Musiałem przyznać, że jej obecność mi nie przeszkadzała. Martwiłem się, że przez swoje wcześniejsze doświadczenia z ludźmi od razu się do niej zrażę, nie chcąc mieć z nią nic wspólnego, ale nic takiego się nie wydarzyło. Czułem, że Deva wyraża swoje niezadowolenie z powodu niemożności własnego podziwiania balu z bliska, ale musiała wytrzymać. Nie mogłem ryzykować wypuszczeniem jej, bo wystarczyła sekunda by pokazała swoją złość pazurami.
Dziewczyna chętnie przystała na moją propozycję, chciałem zacząć jakoś tą znajomość by nie wyjść na zbyt sztywnego. Chwyciłem kieliszek ze stołu z czerwonym, musującym napojem, od razu sprawdzają co robi Keyla.
- Opowiesz mi coś o sobie? - usłyszałem.
- Nie wiem czy mogę ci powiedzieć coś ciekawego - westchnąłem, poprawiając materiał na ramionach, by odwrócić jej uwagę od swoich nerwowych ruchów - Nie jestem zbyt ciekawym człowiekiem. Lubię czytać, co może wydawać się nudne dla większości. Uczę się także wierzeń różnych ludów, starając się jak najbardziej ich poznać, a zatem by poznać ich zachowanie i tradycje.
Pomiędzy nami znów pojawiła się cisza przerywana krzykami bawiących się ludzi i ogólnym harmiderem wokół. Nie wiedziałem jak z nią postępować, nie codziennie spotykałem się z obcymi mi dziewczynami, o których kompletnie nic nie wiedziałem. Zapytanie się o jej zainteresowania wydawało mi się idiotyczne patrząc na to, że sama zapytała o to samo chwilę temu. Dlatego też nie odzywaliśmy się ani słowem przyglądając się parom wirującym w tańcu i zdobieniom sali.
- Chciałabyś się przejść? Nieco tu duszno - mruknąłem, odkładając pusty już kieliszek. Keyla kiwnęła twierdząco głową i po chwili obydwoje przepychaliśmy się w stronę bocznego wyjścia. Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz, ochładzając mój organizm. Moja towarzyszka kroczyła za mną, szukając wzrokiem jakiegoś samotnego miejsca, w którym moglibyśmy w spokoju usiąść i zapewne lepiej się poznać. W końcu taki też był cel tego spotkania. Usiedliśmy na jednej z ławek przed fontanną, czekając aż przechadzająca się para zniknie z naszego wzroku. Musiałem przyznać, że to miejsce było klimatyczne. Kwiaty dzięki idealnym warunkom pogodowym i pielęgnacji rozsiewały wokół siebie piękny zapach, kusząc do przesiadywania tutaj w nieskończoności, a krzewy i pomniejsze drzewa dopełniały całość wyglądu ogrodu. Czułem, że mogłem tutaj zostać przez cały bal, jednak powinienem także zadbać o zapewnienie rozrywki damie z którą przyszedłem, nie jestem przecież aż tak samolubnym gościem.
- A więc, ciebie też zmusiła żebyśmy się poznali? - zapytałem, delikatnie się uśmiechając, nie chciałem wyjść na gbura, więc próbowałem się nieco wysilić.
- Pewnie tak samo jak ciebie - w końcu spojrzała na mnie i wiedziałem, że uśmiech na mojej twarzy nieco ją uspokoił, nie była już taka spięta.
- Wparowała mi rano do pokoju z ubraniem i kazała się przebrać - odparłem - Gdybym jej nie wyprosił zapewne została by w moim pokoju by popatrzeć jak się przebieram. Deva jej prawie nie zjadła, musiałem je pilnować. Zaczęła mi nawet wyjmować ciuchy z szafy.
Zmarszczyła brwi, lecz po chwili chyba przypomniała sobie do jakiej szkoły chodzę. W momencie gdy wypuściłem z siebie demona by jej go pokazać z sali doszedł do nas wielki huk, krzyk ludzi i czyjeś podniesione głosy. Czyżby doszło do jakiejś kłótni?
Pomiędzy nami znów pojawiła się cisza przerywana krzykami bawiących się ludzi i ogólnym harmiderem wokół. Nie wiedziałem jak z nią postępować, nie codziennie spotykałem się z obcymi mi dziewczynami, o których kompletnie nic nie wiedziałem. Zapytanie się o jej zainteresowania wydawało mi się idiotyczne patrząc na to, że sama zapytała o to samo chwilę temu. Dlatego też nie odzywaliśmy się ani słowem przyglądając się parom wirującym w tańcu i zdobieniom sali.
- Chciałabyś się przejść? Nieco tu duszno - mruknąłem, odkładając pusty już kieliszek. Keyla kiwnęła twierdząco głową i po chwili obydwoje przepychaliśmy się w stronę bocznego wyjścia. Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz, ochładzając mój organizm. Moja towarzyszka kroczyła za mną, szukając wzrokiem jakiegoś samotnego miejsca, w którym moglibyśmy w spokoju usiąść i zapewne lepiej się poznać. W końcu taki też był cel tego spotkania. Usiedliśmy na jednej z ławek przed fontanną, czekając aż przechadzająca się para zniknie z naszego wzroku. Musiałem przyznać, że to miejsce było klimatyczne. Kwiaty dzięki idealnym warunkom pogodowym i pielęgnacji rozsiewały wokół siebie piękny zapach, kusząc do przesiadywania tutaj w nieskończoności, a krzewy i pomniejsze drzewa dopełniały całość wyglądu ogrodu. Czułem, że mogłem tutaj zostać przez cały bal, jednak powinienem także zadbać o zapewnienie rozrywki damie z którą przyszedłem, nie jestem przecież aż tak samolubnym gościem.
- A więc, ciebie też zmusiła żebyśmy się poznali? - zapytałem, delikatnie się uśmiechając, nie chciałem wyjść na gbura, więc próbowałem się nieco wysilić.
- Pewnie tak samo jak ciebie - w końcu spojrzała na mnie i wiedziałem, że uśmiech na mojej twarzy nieco ją uspokoił, nie była już taka spięta.
- Wparowała mi rano do pokoju z ubraniem i kazała się przebrać - odparłem - Gdybym jej nie wyprosił zapewne została by w moim pokoju by popatrzeć jak się przebieram. Deva jej prawie nie zjadła, musiałem je pilnować. Zaczęła mi nawet wyjmować ciuchy z szafy.
Zmarszczyła brwi, lecz po chwili chyba przypomniała sobie do jakiej szkoły chodzę. W momencie gdy wypuściłem z siebie demona by jej go pokazać z sali doszedł do nas wielki huk, krzyk ludzi i czyjeś podniesione głosy. Czyżby doszło do jakiejś kłótni?
Keyla?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz