Gdy wracałam z tymczasowej "pracy", jaką była pomoc w bibliotece zauważyłam znajomą mi twarz. Momentalnie odstawiłam torbę z rzeczami i chcąc zdobyć uwagę centaura, energicznie pomachałam w jego stronę. Chłopak podszedł i zaczęliśmy rozmowę.
Wszystko przemijało w porządku, mieliśmy udać się na stołówkę pomijając fakt, że zbliża się cisza nocna. Zaraz za nami przebiegła bardzo szybko rozmazana postać, której nie potrafiłam rozpoznać. Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie fakt że szarpnęła moją własność ze sobą. Spojrzałam się zmartwiona, już dawno blada na Darumę nie wiedząc jak konkretnie się zachować - nie chciałam stwarzać problemów chłopakowi.
- Szybko, za nim! - zawołał i oboje w tempie natychmiastowym skierowaliśmy się za tajemniczą postacią.
Biegliśmy, nie zastanawiając się nad innymi osobami czy też przedmiotami. Serce biło mi jak szalone, ale wiedziałam że odzyskam te rzeczy. Szybciej, niż się złodziejowi wydaje. Bo jak nie ja, to kto? Powoli gorzej łapałam oddech, wręcz się spociłam (co było pewnie spowodowane również nerwami). Trzeba popracować nad kondycją.
- Zatrzymaj się! - krzyczałam w stronę najpewniej mężczyzny, ale nie dawało to jakichkolwiek rezultatów. Biegł, nie zwracając uwagi na zdezorientowane spojrzenia innych.
W końcu po długim maratonie, chłopak wraz z moją torbą potknął się o wielki głaz, którego tak szczerze sama normalnie bym nie zauważyła. Jak widać karma wraca. Upadł, łapiąc się za kostkę jedną ręką, jednakże wytrwale chciał zatrzymać torbę.
Założyłam włosy za ucho, już uspokojona bardziej niż wcześniej, będąc przekonaną że wszystko powinno przebiec bez problemu, a ja zaraz będę mogła podziękować chłopakowi, po czym jak gdyby nigdy nic położyć się spać. Zdecydowanym ruchem ręki sięgnęłam moją rzecz. Nieznajomy zaczął się ze mną szarpać. Mocniej pociągnęłam, przez co sama na chwilę straciłam równowagę. Słabo jakościowa torba rozerwała się doszczętnie, a z wnętrza wyleciał cały bałagan, który tam utrzymywałam. Nie powiem, zaczęłam się nieco wstydzić, że trzymam tam tyle niepotrzebnych gratów, ale to poboczna sprawa, nie warta skupienia.
Nim zdążyłam to do siebie przyswoić, odezwał się złodziej, powolnie podnosząc się z trawy.
- Błagam, nie zgłaszajcie tego do dyrekcji, czy specjalnych służb. Zależy mi na wzorowym zakończeniu tej szkoły, już za rok mnie tu nie zobaczycie. Dałem się na ten głupi wybryk przez idiotów, których nazywałem przyjaciółmi - zaczął, a po jego głosie było słychać skruchę. Nie ufałam do końca temu co powiedział, w sumie co się dziwić. Zbliżyłam się do przedmiotów, tak aby szybkim ruchem zebrać je w swoją stronę.
- Nie brzmisz przekonująco - odezwał się centaur, aczkolwiek słyszałam że robi to niepewnie, mimo to w stu procentach się z nim zgadzałam.
- Opłacę wszystkie koszty związane z zepsuciem tej torby, a taka sytuacja już nigdy więcej się nie powtórzy - odrzekł zapewniając. Wziął oddech i pomógł zebrać rozrzucone przedmioty.
Przynajmniej tak mi się wydawało.
Daruma miał rację, dałam się przekonać. Już miałam je od niego brać, aż ten odbiegł z portfelem oraz całą jego zawartością w drugą stronę. Dlaczego jestem taka łatwowierna? Jedyne co chciałam to usiąść i zacząć płakać.
- Nie możemy tego tak zostawić - powiedział chłopak, a ja jakby nie patrzeć byłam olbrzymie wdzięczna za to co robi dla mnie, z powodu nie uwagi i pozostawienia torby na samopas.
Daruma?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz