To nie jest mój pierwszy rok w Akademii, dlatego zdążyłam nauczyć się tutejszych tradycji szkolnych. Do tej pory nie odwołano ani nie przełożono żadnego wydarzenia, stąd czując jak noce zaczynają być chłodniejsze i dłuższe czekałam na nadchodzący jesienny obóz. To nie tak, że nie mogłam się tego doczekać, ekscytowało mnie czy coś w tym rodzaju. Chciałam być gotowa na każdą ewentualność. W zeszłym roku całkiem nieźle sobie poradziłam z moją drużyną dlatego zastanawiałam się jaki zespół trafi mi się tej jesieni. Nie liczyłam też, że zostanę liderem obozu - zwykle są nimi osoby ze starszych klas z racji posiadania większego doświadczenia. Nie zawsze tak było, zdarzało się by przywódcą całej eskapady była osoba najmłodsza. A może tak nie jest wcale? Prawdę mówiąc nie analizowałam według jakiego systemu dobierani są liderzy.
Poprawiłam spódniczkę swojego mundurku szkolnego już któryś raz tego dnia. Dzisiaj miałam z nią problem ze względu na ogon zapieczętowanego Aegona. Nie miałam nastroju go wypuszczać więc użerałam się z podwijającą się spódniczką. Włosy błyszczały niecodziennym blaskiem zwracając tym samym uwagę rówieśników. To jednak nie oznaczało by zmieniło się nastawienie co do mojej osoby, bez większych zmian. W czasie jednej z wielu lekcji dzisiejszego dnia przyszła dyrekcja zająć parę minut innemu nauczycielowi. Wiedziałam po co przyszła, tak samo reszta klasy nie miała złudzeń - to czas ogłoszenia obozu.
-Drodzy uczniowie... Nadszedł czas wyzwania was do podjęcia corocznego wyzwania w obozie przetrwania. Jak co roku lista zespołów wraz z ich liderami wisi w głównym holu proszę o zapoznanie się z nią. Przypominamy również o zasadach: śpicie w namiotach, jecie co znajdziecie i radzicie sobie tym co macie. Waszym celem jest dostanie się do miejsca wyznaczonego na mapie, którą otrzymacie przed wyruszeniem w podróż - tutaj była dłuższa pauza, której towarzyszyło obrzuceniem wzrokiem uczniów przez dyrekcje upewniając się czy wszystko jasne. -No, to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć powodzenia - uśmiech i dość mało wiarygodny ton wcale nie wróżył niczego dobrego ale z czasem to już tutaj nic dziwnego.
Nie poszłam od razu sprawdzać listy. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że najlepiej sprawdzić ją trochę później a nawet po zajęciach. Wiele się nie pomyliłam, ponieważ po zajęciach przy tablicy stało parę osób, niektórzy dyskutowali między sobą na temat nawet innych drużyn. Śledząc poszczególne nazwiska szybko się odnalazłam. Liderzy byli oznaczani trochę inaczej by oddzielić poszczególne zespoły. Ponownie zostałam wyznaczona na osobę dowodzącą i nawet członkowie byli niemalże ci samo co przy ostatniej misji ratunkowej. Z Darumą oraz Colette miałam już przyjemność się poznać i wiem na co stać tę dwójkę. Mavena również kojarzyłam, jest moim rówieśnikiem, który w ostatnim czasie nabył drugiego demona imieniem Artis. Nie zwracałam zbytnio na niego uwagi, przykładny uczeń, którego lubią nauczyciele ale nie sami rówieśnicy. Całkiem utalentowany z dość niesfornym ognistym demonem. Miałam nadzieję, że będzie nam się współpracowało dobrze i pomyślnie ukończymy obóz.
W dniu rozpoczęcia się obozu każda z drużyn o określonej godzinie miała pojawić się w akademii po odbiór pakunków przygotowanych przez szkoły aby uniknąć oszukiwania. W sumie na miejscu zjawiliśmy się mniej więcej wszyscy o tej samej porze. Colette jak zwykle wydawała się najbardziej zadowolona z całej sytuacji.
-To niesamowite, że znowu jesteśmy w tej samej ekipie - zwróciła się do mnie i Darumy. Kątem oka dostrzegłam dziwne spojrzenie Mavena, który nie wiedział o co nam chodzi.
-Mieliśmy okazję już wcześniej ze sobą współpracować podczas najazdu orków - wytłumaczyłam spokojnie.
-Nie pytałem o nic ale dzięki - wydawał się lekko zdziwiony. "Ciekawe, jaką opinie ma na mój temat", przemknęło mi przez myśl.
-Tak samo jak wtedy teraz też nami przewodzisz. Będzie wspaniale. Doceniam to, że wtedy wzięłaś pod uwagę moją fobię i okazałaś się cierpliwością...
-Ah, tak. Nie musisz dziękować - skinęłam głową skracając tym samym słowotok dziewczyny.
Obrzuciłam wzrokiem dwa demony Mavena, które stały nieopodal przyglądając się nam. Artis wyglądał jakby pilnował Devę przed niespodziewanym atakiem.
-Jakiego rodzaju jest twój demon? - ruchem głowy wskazałam dwie istoty.
-Deva jest ognistym typem, natomiast Artis kamiennym - zmarszczył brwi podejrzewając o co mi chodzi.
-Byłaby możliwość aby Artis niósł na swoim grzbiecie ciężki załadunek? -spytałam od razu. - Chciałabym znacznie odciążyć Darumę -wyjaśniłam znowu aby nie było niedomówień.
-Jasne - skinął głową.
Na ten moment wszystko szło raczej bezproblemowo. Wraz ze wszystkimi udaliśmy się po bagaże oraz mapę z listą zadań.
Daruma?
Pierwsze zadanie: zdobądźcie pióra smoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz