Sytuacja nie wyglądała dobrze. Wcale a wcale. Czułem się jakbym wpadł w pułapkę bez wyjścia, bez jakiejkolwiek opcji ucieczki. Nie lubiłem być zapędzany w róg jak jakaś ofiara, dlatego moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Tylko ostatkami silnej woli, która czułem jak mnie opuszcza, zmusiłem ogień jak i demony do spokoju - gdybym wykonał jeden zły ruch już bym nie żył.
- Skąd znasz moją mamę? - czułem się zbity z tropu. Na początku czułem z jego strony jedynie gniew i wyższość, jednak gdy wymienił jej imię poczułem jak się uspokaja. Moja mama nawet nigdy nie wypowiedziała imienia księcia, na którego dworze się urodziłem, a jednak skądś się znali. Czy to właśnie z tego powodu mnie tutaj wręcz zawlókł?
- Znam ją bardzo dobrze.
Nic więcej nie usłyszałem. Mężczyzna usiadł na jednym z krzeseł przy stole wskazując mi bym zajął miejsce obok niego. Armin usiadł na drugim końcu długiej ławy, nie chcąc nam najwyraźniej przeszkadzać, ale czułem jak dokładnie nad obserwuje. Pewnie był też ciekawy o co tutaj chodzi. Siedzieliśmy w ciszy, czekałem aż w końcu się odezwie co uczynił po dość długiej i niezręcznej chwili.
- Czy wiesz coś na temat swojego ojca? - zapytał, nalewając sobie wina. Odór alkoholu wdarł się do moich nozdrzy, przez co samoistnie się skrzywiłem. Nienawidziłem tego zapachu, nie ważne w czym. - Najpewniej nic ci nie mówiła.
Potwierdziłem to kiwając głową. Nie wiedziałem co jeszcze mógłbym do tego dodać, więc stwierdziłem, że nie będę mu przerywał. Niech powie co ma do powiedzenia.
- Pewnie domyślasz się, że Twój ojciec musiał mieć coś wspólnego z ogniem. Właśnie dlatego ten demon połączył się z Tobą. Doskonale rozumiał moc wewnątrz ciebie i spopielania wszystkiego wokół. Trudno się powstrzymać, prawda? - spojrzał prosto w moje oczy, wiedząc, że tam zobaczy odpowiedź. Nie musiałem nawet mówić, że to co opowiada jest prawdą. - Też tak miałem, gdy byłem młody. Nawet po urodzeniu się moich synów nie byłem w stanie utrzymać płomieni na uwięzi. Moi synowie nie odziedziczyli aż tak ogromnej potęgi jak moja. Z ledwością są w stanie podpalić zagajnik. Aż w końcu pojawiłeś się ty.
Podniosłem brwi, skupiając na nim swój wzrok. Jak to ja?
Armin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz