czym zbliżyłem twarz do jego ucha.
- Czyli ty też mnie podejrzewasz. Jak milutko. - mruknąłem i przygryzłem jego płatek uszka.
- Jesteś niewinny. - powiedział. Poczułem jego dłoń, po czym zauważyłem ruch ze strony dziewczyn, jak i Asaia. Coś się święciło.
- Hyo nie zrobił tego, o co go podejrzewacie. On nie atakuje jak bezmyślne zwierzę. To, że pije ludzką krew, albo innej rasy, nie znaczy, że by ich zaatakował i skrzywdził. - odezwały się dziewczyny w mojej obronie. Co było dziwne.
- Dopóki nie wyjaśnimy tego, zostajecie tu wszyscy. - powiedział jeden z nauczycieli. Wyszli, jednakże ich spojrzenia były gniewne i wydawali się zdenerwowani, że coś takiego zdarzyło się na ich warcie.
Puściłem Ene i wróciłem na swoje łózko. Sięgnąłem po napój, ale nie chciałem go już pić. Wolałem czyjąś krew. Posłałem spojrzenie i obnażyłem kły w stronę Eny. Choć o dziwo, nie poruszył się, ani o krok. Zdziwiło mnie to, że pojawiła się dziewczyna, bardziej chętna od Eny. Usłyszałem jak serce Eny, bije znacznie szybciej, najwyraźniej nie podobało mu się to. "Obrażony" położyłem się na łóżku bez posiłku, po czym obróciłem się do reszty plecami i przykryłem nieco miłym w dotyku kocem. Skoro i tak nie mam co robić, a do tego chce krwi mojego słodkiego Eny, a wygląda na to, że mi nie da jeść, to nie mam nic innego do roboty jak spać. Zawsze też mogę poczytać, ale to może być równe, z tym że w końcu rzucę się na chłopaka i go ugryzę.
***
Przekręciłem się na drugi bok, moim zamglonym oczom pojawił się obraz. Na moim łóżku siedział Ena. To był na pewno on, miał na sobie swoje piękne szaty, oraz ten zapach, który powodował spokój. Nawet jeśli byłem lekko zły, na niego. Zrobię coś, co zapewne go zawstydzi, a może nawet sprawi, że inni będą mieli na co popatrzeć. Siadłem za chłopakiem, po czym odsunąłem jego włosy, by odsłonić szyję. Pociągnąłem za kosmyki, by odchylił głowę do tyłu. Wbiłem kły w idealne miejsce. Łaknąłem jej, gdyż koi mój głód.
- Powoli Hyo. To boli. - powiedział cicho.
- Puść Ene. - odezwał się Asai. Mogło to wyglądać naprawdę agresywnie, ale pijąc powoli, zlizywałem stróżki krwi, które spływały z ugryzienia. Jednak nie zatrzymałem się i mocniej pociągnąłem za włosy chłopaka. Miałem chęć się z nim zabawić. Olivia spojrzała na mnie, po czym powiedziała o do chłopaka. Najwyraźniej coś stała się mu objaśnić. Z ust Eny wydostało się, jękniecie. Przez coś takiego się zawstydził. Jedynie mnie nakręciło. Najwyraźniej podobało mu się to, ale wolałby robić to na sam, niż przy innych. Akurat, gdy wyjmowałem kły, powoli i ostrożnie, po czym zlizałam krew i pocałowałem to miejsce. Olivia wstała i podeszła, po czym spojrzała na mnie i ponagliła. Wiedziałem co mam zrobić. Zelżałem ucisk na jego włosach. Spojrzałem w jego oczy, miałem w ustach nieco swojej krwi, po czym złączyłem nasze usta. Zmusiłem go do połknięcia swojej krwi. Rana na jego szyi zasklepiła się, a ten niedobór krwi, który mu odebrałem. Moją krew jest niezwykła. Oderwał się zdyszany od moich ust. Wpatrywałem się, po czym ponownie zbliżyłem. Nie zatrzymał mnie. Odwzajemnił pocałunek. Ułożyłem swoją drugą dłoń na jego, po czym powoli zaciskałem palce, by nie uciekł.
Usłyszałem prychnięcie. Słodki i czuły pocałunek się skończył. Speszonego chłopaka przytuliłem do siebie, po czy Evie wydawała się zazdrosna i zła.
- Proponowałam ci swoją krew, więc czemu obrażony wziąłeś jego, nawet nie chciał ci dać? - jej ton, był taki chłodnawo zły.
- Nie spijam krwi innych, chyba że z woreczków. - powiedziałem i przyciągnąłem chłopaka do siebie. Chciałem, by widzieli, że jest mój.
- Co cię łączy z nim? Wiesz, że Ardem to mordercy. - powiedziała. Widziałem jak Oli, zaraz wybuchnie po czym. Nim spostrzegłem, Kento się podniosła. Evie siedziała na ziemi, z ręką przyłożoną do policzka. Najwyraźniej oberwało jej się za ostre słowa.
- Nawet jeśli nas nazywają kujonami. To jakoś na plaży wasi uczniowie, nazwali nas mordercami. To, że wy waszą akademię określają tym mianem, nie znaczy, że jest to prawda. - odezwała się Ksaria.
- Jest moim chłopakiem. To mnie z nim łączy. - powiedziałem, gdy uniosłem głowę i wywierciłem spojrzeniem w dziewczynę. Chłopak, którego obejmowałem, zawstydził się, dlatego też musnąłem jego wargi i przytuliłem go do siebie. Nie zaprzeczył ani nie potwierdził, ale to i lepiej. Głaskałem go po głowie, a dziewczyna zła jak osa wyszła z pokoju i już nie wróciła. Najdziwniejsze było to, że nie słyszałem niczego na korytarzu. Tak samo, jak na zewnątrz. Zapanowała cisza. Zwróciłem się do Asaia i Kento. Gdyż oboje są wilkołakami, może oni coś usłyszą, albo poczują jakiś zapach, a nawet zobaczą. Chociaż Kento, ma w sobie krew jeszcze jednej rasy, ale czasem wydaje się aniołem, elfem albo wiedźmą.
- Nie słychać niczego. Tak jakby to miejsce opustoszało. - powiedziałem i zwróciłem uwagę tym samym innych.
- Co masz na myśli? - spytała Olivia.
- Słysze liczne bijące serca, ale nie ma żadnych rozmów, hałasu, ani nawet bieganiny na korytarzu. Tak jakby wszyscy gdzieś wyparowali. - po tych słowach, do naszego pokoju weszli nauczyciele. Wydawali się normalni, ale byłem co do nich podejrzany.
- Asai, Kento i Ena idziemy. - powiedzieli, jakby reszty nie dostrzegali. Wraz z Ksario i Olivią, zablokowaliśmy drogę, by nie dopuścić ich do nich.
- Kim jesteście? - spytałem.
- Gdzie są nauczyciele? - dodała Ksario.
- Nie zabierzecie ich. - warknęła Olivia.
Każde z nas złapało pozostałą trójkę, a Olivia w mniej niż kilka sekund, przeniosła nas gdzieś na zewnątrz. Może przenosić się w miejsca, w których była wcześniej. Tym razem byliśmy na plaży, słońce powoli znikało z nieba. Plaża wydawała się opuszczona, a gdzieniegdzie można było dostrzec pochowanych uczniów. W grupce trzymałem blisko siebie Ene, by znowu ktoś mi go nie porwał. Gdy znaleźliśmy się wśród innych, wówczas mogliśmy, usłyszeć jak opowiadają, co zaszło. Kolejny kłopotliwy dzień. Może jakaś klątwa nad nami wisi.

<Ena?>

piątek, 10 września 2021

Od Eny CD. Hyo

Wstałem dosyć wcześniej od Hyo. W końcu pomimo, że obiecałem sobie odpoczynek, nie umiałem siedzieć bez celu. Dlatego więc postanowiłem wymknąć się na zajęcia. Mimo wszystko brakowało mi lekcji. Z opuszania treningów nie będę mieć w końcu najmniejszych korzyści. A zwyczajne słuchanie wykładów nie powinno wyjść mi na złe, prawda? 
Z towarzyszącą mi ową myślą skierowałem się w stronę sali, w której właśnie miały odbyć się zajęcia. Usiadłem przy wolnym stoliku, jednoczenie pochłaniając się w rozmowę z kilkoma obecnymi tam osobami. Nasza konwersacja składała się z poplątania najróżniejszych aktualnych tematów - od zbliżających się egzaminów, po niezwykłe wydarzenia ostatnich czasów, do niedługo rozpoczynającej się lekcji. Kilka minut później zebrał się cały komplet klasy. Do sali wszedł nauczyciel. 
Słuchanie o historii sprawiało mi nieopisaną przyjemność. Fascynowały mnie opowieści o wojnach, wspaniałych władcach czy innych wybitnych osobistościach. W głębi serca cieszyłem się, że zdecydowałem się dzisiaj przyjść na zajęcia. Głównie z tego powodu, że po skończonej lekcji nauczyciel miał dla nas specjalną wiadomość. Poinformował nas, że w związku z ostatnimi wydarzeniami wszystkie akademie wyjątkowo zakopały topór wojenny i wspólnie przygotowały krótką wycieczkę dla uczniów. Oczywiście, to nie miała być daleka wyprawa. 
Kernow miało dostęp do morza. Pobliska plaża stanowiła więc cel wycieczki. Nocleg został zapewniony zaś w niedalekiej gospodzie. Krótko mówiąc - wypoczynek na ciepłym piachu, w akompaniamencie szumiącej wody, brzmiał jak marzenie. 
Wraz z planem grona nauczycielskiego, dzisiejsze lekcje zostały skrócone. Z tego też powodu od razu udałem się do swojego pokoju. Hyo nie opuścił go do tej pory. Ciężar z serca, od razu mogłem mu przekazać, czego się dowiedziałem. Bez większego ociągania się, opowiedziałem wampirowi o wyciecze. 
- Jak miło. Mogli wcześniej na to wpaść, zanim ktoś zginął - prychnął. Było to całkiem słuszne spostrzeżenie. Na obronę akademii miałem jednak to, że nikt nie mógł przewidzieć takiego nieszczęścia. 
Nie mówiąc nic więcej, zająłem się pakowaniem. Wolałem zająć się tym już teraz, aby później mieć to z głowy. Na chwilę straciłem też z wzroki Hyo, który wyszedł do łazienki. Ciekawość zaistniała dopiero w momencie, w którym usłyszałem rozmowę dobiegającą z pomieszczenia. Nie oszukując się - taka sytuacja nie zdarza się często. W końcu, raczej w toalecie nie mogło być nikogo więcej. Dopiero później przypomniało mi się pewne zaklęcie, o którym dawno temu wspominał jeden z nauczycieli. 
- Z kim rozmawiałeś? Czy to był magiczny krąg? - zapytałem, chwilę później, jak Hyo skończył rozmowę. 
- Ciotka nauczyła mnie używać niektórych kręgów, nawet nie trzeba być wiedźmą, by móc ich użyć - wyjaśnił. - Olivia, jej dziewczyna jest w Ardem. Dwa może trzy razy na nią wpadłeś, ale pewnie nie zwróciłeś uwagi - odparł, później dodając: - Pewnie ciekawi cię to, czemu nie bywam u siebie w akademii. Kilka osób z Corvine wyjechało do domu, gdyż zapanował tam swego rodzaju chaos. Testy i egzaminy są za mną, a zwyczajne lekcje, to je słyszę nawet stąd. Więc nawet jeśli raz na jakiś czas się pojawię, nie zrobią nic, gdyż uważam. Tak, gdyby cię to zastanawiało.
Poczułem ulgę na myśl o tym, że chłopak nie opuszcza zajęć z mojego powodu. Cieszyłem się, że wszystkie egzaminy ma już za sobą. Dodatkowo, byliśmy w końcu jeszcze młodzi, nauka na tym etapie życia powinna stanowić nasz priorytet. Sam przykładałem się do lekcji i treningów, jak tylko potrafiłem. Nie mogłem przynieść wstydu swoim rodzicom. Bracia wysławiali nasz ród, chciałem osiągnąć równą chwałę. 
Zająłem się dalszym pakowaniem. Do przestronnej torby podróżnej zacząłem dodawać starannie złożone ubrania. Dbałem o to, by jak najwięcej rzeczy udało mi się tam upchnąć. Wyjeżdżaliśmy jedynie na kilka dni, jednak czułem potrzebę zabrania wszystkiego, co ewentualnie mogłoby się przydać. Nie chciałem o niczym zapomnieć. Do szat dorzuciłem środki higieny i szczotkę do włosów wraz z niezbędnymi akcesoriami. Po upewnieniu się, że zapakowałem wszystko, postanowiłem się położyć. Im więcej odpoczynku przed podróżą, tym lepiej.
***
W dniu wycieczki wstałem wyjątkowo wcześnie. Zabrałem torbę i wyszedłem na dziedziniec, gdzie czekały na nas wozy. Droga miała trwać koło godziny, z tego powodu szkoły nie wykosztowywały się na wyjątkowe środki transportu. 
Hyo wczoraj na chwilę wrócił do siebie, aby odebrać własne bagaże. Krótko mówiąc, mieliśmy się spotkać już u celu. 
Zająłem jedno z wolnych miejsc na powozie. Siedziałem obok Asaia. Młody wilkołak wydawał się być szczerze podekscytowany wyprawą. Nie umiał usiedzieć w jednym punkcie, co chwilę kręcąc się we wszystkie strony. Chociaż jego radość z czasem stawała się lekko irytująca, przyznam, że przynajmniej mi się nie nudziło. 
Na plażę dotarliśmy niedługo później. Podziewałem ogrom piachu, o który rozbijały się spiętrzone morskie fale. Przyjemny dla uszu szum odprężał, pozwalając zapomnieć o dotychczasowych problemach. 
Zaraz po szybkim przywitaniu z wodą zaprowadzono nas do pokoi. Swój dzieliłem z kilkoma nieznajomymi uczniami Ardem. Chociaż pobyt miał być dzielony ze studentami innych szkół, sypialnie rozdzielono na akademie. Tak dla bezpieczeństwa. 
Sprzyjało nam szczęście. Chociaż zbliżała się jesień, pogoda całkowicie dopisywała. Słońce świeciło, sprawiając, że na plaży było przyjemnie ciepło. Właściwie warunki sprzyjały do opalania i kąpieli. Idealna okazja na odpoczynek. 
Nie byłem fanem pływania, więc ubrany w lżejszą szatę położyłem się na przygotowanym przez siebie kocu. Przez resztę dnia miałem zamiar wypoczywać wśród szumu fal i gorących promieni słonecznych. 

<Hyo?>

czwartek, 9 września 2021

Od Aishy CD. Zero

 Chodziłam zdenerwowana w kółko, zastanawiając się nad wyjawieniem prawdy, a przemilczeniem tego. 
Jak on mnie znalazł? Jakim cudem w ogóle był żywy? Podobno w moim dawnym domu, wybuchł pożar tuż po mojej ucieczce. Sądziłam, że Castien spłonie i trafi tam, gdzie jego miejsce. Najwyraźniej musiał uciec. 
- To Castien Tames - odpowiedziałam, zatrzymując się przy Zero. - Mój przyszywany ojciec - to ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło.
- Zostałaś więc adoptowana tak jak Hiuntus.
- Tak. Moja prawdziwa matka porzuciła mnie w lesie. Pewnie mnie nie chciała, zresztą nie dziwię się. Jestem beznadziejna. - Zaśmiałam się. - Castien nie był w stanie mnie pokochać. Nienawidził mnie. Przypominałam mu chyba o tym, że jego żona nie mogła urodzić zdrowego, męskiego potomka. Od samego początku traktował mnie jak najgorszą rzecz na świecie. Nie kazał mi wychodzić z domu. Cały czas, gdy był w domu, przebywałam w piwnicy. Ukrywał mnie przed światem, przeważnie... Karał mnie, głodził. 
Zamilkłam. Nie chciałam mówić nic więcej.
- Jeśli chcesz możesz pomieszkać u nas, gdy będziesz zwiedzać miasto. Raczej wątpię, że będziesz mogła sama wychodzić, chyba że on zniknie. Mogę ci w tym pomóc. W zemście, jeśli byś chciała zrobić mu to samo przez co przeszłaś, a nawet i gorsze rzeczy.
- Mieszkam w akademiku Ardem, więc nie mam jakoś bardzo daleko, a co do Castiena, on nie zniknie. 
- Więc co powiesz na zemstę? 
- Nie wiem... - odparłam i zaczęłam się zastanawiać. - Nie chcę wracać do tego, co było. Skrzywdził mnie i to bardzo. Żaden opiekun nie powinien tak traktować dziecka. Żaden. Jedyna zemsta, która by miała sens to jego śmierć, a nie chcę tego. Chyba i tak na to zasłużyłam. 
- Proponuję truciznę, która będzie go powoli wykańczać - powiedział Zero.
- Wykluczone.
- Ale jest także taka która oddziałuje na krzywdzenie innych. Jeśli kogoś skrzywdzi, to trucizna go 
- To już brzmi lepiej... Nie zrobi już nigdy nikomu krzywdy.
Chociaż wątpiłam w to, czy jeszcze miał jakąś osobę, na którą mógłby się znęcać. Chyba nikt mu nie został. Podobnie jak mi. 
Zastanowiłam się. Byłam ciekawa, co stało się z ciałem mojej przybranej matki. Najprawdopodobniej spłonęło. Czy to był pomysł Castiena z tym pożarem? Zrobił to specjalnie, aby pozbyć się ciała i uciec?
- Skąd weźmiemy tą truciznę? - zapytałam, wyrywając się z zamyślenia.
- Lubuję się w truciznach - odpowiedział. - Moja siostra założyła dla mnie specjalnie sklep, który składa się z trucizn i odtrutek na nie.
- Więc pójdziemy do twojego sklepu i weźmiemy ją?
- Dokładnie.
- Okay. Wstawaj więc i prowadź mnie do swojego sklepu. 

<Zero?>

Ten świat zostanie ocalony...

 i przebudowany przez marzycieli.



|Godność| Fenrys Ashryver. Nazwisko zostało przez niego zmyślone podczas ucieczki, by nie zbudzać czujności u innych ludzi. W końcu rzadko ktoś w miejscu, w którym się wychowywał, nie posiadał nazwiska. 
|Pseudonim| Nazywają go Wilkiem, z powodu jego umiejętności. 
|Rasa| W jego ciele znajduje się krew trzech różnych ras - anioła, fae i zmiennokształtnego. Nikt z przedstawicieli tych istot, które brały udział w jego poczęciu, nie dały na to zgody i zrobiły to wbrew swojej woli. 
|Wiek| 19 lat
|Płeć| Mężczyzna
|Specjalizacja| Od dziecka, pomimo ograniczonego życia, zawsze chciał zostać medykiem wojennym. Raz, na własne oczy, widział potyczkę pomiędzy dwoma armiami i jego serce wręcz umierało na widok młodych osób, krwawiących z powodu czyjegoś życzenia. Widział wiele śmierci, a krzyki umierających do tej pory budzą go ze snu. 
|Orientacja| Pewne sytuacje zbrzydziły mu nieco wszelkie sytuacje romantyczne. Jednak ostatnimi czasy nie zastanawiał się, czy jest gotowy kogoś pokochać. Ją lub jego...
|Rodzina| 
  • Miria - anielica, która została schwytana podczas odpoczynku w jednej z leśnych tawern. Podróżowała z miejsca na miejsce, z powodu oskarżeń, które zarzucili jej mieszkańcy pewniej wioski. Podczas snu, została odurzona dymem i przetransportowana do rezydencji, w której trwały eksperymenty dotyczące łączeniu krwi wielu ras naraz. Została wbrew swojej woli matką Fenrysa i pomimo tego, że czuła, że cała ta sytuacja nie jest winą dziecka, nie mogła na niego patrzeć i nie obchodziło ją co się z nim działo, gdy go od niej zabrali. 
  • Deron - zmiennokształtny, który przez swoją arogancję został schwytany w sidła. Przez swoje uczucie wyższości stwierdził, że rzucenie się na grupę ludzi, którzy go śledzili, będzie dobrym pomysłem. Jednak po przemianie w wilka, poczuł, że coś jest nie tak. Wzrok mu się rozmazywał, a oczy zasłaniała mgła. Okazało się, że owa grupa obserwowała go nie bez powodu. Już od jakiegoś czasu domyślali się, kim jest i zapisywali informacje o nim, o każdym jego kroku. Tak samo jak Miria, został zabrany i wykorzystany do powstania chłopaka, jednak co dziwnego, codziennie myślał, co się z nim stało. Starał się dowiedzieć czegoś od pracujących tam osób, lecz za każdym pytaniem odpowiadała mu cisza.
  • Genyvel - mężczyzna fae, został uratowany z miejsca walki, dzięki czemu nie wykrwawił się na śmierć. Jako jeden z generałów oczywiście chciał wrócić do swojego legionu od razu po podziękowaniu wybawcom, ale wtedy zdał sobie sprawę, że oni wcale nie chcieli mu pomóc z dobroci serca. Walczył najbardziej z całej czwórki istot, która została zmuszona do rzeczy, których nie chciała. Gdy Fenrys miał dwa miesiące, zdołał uciec, jednak pałał do niego nienawiścią, która szeptała mu, że powinien go zabić. Wiedział, że chłopak kiedyś zostanie wypuszczony z rezydencji, więc czekałby zadać mu śmiertelny cios. Został jednak zabity, przez mężczyznę, który finansował owo przedsięwzięcie, ponieważ Genyvel chciał zabić jednego z najlepszych wyników jego eksperymentu. 
|Charakter| Fenrys jest bardzo wrażliwym chłopakiem. Od lat jego współczucie do innych rosło, gdy tylko widział w jakich warunkach niektórzy żyją i co dzieje się tam, gdzie wzrok prawa nie sięga. Właśnie to współczucie połączone z oburzeniem i rozkwitającą odwagą, popchnęło go do ucieczki z miejsca, w którym go trzymano. Ma bystry i ciekawy umysł, co biegle pomaga mu rozwiązywać problemy i w szukaniu odpowiedzi na pytania, jeśli nikt inny nie chce mu pomóc. Uwielbia czytać, co u wojowników fae nie jest przychylnie przyjmowane - w końcu powinien spędzać czas na treningach a nie studiowaniu książek. Chłopak jest także bardzo lojalny, robi wszystko co w jego mocy i naraża własne życie by chronić swoich przyjaciół. Pomimo swojej życzliwości i wolności ducha, nie waha się pokazać swojej zaciekłej, okrutnej strony tym, którzy mu zagrażają lub próbują knuć na jego temat. Nigdy nie ulega przemocy i złości - jest zrównoważonym przyjacielem. Jest szczególnie uzdolniony w utrzymywaniu spokoju, przez spokojną aurę, która go otacza, co czyni go enigmatycznym. Często dla swoich przyjaciół jest źródłem moralnego wsparcia, daje siłę, radę i ukojenie. Ma cierpliwą naturę. Może w swojej normalnej formie nie jest twardy fizycznie, ale jego psychika jest wręcz nie do zdarcia. Bez względu na to, jak bardzo jest ranny, wyczerpany czy obolały, zawsze wstaje i idzie dalej, by uratować innych. Zawsze przekłada szczęście innych ponad własne, przez co często trudno zauważyć, że coś się u niego dzieje. Sam oczywiście nigdy sam o tym nie powie.
|Umiejętności| 
  • Zmiennokształtność: po swoim pierwszym ojcu odziedziczył zmianę w wielkiego, białego wilka. Jest większy niż inni przedstawiciele tej rasy, dlatego nie raz transportował rannych żołnierzy na swoim grzbiecie, gdy na wozach nie było już miejsca. Często podczas potyczki jego przemiana wystarczy, żeby ją zakończyć, ponieważ przeciwnicy widząc białą kupę mięśni cofają się co jego dla niego zbawieniem, bo nie jest on za niepotrzebną przemocą.
  • Anielska krew: dzięki tej części swojego pochodzenia potrafi praktycznie uleczyć każdą ranę i większość chorób. Nadal się uczy, ponieważ chciałby ratować ludzkie życia.  
  • Krew fae: potrafi używać siły i wyostrzonych zmysłów fae. Gdy korzysta z tej części swoich umiejętności, jego uszy stają się szpiczaste, kły wydłużają się a krok staje się bardziej elegancki. Rzadko z tego korzysta, pamiętając jak Genyvel zareagował, gdy dowiedział się o nim. Używając jej czuje jego wściekłość, dlatego używa swojej siły, gdy jest już w momencie zagrożenia życia.
  • Języki: podczas swoich podróży nauczył się wielu języków i dialektów, które często pomagają mu w życiu codziennym. Uwielbia melodyjne, ładnie brzmiące brzmienia, które podczas wymowy brzmią niczym śmiech. Problemem są dla niego twarde języki, ponieważ często nie potrafi ich dobrze intonować i ludzie śmieją się z jego delikatnego głosu. 
|Inne| 
  • Przez 17 lat swojego życia był niewolnikiem trzech różnych osób. Pierwszy z jego panów został otruty przez zazdrosnego męża, gdy dowiedział się, że jego żona nie ogrzewa tylko jego łóżka. Chłopak wcale po nim nie płakał, ponieważ nie raz zdarzało się, że bił go tylko po to, by zobaczyć spływającą po jego ciele krew. Drugi, mężczyzna, który był właścicielem areny, na której organizował walki zwierząt ku uciechy oglądających, umarł rozszarpany przez dwa nieznane stworzenia, które po zdarzeniu uciekły. Wtedy przez rok mieszkał u pewnej kobiety, która przygarnęła go z ulicy. To właśnie starsza kobieta nauczyła go wszystkiego co wiedziała na temat medycyny i odkryła jego predyspozycje do tego zajęcia. Pomagał jej przy pacjentach, uważnie obserwując co robi. Jednak pewnego dnia, w ich domu pojawiła się młoda, lecz piękna kobieta, która stwierdziła, że chce go kupić. Oczywiście jego opiekunka zaczęła się spierać, że ludzi nie można tak po prostu sobie wykupić, co skończyło się jej śmiercią. Fenrys wpatrując się w jej martwe ciało, nie poczuł zaciskającej się na jego szyi obroży. U kobiety był zmuszany do służenia w jej sypialni jak i jej sióstr. To właśnie ten okres swojego życia uznaje za najgorszy. 
  • Uwielbia wszelkiego rodzaju ryż - z mięsem, sosem, warzywami, dla niego to bez znaczenia. Jest to jego ulubione danie, które jest jednym z dróg do zdobycia jego zaufania. Za to nie przepada za owocami morza.
  • Na jego plecach znajdują się blizny. Cztery długie pasma zaczynają się od lewego barku aż do prawego biodra, gdzie znikają za paskiem spodni. Jest to pamiątka po walce z niedźwiedziem, do którego został zmuszony przez jednego ze swoich właścicieli.
  • Na jego szyi można zobaczyć srebrną "obrożę", której Fenrys się nie pozbył. Oczywiście mógł to zrobić, jednak przedmiot ten do dnia dzisiejszego przypomina mu o tym co przeszedł i co musi osiągnąć, by uchronić od tego innych. 
|Sterujący| Pandzika [howrse/doggi-game], pandzika@gmail.com, Pandzika#6611





poniedziałek, 6 września 2021

Od Hyo cd Ena

- Gdy byłem mały, babcia opowiadała mi historie o tajemniczym dźwięku. Nieliczni mogą go usłyszeć. Ona nigdy go nie słyszała. Ja kilka razy, gdy byłem dzieckiem. Początkowo jest to ostrzeżenie, a potem im częściej go usłyszysz, tym jest gorzej. Jeśli dźwięk nie zniknie, może doprowadzić cię do obłędu, albo i śmierci. - powiedziałem. Zanim weszliśmy do pokoju, plecy Eny spotkały się z drzwiami od pokoju. Uniosłem jego podbródek i zanim złączyłem nasze wargi, zbliżyłem się do chłopaka. - Powinniśmy się ulotnić na kilka dni gdzieś daleko, może wtedy odzyskamy spokój. - dodałem i musnąłem jego wargi. Pocałunek został odwzajemniony, najwyraźniej woli, gdy ja to robię niż on. Przyciągnąłem chłopaka do siebie, po czym zręcznie nie odrywając ust od jego, weszliśmy do pokoju Eny. Delikatnie popchnąłem chłopaka na łóżko, na które upadł. Uśmiechnąłem się i ściągnąłem bluzkę. Zawisłem nad partnerem, zwinnie i sprawnie ściągnąłem z niego wierzchnią szatę oraz po kolei dalej. Aż mnie zatrzymał.
- Hyo, nie powinniśmy.. - podniósł się, tak szybko, że niemalże stuknęliśmy się głowami. Poczułem się dziwnie, siedząc na jego kolanach. Gdy chciałem spojrzeć w jego oczy, zatrzymał mnie. Delikatnie pociągnął mnie za włosy, by przysunąć do odkrytego nagiego ramienia. Jego skóra tak ładnie pachnie, jest tak delikatna i piękna. Po poprzednich pogryzieniach nie było już śladu.
- Ena. - nie pozwolił mi nic dodać, gdyż moje wargi w tym i kły dotknęły jego szyi. Przejechałem wierzchem języka powoli i delikatnie.
- Napij się Hyo. - jego głos drżał, ale był za to przyjemnie spokojny. Mógłbym go słuchać bez przerwy. Wbiłem kły w delikatnie porcelanową skórę na szyi chłopaka. Poczułem ciepłą dłoń na swoim ciele. Krew, która wpływała do mojego ciała, była gorąca i taka pyszna. Delektowałem się nią, ale było mi jej mało. Chciałem zrobić coś więcej. Dlatego też wysunąłem kły i delikatnie zlizałem krew, jak i ślady, które zostawiłem. Uśmiechnąłem się szeroko, pokazując zabarwione kiełki na szkarłat. Na oczach Eny zlizałem krew i zsunąłem się z jego kolan, by zrobić coś, co jeszcze bardziej go zawstydzi. Zszedłem na podłogę i przyciągnąłem chłopaka do siebie.
Twarz Eny przypominała dojrzałego pomidora, ale i tak nie chciałem przerwać. Klęknąłem, odsunąłem szatę chłopaka, by osłonić jego uda. Oblizałem wargi i ułożyłem dłonie na obu odsłoniętych udach Eny. Powoli zacząłem lizać i składałem pocałunki na jego udzie, tuż niedaleko krocza. Starał się zawstydzony odsunąć, ale wpatrywałem się jedynie w niego z dołu. Gdy kosmyki włosów opadały na jego twarz, do tego jego wyraz i to jak próbował ukryć swoje dudniące serce i rumieńce. Czysta rozkosz, która sprawiała, że chciałem zajść dalej. Jednakże zatrzymałem się, na jego udzie. Wbiłem w nie kły i powoli sączyłem krew, do swoich ust. Po połknięciu ciecz wlewała mi się do gardła. Jej ciepło mnie zachwycało, aż z chwili na chwilę robiło się coraz to goręcej. Ścisnąłem dłoń na drugim udzie chłopaka. Gdy wysunąłem kły, dołączyłem swój język. Powoli orężnymi ruchami pieściłem skórę na udach chłopaka. Wpatrywałem się w zawstydzonego Ene. Kręciło mnie to, aż mój oddech przyśpieszył. Musiałem się uspokoić, ale miałem chęć i ochotę posunąć się dalej. Choć trochę, by mnie dotknął, albo bym mógł dotknąć jego.
Przynajmniej teraz nikt nam nie przerwie tej słodkiej i zarazem miłej chwili. W końcu nikt nam nie przeszkadza. Jednakże coś mi podpowiadało, że powinienem stopniowo się zbliżać. Dlatego też złożyłem krótki pocałunek na jego udzie. Zsunąłem szatę, by zasłoniły jego nogi, zanim się podniosłem, zbliżyłem się do mojego cudownego demona i złożyłem pocałunek na jego wargach.
- Pysznie smakujesz i pachniesz. - rzekłem, tuż przy jego twarzy. Speszony i zawstydzony. Uwielbiam doprowadzać go do takiego stanu. Wstałem z kolan i przeczesałem palcami swoje włosy. Zarzuciłem na siebie rozpięta koszulkę, po czym usiadłem na tuż przy oknie z książką i wróciłem do czytania. Zostawiłem Ene, by się uspokoił, a jego emocje opadły, tak samo, jak piegi, które wyskoczyły na twarzy. Musiał doprowadzić się do ładu.
***
W sumie to nie wiem, ile minęło, ale gdy skończyłem pewną część książki, zaznaczyłem sznurkiem, gdzie skończyłem. Sznurek robił za swego rodzaju zakładkę. Po zamknięciu i odłożeniu książki zacząłem szukać wzrokiem Eny. Jednakże nie zastałem go w pokoju. Westchnąłem i wstałem z miejsca, by się rozciągnąć. Akurat, gdy chciałem się położyć na łóżku, zjawił się Ena. Jego aura była weselsza i był podekscytowany czymś. Przechyliłem głowę na bok, po czym spojrzałem na niego.
- Będzie wycieczka. Większość, weźmie w tym udział. Będziemy mieć mieszane zajęcia. Jest to też jakby nagroda i odpoczynek. Kilka osób i tak zostanie, by to wszystko uporządkować, ale my jedziemy. - powiedział Ena. Jego ton, był spokojny, elegancki i odrobiną podniecenia. Choć zapewne starał się to ukryć.
- Jak miło. Mogli wcześniej na to wpaść, zanim ktoś zginął. - rzekłem. Jednakże jedynie obserwowałem jak Ena, zaczyna się pakować. Mógłbym skoczyć do swojego pokoju, po kilka rzeczy, ale nie będę ich potrzebować. Zresztą mogę przyjaciółkę po nie wysłać, gdyż ma pokój obok mojego. Skierowałem się łazienki, by na lustrze narysować magiczny krąg, który pozwoli mi się skontaktować z tą, którą chce. Rozmowa zajęła mi dłuższą chwilę, gdyż natknąłem się na dwuznaczną sytuację z jej dziewczyną. Potem doszły wytłumaczenia i sprzeczki, aż w końcu mogłem jej powiedzieć, co ma wziąć ze sobą, gdy zahaczy o mój pokój.
Nasza rozmowa trwała chwilę, dopóki Ena zawitał do łazienki. Magiczny krąg zniknął, a dokładniej wyparował, a ja spojrzałem na chłopaka.
- Z kim rozmawiałeś? Czy to był magiczny krąg? - spytał, najwyraźniej zaciekawiony tym, co zobaczył.
- Ciotka nauczyła mnie używać niektórych kręgów, nawet nie trzeba być wiedźmą, by móc ich użyć. Olivia, jej dziewczyna jest w Ardem. Dwa może trzy razy na nią wpadłeś, ale pewnie nie zwróciłeś uwagi. - powiedziałem, po czym dodałem. - Pewnie ciekawi cię to, czemu nie bywam u siebie w akademii. Kilka osób z Corvine wyjechało do domu, gdyż zapanował tam swego rodzaju chaos. Testy i egzaminy są za mną, a zwyczajne lekcje, to je słyszę nawet stąd. Więc nawet jeśli raz na jakiś czas się pojawię, nie zrobią nic, gdyż uważam. Tak, gdyby cię to zastanawiało. - dodałem i pogłaskałem go po policzku. Odgarnąłem zabłąkane kosmyki na bok, po czym przyciągnąłem go do siebie. Ułożyłem dłonie na jego plecach i wpatrywałem się w oczy chłopaka. Wiedziałem, że mam się spakować, ale teraz chciałem, korzystać z momentów gdzie wciąż mamy spokój i nikt nam nie przeszkadza. Gdyż od jakiegoś czasu, cały czas jest nam to przerywane.

<Ena?>

niedziela, 5 września 2021

Od Eny CD. Hyo

Przedstawienie zaczęło się wraz z akompaniamentem wesołej muzyki. Prowadzący wyszedł na środek, witając wszystkich gości. Kolejno na scenę zaczęli wychodzić artyści. 
Pierwszy z nich był magikiem. Chociaż czary istniały tutaj na porządku dziennym, nauczano ich w szkole i korzystano przy zwykłych czynnościach, od tego występu nie potrafiłem oderwać spojrzenia. Z dłoni mężczyzny wzlatywały ku górze przeróżne, barwne kształty. Część z nich przybierała formy zwierząt czy inne niesamowite wydarzenia. Doprawdy, ciężko było oderwać wzrok od tego widowiska. Sama idea magii mnie ciekawiła. Sam nigdy nie zostałem uzdolniony w tym kierunku. Moją duchową moc określałem jako właściwie marną, zdolną do prostych zaklęć lub tworzenia tarcz. 
Kolejny występ równie mnie zachwycił. Na przestronną scenę wjechali przepięknie ubrani jeźdźcy na równie cudownych wierzchowcach. Oprócz różnokolorowych koni, wśród pochodu znajdowały się inne stwory. Przeróżnego typu gady, ssaki i inne mistyczne bestie, niczym zwierzątka domowe grzecznie okrążały namiot. Naprawdę wspaniały widok!
Widowisko przerwał mi znajomy głos. Siedzący obok mnie Hyo zakrył uszy i zwinął się nieznacznie.
- Co się dzieje? - zapytałem zmartwiony, przysuwając się bliżej. Wydawało się, ze chłopaka coś trapi. 
- Coś nadchodzi, ten dźwięk jest blisko. Zbliża się, tutaj - wyjaśnił dość tajemniczo. Rozejrzałem się niepewnie. Nie tylko on wydawał się coś słyszeć. Niektórzy z gości również mieli twarze wykrzywione z bólu. Zmartwiony przysunąłem się do chłopaka. Coś złego nadchodziło? 
Dalsze wydarzenia zbiły mnie z nóg. Prawie dosłowne. Występy zostały przerwane. Panika zagościła wśród całej widowni. Wraz z nagłym pojawieniem się przerażonego tłumu wszystko się posypało. Ogarnął mnie trudny do wytłumaczenia niesmak. Czy naprawdę nie mogę mieć chwili spokoju? 
Zszedłem do Asaia. Był ranny. Nieprzyjemny zapach krwi unosił się w powietrzu. 
- Co się stało z waszymi uszami? Co słyszeliście? - Hyo stanął obok poszkodowanych. Wydawało się, że doszedł do siebie. 
- Dźwięk - odpowiedziała pośpiesznie nieznajoma dziewczyna. - Na początku wydawał się nieszkodliwy, ale zaczął być głośniejszy. Nie mogłam go znieść. Chciałam go odnaleźć, ale gdy dotarłam na miejsce, znalazłam nieżyjącą już dziewczynę. Jej ciało było rozszarpane jakby przez dzikie zwierzę. Dźwięk zniknął.
Historia, którą opowiedziała, była niezwykle makabryczna. Zasłoniłem usta dłonią. Nieprzyjemne. 
Kolejne osoby zaczęły tłumaczyć, co je spotkało. Nieznana mi dziewczyna niemal przylgnęła do mojego ramienia, żaląc się na ból. Szczerze jej współczułem, pocieszając ją pokrzepiającymi słowami. 
Nie sądziłem, że Hyo poczuje się aż tak zazdrosny. 
- Kim ona jest? - Chłopak wyszeptał do mnie pytanie, przytulając się. - Nie podoba mi się to, jak się do ciebie zbliża. Jesteś mój.
Uśmiechnąłem się niezręcznie. Tutaj było dużo ludzi... 
- Nie znam jej - powiedziałem, lekko wzruszając ramionami. - Po prostu chciałem lepiej obeznać się w sytuacji. 
Hyo mruknął pod nosem, zacieśniając uścisk. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, do momentu, w którym do namiotu wpadła żandarmeria. Ubrani w lśniące zbroje żołnierze szybko opanowali sytuację. W całej tej chwili jakimś cudem rozdzieliłem się z wampirem. Nawet nie zauważyłem, jak się oddala. Całą moją uwagę pochłonęła służba ochrony. W końcu, byłem uczniem Ardem. Wojsko fascynowało mnie od zawsze. Zobaczenie żandarmerii w akcji było niczym marzenie. 
Wzorkiem odszukałem Hyo. Stał na uboczu namiotu z zaplecionymi na dłońmi na piersi. Podszedłem do niego. 
- Pewna rzecz mnie zastanawia - zagadnąłem, stając przy chłopaku. - Dlaczego ja nic nie słyszę? 
Jestem demonem. Moje zmysły są właściwie wyostrzone, znacząco lepsze od większości stworzeń. Dziwiło mnie więc to, że mnie nie spotkał ten przypadek. 
- Właściwie to cieszę się, że tobie nic nie jest - powiedział Hyo, lekko się uśmiechając. 
Nie zdążyliśmy dłużej pociągnąć tej rozmowy, ponieważ jeden z żandarmów do nas podszedł. Zaczął zadawać pytania, co właściwie się tutaj stało. 
Odpowiadałem za Hyo. Ciągle bałem się, że młodego wampira dalej może coś boleć. Dlatego też po rozmowie z wojownikiem od razu zaproponowałem: 
 - Może wrócimy do pokoju?
Chłopak niechętnie się zgodził. 
- Naprawdę mi przykro, że to się tak skończyło - powiedział w końcu, kiedy opuściliśmy namiot. W międzyczasie służby zdrowotne zajmowały się rannymi. Od razu zachęciłem Hyo, żeby również poszedł skonsultować swój stan, ale wampir odmówił. Nie naciskałem więc. 
Wspólnie udaliśmy się w stronę akademików. Nie wiedziałem, czy powinienem odprowadzić go do Corvine. Trochę niepewnie więc skierowałem się w stronę Ardem i czekałem na moment, w którym mnie zatrzyma. Wprawdzie nie pamiętam, kiedy Hyo był u siebie. Zwykle nocował u mnie. Oczywiście, to nie tak, że mi to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Po prostu byłem ciekawy, jak łączy wszystkie swoje obowiązki. Gdybym prowadził takie życie, na pewno długo bym nie wtrzymał. Podziwiałem wytrwałość młodego wampira. 
- Masz jakieś podejrzenia, co stoi za tym dziwnym dźwiękiem? - zapytałem, kiedy już zbliżaliśmy się do pokoju. - Cała ta sprawa mnie niepokoi... 

<Hyo?>

środa, 1 września 2021

Od Hyo cd Ena

Trupa cyrkowa. To miejsce kojarzy mi się z czymś wspaniałym, ale także ciężkim. Wielokrotnie bywali na dworze wyższych wampirów, jako atrakcja i rozrywka, ale także posiłek czy też zabawa. Kilka razy zdarzały się sytuacje, które trzeba było rozwiązać. Spory, które miały dwie strony, a osoba trzecia to jedynie wzburzała i kłamała. Jako dziecko po raz pierwszy w swym życiu się zakradłem, by móc obejrzeć występ w dużym lśniącym namiocie. Zachwycające kolory, kostiumy i zwierzęta. Sztuczki oraz to jak duży wydawał się w środku namiot, na zewnątrz był zupełnie inny. Dopóki byli blisko się wymykałem, by móc raz po raz obejrzeć. Za każdym razem mi się podobało. Mógłbym cały czas oglądać, jednakże pewnego wieczora, gdy nikt mnie nie spostrzegł, na nowo się wymknąłem. Zobaczyłem coś, co wywróciło mój żołądek do góry nogami. Nie mogłem się ruszyć, gdyż moje ciało znieruchomiało. Serce waliło jak oszalałe, starałem się je uspokoić i wyciszyć. Potem zjawiły się wampiry z dworu i zajęły się wszystkim. Mną zajęła się babcia. Nie mogłem zasnąć. Wówczas jeszcze nie potrafiłem ukryć swoich słabości. Teraz już umiem i to robię.
***
Gdy weszliśmy do środka, w dalszym ciągu byłem zaskoczony tym, jakim cudem to wszystko się tam mieści. Zasiadłem na widowni tuż obok Eny. Przyglądałem się chłopakowi. W jego oczach dostrzegłem tańczące iskierki ekscytacji i podniecenia. Zachwycony tym widokiem. Był jak małe dziecko. Czyli można powiedzieć, że to nasza druga randka.
- Nasza druga randka. Piękna szata. Pasuje ci idealnie. - mruknąłem tuż przy jego uszku, delikatnie zahaczyłem kłami o jego płatek ucha. Dostrzegłem po chwili rumieniec. Jego rumieńce zawsze są takie słodkie. Przystojny młody Ena. Zachwycający i mógłbym patrzeć na niego godzinami. Gdy spojrzał na mnie, w dalszym ciągu się mu przyglądałem.
- Zaraz się zaczyna. Spójrz Hyo. - starał się ukryć rumieńce, dzięki długim włosom. Jednakże słabo mu to szło. Dlatego też cmoknąłem jego policzek i ułożyłem rękę tuż za nim, by oznaczyć, że nikt ma nie dotykać. Spojrzałem na zaczynające się pokaz. Światła przygasły, a scena się rozjaśniła.
***
Spojrzałem w pewnym momencie w kierunku, z którego dobiegł dziwny głos. Starałem się oglądać, ale także spoglądałem na chłopaka. Nie chciałem mu przeszkadzać, dlatego postanowiłem się przysłuchać, o czym rozmawiają. Coś zniknęło oraz ktoś nieproszony się pojawił. Skrzywiłem się i dyskretnie starałem się zasłonić uszy. Ten dziwny dźwięk, stawał się coraz głośniejszy. Był blisko. Dlatego też, by jakoś go odeprzeć, zbliżyłem się i ułożyłem głowę na ramieniu chłopaka oraz dłoń na jego nodze. Najwyraźniej to go nie poruszyło. Był zbyt zachwycony. Oczywiście spojrzał na mnie, ale po chwili wrócił spojrzeniem na scenę. Skrzywiłem się i zbliżyłem swoją twarz bliżej Eny.
- Przepraszam, że niszczę ci tą wspaniałe wspomnienia. Ale.. - przerwałem i jęknąłem z bólu. Moje uszy, są czułe, które nawet mimo wyciszenia, ten dźwięk wciąż jest słyszalny.
- Co się dzieje? - spojrzał na mnie, nagle. Nasze twarze dzieliły milimetry.
- Coś nadchodzi, ten dźwięk jest blisko. Zbliża się, tutaj. - mruknąłem. Ułożyłem dłoń na policzku chłopaka. Tak ciepła, ale jednocześnie nieskazitelna cera. Gdy chciał coś powiedzieć, zamknąłem mu usta. Pocałowałem chłopaka, gdyż w tej chwili chciałem go uciszyć, oraz chciałem ponownie przez chwilę, poczuć dziwny płomień. Odsunąłem się, gdy do wnętrza namiotu wpadł Asai, wraz z cyrkowcami. Dwoje z nich było rannych. Dostrzegłem, że z ich uszu leciała krew. Objąłem Enę w pasie, gdy ten wstał. Trzymałem go blisko i przemknąłem szybko do Asaia i rannych. Puściłem go, po czym zbliżyłem do rannych.
- Co się stało z waszymi uszami? Co słyszeliście? - zadałem pytania, by móc czegoś się dowiedzieć. Musiałem wiedzieć, czy ktoś z nich słyszał ten dźwięk.
- Dźwięk. Na początku wydawał się nieszkodliwy, ale zaczął być głośniejszy. Nie mogłam go znieść. Chciałam go odnaleźć, ale gdy dotarłam na miejsce, znalazłam nieżyjącą już dziewczynę. Jej ciało było rozszarpane jakby przez dzikie zwierzę. Dźwięk zniknął. - powiedziała różowo włosa dziewczyna, najwyraźniej to ona miała zaraz wystąpić, ale wszystko zostało odwołane. Naprawdę kłopoty, muszą się pojawiać, na każdym kroku. Druga randka zniszczona.
- Ten dźwięk słyszałem, gdy się zbliżałem do namiotu, był jak pisk. Jednakże ponownie zniknął. Nie wiem, czym on jest. - odezwała się druga osoba. Był to młody chłopak. Należy najwyraźniej do tych, co stoją z boku i pilnują. Po chwili zjawiła się gimnastyczka, która jakiś czas temu świeciła jak wróżka na scenie. Uzdrowiła ich i pomogła im wstać. Gdy się podniosłem, wraz z nimi spojrzałem na boki i zobaczyłem przy dwóch chłopakach, jakąś dziewczynę. Stała coś za blisko Eny.
Nie bywam zazdrosny. Jednak gdy chodzi o Enę, to włącza mi się tryb zazdrosnego chłopaka. Dlatego, gdy znalazłem się tuż za nim, dziewczyna się cofnęła. Objąłem Enę w pasie i ułożyłem brodę na jego ramieniu. Musnąłem wargami jego szyję, starał się mnie odsunąć, speszony takim odważnym gestem. Choć nie raz tak się zachowywałem, najwyraźniej przy nowo poznanych wciąż jest mu trudno. Delikatnie zacisnąłem dłonie wokół jego brzucha i przysunąłem się bliżej.
- Kim ona jest ? - spytałem. - Nie podoba mi się to, jak się do ciebie zbliża. Jesteś mój. - mruknąłem tuż, przy uchu Eny. Na tyle cicho, by tylko on mógł to usłyszeć.

<Ena?>

Od Eny CD. Hyo

Cała ta sytuacja w żaden sposób mi się nie podobała. Wymarzona chwila spokoju raczej nie była mi jeszcze dana. Chwilę później, po tym jak Hyo postanowił opuścić pokój, zażądałem od Asaia wyjaśnień. Nawet pomimo zmęczenia, przez przebieg rozmowy, zachowywałem spokój. 
- Mógłbyś mi powiedzieć, co to właściwie miało znaczyć? - zapytałem, zaplatając ręce na piersi. - Doskonale wiesz, że nie lubię awantur. 
- Naprawdę mi przykro! - zaczął przepraszać. - To nie miało tak wyglądać...
- A więc, jak to sobie wyobrażałeś? - Uniosłem brwi w pytającym geście.
- To bracia porwanych uczennic, chcieli z tobą porozmawiać - wyjaśnił pośpiesznie. - Niestety, chyba mieli coś do Hyo. Naprawdę nie wiedziałem, że coś takiego mogło się stać! Przepraszam!
- Nie musisz mówić tego mnie, to Hyo raczej zasługuje na przeprosimy - odparłem. - I na przyszłość prosiłbym cię, abyś nie przyprowadzał niezapowiedzianych gości. 
- O to się musisz się martwić. 
Po krótkich wyjaśnieniach w końcu byliśmy w stanie normalnie porozmawiać. Asai kolejny raz wyraził chęć wysłuchania mojej historii. Później opowiedział mi o czymś ciekawym. Nasz dialog trwał do momentu, w którym Hyo nie wrócił do pokoju. Pożegnałem się więc z przyjacielem i wróciłem do młodego wampira.
Kiedy tylko zostaliśmy sami chłopak przytulił się do mnie. Cieszyłem się, że wrócił i nie wydawał się być zły. 
- Pozwól, choć na chwilę - wymruczał, bawiąc się moją szatą. Nie miałem zamiaru się odsuwać. 
- Co się stało? - zapytałem. Reakcja Hyo zaskoczyła mnie. Zwykle bywał szarmancki i odważny, a w tym momencie wydawał się czymś strapiony. Widocznie, w celu odwrócenia mojej uwagi, przysunął się jeszcze bliżej. Chciałem poznać odpowiedź, więc odsunąłem się nieznacznie, wbijając w niego oczekujące spojrzenie. 
- Usłyszałem hałas, ten dźwięk, który powodował, że moja intuicja zareagowała i nakazała mi się ukryć. - odpowiedział w końcu. - Teraz dostałeś odpowiedź. Pocałuj mnie w nagrodę.
Ostatnia prośba zaskoczyła mnie. Przeszedł mnie dreszcz. Nie był on jednak nieprzyjemnym uczuciem. Miałem również wrażenie, ze moje serce przyśpiesza. Przez chwilę zastanawiałem się, co powinienem zrobić. 
Po wzięciu głębokiego oddechu, podjąłem decyzję. Zbliżyłem się do Hyo i zamknąłem oczy. Byłem pewien tego, co chcę zrobić za chwilę. Dopiero w ostatniej chwili lekko spanikowałem, w związku z czym pocałunek nie został złożony prosto w usta, a jedynie w kącik jednego z oczu chłopaka. 
Cmoknięcie było szybkie, ale niemniej czułe. Odsunąłem się pośpiesznie, czując jak moje policzki zaczerwieniły się. 
- W każdym razie! - zmieniłem temat. A przynajmniej starałem się. - Asai wszystko mi wyjaśnił. 
Chwilę później opowiedziałem mu, co właściwie zaszło. 
- Dodatkowo, powiedział mi o czymś ciekawym - dodałem. - Jutro do Kernow przyjeżdża wędrowna trupa cyrkowa. Co ty na to, aby obejrzeć jej występ po zajęciach? 
Hyo początkowo nie wydawał się być przekonany. Dopiero po krótkiej namowie się zgodził. Nigdy jeszcze nie byłem w cyrku - naprawdę chciałem zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Dorastałem raczej wśród arystokracji. Sposób wychowywania mnie polegał raczej na dyscyplinie i ciągłych ćwiczeniach, niż zabawie. 
O pokazach cyrkowych słuchałem jedynie z opowieści. A brzmiały one naprawdę zachęcająco. Poprzebierani specjaliści z całego świata, wspaniała muzyka prosto od orkiestry i niespotykane zwierzęta z każdego zakątka globu. To musi być wspaniałe!
Rozmawialiśmy dłuższą chwilę na ten temat. Wtedy też myślami powróciłem do tego, o czym wcześniej mówił Hyo. 
- Mam nadzieję, że jeśli kolejnym razem usłyszysz ponownie ten dziwny dźwięk, powiesz mi o tym - powiedziałem, wbijając wzrok w chłopaka. - Musimy odkryć, co za tym stoi. 
***
Następnego dnia od rana nie mogłem się doczekać naszych odwiedzin w cyrku. Na tę okazję założyłem jedną z ładniejszych szat. Samo przygotowanie się do wyjścia nie zajęło mi tak długo. Hyo tę noc spędził również u mnie, więc od razu był na miejscu. 
- Jesteś gotowy? - zapytałem, siadając na łóżku, obok niego. 
Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi wspólnie udaliśmy się w miejsce docelowe. Naszym oczom ukazał się ogromny namiot. Widziałem taki pierwszy raz w swoim życiu. Materiał ten lśnił wszystkimi kolorami tęczy. Wokoło rozbrzmiewała wesoła muzyka. Czułem, że to będzie wspaniałe widowisko! 

<Hyo?>