Chłopak przechadzał się wśród akademickich terenów, z uwagą chłonąc każde wypowiadane przez swą towarzyszkę słowo - nie tylko uznawał posiadaną przez nią wiedzę za niebywale interesującą, lecz również sama elfka przykuła jego uwagę. Uśmiechnąwszy się promiennie, skinął głową raz jeszcze, co pewien czas wtrącając kłębiące się w jego głowie pytania. Spacer, jak wkrótce się okazało, stanowił doskonałą scenerię do poznania się dwójki współlokatorów, których pierwsze spotkanie nie należało prawdopodobnie do zbyt komfortowych. Castor zaśmiał się pod nosem na samo wspomnienie wydarzeń sprzed godziny, nie do końca wiedząc, czy powinien czuć się zażenowany własną postawą, czy może ucieszony, że Beverly okazała się na tyle wyrozumiała, by natychmiastowo nie wyrzucić go z pokoju. Zamyślony nie spostrzegł nawet, że znaleźli się w murach obszernej biblioteki - tym, co w końcu sprowadziło go na ziemię, była woń starych ksiąg i zdecydowanie zbyt duszących perfum zasiadającej za biurkiem kobieciny. Młody elf nie zraził się jednak osobliwymi warunkami, a oczy błysnęły milionem iskier na sam widok niezliczonych egzemplarzy, których masywne brzegi i kolorowe okładki zdawały się nawoływać jego imię. I gdyby nie obecność nastolatki, chłopak najprawdopodobniej uległby ich sugestiom, zaszywając się w kącie ze stosem opasłych tomisk, lecz młodzi opuścili lokację równie szybko, jak się w niej pojawili. Dziewczyna zaprowadziła ich w stronę równie sporego dziedzińca, który Castor miał już okazję oglądać - to tutaj rozegrał arię swymi kolczykami i stukającymi o bruk obcasami, które raz jeszcze rozbrzmiały, zwracając uwagę kilku przesiadujących w okolicy uczniów. Elfowi ani trochę nie przeszkadzała atencja, jaką zdobywał, gdziekolwiek się pojawiał, odpowiadając zainteresowanym jedynie ciepłym uśmiechem i skinieniem głowy. Nie był jednak pewien, jak wygląda to w oczach Beverly - cenił własny komfort, jednak nie chciałby, żeby jego obecność ją krępowała. Zignorował więc kolejnych gapiów, siadając tuż obok towarzyszki na ulokowanej w cieniu ławce, nie musząc zbyt długo czekać, nim ta zaczęła konwersację.
- Sam malujesz gwiazdy na swojej twarzy? - zapytała, a jej oczy pełne były ciekawości
Elf zawahał się przez chwile, nie do końca rozumiejąc czemu. Nie miał przecież powodu do wstydu, a jasnowłosa zdawała się szczerze zainteresowana poruszonym tematem - potrząsnął więc głową, starając się odgonić natarczywe myśli, by sekundy później przysunąć się zdecydowanie zbyt blisko Beverly, z entuzjazmem wskazując na nieco wyblakłe już, fioletowe gwiazdki.
- No pewnie! Są urocze prawda? - Perlisty śmiech ponownie przeszył dziedziniec. - Robię to już od tak dawna, że sam zdążyłem już zapomnieć, dlaczego w ogóle zacząłem. - Wzruszył ramionami, unosząc dłonie w geście poddania. - Ale nie zamierzam przestawać! Poza tym będziesz prawdopodobnie jedną z pierwszym niezwiązanych ze mną osób, które zobaczą mnie bez nich, wierz lub nie, ale to osiągnięcie. - Odsunął się nieznacznie, w końcu zauważając, jak bardzo naruszył osobistą przestrzeń Beverly. - Jeśli chcesz, mogę cię kiedyś pomalować, przywiozłem ze sobą całkiem sporo kolorowych kosmetyków. - W jego głosie dało się wyczuć nerwową nutę, której pochodzenia sam nie był w stanie zidentyfikować. - Jesteś naprawdę ładna, pasowałyby ci, więc nie musisz się bać!
Dziewczyna nie odpowiedziała, a przynajmniej nie od razu, jakby opuszczający usta Castora natłok informacji nieznacznie ją przytłoczył. Elf zawstydził się nieco, czując wyrzuty sumienia, jak wiele razy zdążył już wprawić współlokatorkę w stan zakłopotania - znali się zaledwie kilka godzin, powinien bardziej się hamować. Z drugiej strony nie odczuwał jednak wrażenia, jakby zrobił cokolwiek złego - dziewczyna faktycznie była śliczna, brunet nie zamierzał tego ukrywać. Uwielbiał prawić innym komplementy, pomagając dostrzec im cechy, na które sami być może nie zwróciliby uwagi, bądź zwyczajnie nie chcieli uwierzyć. Beverly będzie musiała więc przywyknąć, że nowo poznany towarzysz tak szybko jej nie odpuści.
- Dziękuję. - Usłyszał po chwili, co natychmiastowo poskutkowało szerokim uśmiechem ze strony chłopaka.
- Naprawdę nie masz za co. - Odetchnął głęboko, po raz kolejny łapiąc się na tym, że pozwala sobie na zdecydowanie zbyt wiele w stosunku do elfki. - Moja kolej na pytanie. Chociaż będąc szczerym, chciałbym dowiedzieć się jak najwięcej. Zadowolę się więc dowolnym faktem na twój temat. - Uniósł subtelnie kąciki swych ust.
Beverly? Wybacz, że nie jest to najlepsze x.x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz