Na świecie wielu jest władców i jeszcze więcej związanych z nimi kontrowersji. Niektórzy z kamienną twarzą skazują swych poddanych na śmierć głodową, inni zaś otaczają opieką, robiąc wszystko, co w ich mocy, by utrzymać stan dobrobytu. Rodzina królewska Kernow z całą pewnością wyróżnia się na tle pozostałych zasiadających na tronach rodów. Gdy ci, pomimo upływu lat wciąż uznają magię za przekleństwo i plądrującą świat mutację, królowa Celeana staje im naprzeciw, uparcie twierdząc, że nadludzki dar nie wiąże się jedynie z nieprzyjemnościami. Kobieta wsławiła się wśród ludu urzekającą uprzejmością i wyjątkową zaradnością, dzięki której sprawiedliwie rozstrzyga wszelkie wybuchające na jej terytorium spory. Indywidualne podejście, analityczny umysł w połączeniu z ogólną aprobatą sprawia, że królowa, niczym lwica, gotowa jest bronić poddanych własną piersią. Związany z nią więzami małżeńskimi Nathaniel od samego początku zdawał się stać po przeciwnej stronie barykady, nie podzielając entuzjazmu żony. Magia była w jego oczach przestępczym narzędziem, niosącym jedynie cierpienia i krzywdy. Z czasem, pomimo ciągnącej się latami walki z własnymi poglądami, zaufał ukochanej, zdając sobie sprawę, że odpowiednio pielęgnowany dar przyczynić się może do rozwoju królestwa i zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim istotom mieszkającym pośród miejskich murów.
Z czasem para doczekała się również dzieci, Fletchera i Isabelle, których od małego traktowali jak swój najcenniejszy skarb. Ich życia zdawały się perfekcyjnie zaplanowane, zmierzające do pokojowych rządów i kontynuowania matczynej polityki. Nagła choroba córki wywróciła jednak Kernow do góry nogami - nieznana nikomu zaraza w zawrotnym tempie wykańczała jej organizm, a żaden ze sprowadzanych na dwór magów nie potrafił jej pomóc. I choć rodzina królewska modliła się o cudowne ozdrowienie córki, czary zawiodły, pozwalając Isabelli wyzionąć ducha. Większość potraktowała to jako krzywy uśmiech losu, z czasem otrząsając się z żałoby, jednak targany rozpaczą Fletcher nigdy nie wybaczył magom ich niekompetencji. Zasiana wówczas nienawiść do tego, co nieludzkie powoli kiełkowała, by w końcu wybuchnąć płomieniem na tyle zajadłym, by spalić resztki zdrowego rozsądku. Chłopak otwarcie pogardza uczniami akademii, niezwykłymi obywatelami, a nawet polityką swych rodziców, twierdząc, że wraz z chwilą, w której przejmie ich koronę, raz na zawsze zmiecie magię z powierzchni Ziemi.
(opis wykonany przez groteska#1273)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz