Wstałam wyjątkowo wcześniej niż zazwyczaj, więc przed zajęciami stwierdziłam, że dobrym pomysłem byłoby nieco posprzątać w pokoju. Liczyłam, że znajdę jakieś stare ozdoby czy biżuterię, które w biegu odłożyłam nie na swoje miejsce i nigdy nie ważyłam się ich ruszać.
Cicho podniosłam się pełna energii z łóżka chwilę przed tym się przeciągnęłam. Od razu skierowałam się do łazienki. Gdy byłam już całkowicie wyszykowana i odświeżona po całej nocy, zaczęłam realizować moje plany. Ledwo otworzyłam drewniane drzwiczki, a o mały włos spadłaby góra niepoukładanych przedmiotów. Odruchowo odskoczyłam, a w moich oczach zagościł chwilowy strach przed sprzątaniem tego wszystkiego. Patrzyłam chwilę niedowierzająco, że jestem w stanie zrobić taki bałagan, aż wzięłam się do roboty.
Najpierw wyjęłam wszystko. Na podłodze zaczęłam segregować, układając w poszczególnie nazwane grupki. Zajęło mi to dużo więcej czasu niż myślałam, więc musiałam się pospieszyć, byle nie spóźnić się na treningi. Nie jestem osobą raczej niepunktualną i wolę tego nie zmieniać. Dbam w taki sposób o swoją reputację oraz uznanie innych. Chociaż, gdyby ktoś potrzebował pomocy, a mi zostałoby z pięć minut, w zasadzie musiałabym zmienić tę cechę.
Wyczyściłam wnętrze mojego miejsca w szafie i zaczęłam układać.
Oprócz starych podręczników, poszczególnych ozdób do pokoju, wrzuconych nieposkładanych ubrań i wielu innych rzeczy osobistych, znalazłam coś nie mojego. Był to drobny naszyjnik. Jestem pewna, że widziałam go wcześniej, ale na pewno nie na mojej szyi. Nie ukrywam, był dość ładny i wyjątkowy. Mogłabym go sobie zostawić, ale tylko gdyby właściciel się po niego nie zgłosił.
Zostawiłam resztę przedmiotów, tak jak była wcześniej i przeszłam na łóżko z nieznaną biżuterią. Musiałam się zastanowić do kogo należała i co robi u mnie. Na początku nie miałam żadnej idei i chciałam się już poddać. Jedynie co zostało mi zostawić gdzieś kartkę z informacją.
Wróciłam więc do drewnianej szafy. Usiadłam przed nią i kontynuowałam wcześniejsze czynności. Wciąż zastanawiałam się co z tym naszyjnikiem, aż wpadłam na pomysł. Nim się obejrzałam, wstałam z podłogi, szarpnęłam za biżuterię i wybiegłam na korytarz.
Postanowiłam przejść się po pokojach i być może dowiedzieć się więcej. Dziwiłam się, że wcześniej na to nie wpadłam.
Większość uczniów nie widziała go wcześniej na oczy, bądź nie kojarzyła. Bałam się, że ktoś mnie oszuka i sobie go przywłaszczy, więc byłam bardzo ostrożna i uważna. Wielkimi krokami zbliżała się godzina, kiedy miałam zacząć kolejny schematyczny dzień szkolny z wielkim uśmiechem na buzi, ale zostały mi już dwa ostatnie pokoje z tego korytarza.
Dalej nic.
Wróciłam więc do pokoju, wciąż włócząc się z nieznanym naszyjnikiem. Wrzuciłam resztę przedmiotów na wolną półkę, aby po powrocie dokończyć sprzątanie. Sięgnęłam po rzeczy na zajęcia i wyszłam szybkim tempem w stronę sal treningowych.
W połowie drogi dostrzegłam Rowana - chłopaka z którym byłam w drużynie w czasie ataku Orków, zresztą był on naszym liderem. Zdałam sobie sprawę, że może ja przypadkiem wzięłam jego własność ze sobą, gdy wracaliśmy do szkoły. Być może ma jakąś sentymentalną wartość. Postanowiłam podejść i podpytać, bo jego pokój jako jedyny nie raczył mi otworzyć, a być może był pusty. Kto wie.
Pomachałam mu, zwracając na siebie jego uwagę. Zauważył mnie i się zatrzymał. Ja po chwili znalazłam się koło niego.
- Hej, z tej strony Keyla, mam nadzieję, że mnie pamiętasz. Aczkolwiek mniejsza, mam sprawę - rzuciłam jednym tchem, przez co zaczęłam dyszeć.
- Cześć, tak? Trochę się spieszę, więc... - odpowiedział obojętnie, a jego wyraz twarzy na nic nie wskazywał.
Wyciągnęłam z kieszeni drobny łańcuszek. Pokazałam go Rowanowi, a on z góry pobledniał i otworzył bardziej oczy. Byłam prawie pewna, że jest jego.
- Czy to twoja własność? Nie wiem w jaki sposób, ale znalazłam to dziś w szafie i nie mam pojęcia kto jest tego właścicielem - powiedziałam, już wolniej i spokojniej czekając na jego pełną reakcję. Nie musiałam czekać, aż znalazłam właściciela naszyjnika, wcześniej upewniając się czy na pewno nim jest.
Rowan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz