Cała ta sytuacja w żaden sposób mi się nie podobała. Wymarzona chwila spokoju raczej nie była mi jeszcze dana. Chwilę później, po tym jak Hyo postanowił opuścić pokój, zażądałem od Asaia wyjaśnień. Nawet pomimo zmęczenia, przez przebieg rozmowy, zachowywałem spokój.
- Mógłbyś mi powiedzieć, co to właściwie miało znaczyć? - zapytałem, zaplatając ręce na piersi. - Doskonale wiesz, że nie lubię awantur.
- Naprawdę mi przykro! - zaczął przepraszać. - To nie miało tak wyglądać...
- A więc, jak to sobie wyobrażałeś? - Uniosłem brwi w pytającym geście.
- To bracia porwanych uczennic, chcieli z tobą porozmawiać - wyjaśnił pośpiesznie. - Niestety, chyba mieli coś do Hyo. Naprawdę nie wiedziałem, że coś takiego mogło się stać! Przepraszam!
- Nie musisz mówić tego mnie, to Hyo raczej zasługuje na przeprosimy - odparłem. - I na przyszłość prosiłbym cię, abyś nie przyprowadzał niezapowiedzianych gości.
- O to się musisz się martwić.
Po krótkich wyjaśnieniach w końcu byliśmy w stanie normalnie porozmawiać. Asai kolejny raz wyraził chęć wysłuchania mojej historii. Później opowiedział mi o czymś ciekawym. Nasz dialog trwał do momentu, w którym Hyo nie wrócił do pokoju. Pożegnałem się więc z przyjacielem i wróciłem do młodego wampira.
Kiedy tylko zostaliśmy sami chłopak przytulił się do mnie. Cieszyłem się, że wrócił i nie wydawał się być zły.
- Pozwól, choć na chwilę - wymruczał, bawiąc się moją szatą. Nie miałem zamiaru się odsuwać.
- Co się stało? - zapytałem. Reakcja Hyo zaskoczyła mnie. Zwykle bywał szarmancki i odważny, a w tym momencie wydawał się czymś strapiony. Widocznie, w celu odwrócenia mojej uwagi, przysunął się jeszcze bliżej. Chciałem poznać odpowiedź, więc odsunąłem się nieznacznie, wbijając w niego oczekujące spojrzenie.
- Usłyszałem hałas, ten dźwięk, który powodował, że moja intuicja zareagowała i nakazała mi się ukryć. - odpowiedział w końcu. - Teraz dostałeś odpowiedź. Pocałuj mnie w nagrodę.
Ostatnia prośba zaskoczyła mnie. Przeszedł mnie dreszcz. Nie był on jednak nieprzyjemnym uczuciem. Miałem również wrażenie, ze moje serce przyśpiesza. Przez chwilę zastanawiałem się, co powinienem zrobić.
Po wzięciu głębokiego oddechu, podjąłem decyzję. Zbliżyłem się do Hyo i zamknąłem oczy. Byłem pewien tego, co chcę zrobić za chwilę. Dopiero w ostatniej chwili lekko spanikowałem, w związku z czym pocałunek nie został złożony prosto w usta, a jedynie w kącik jednego z oczu chłopaka.
Cmoknięcie było szybkie, ale niemniej czułe. Odsunąłem się pośpiesznie, czując jak moje policzki zaczerwieniły się.
- W każdym razie! - zmieniłem temat. A przynajmniej starałem się. - Asai wszystko mi wyjaśnił.
Chwilę później opowiedziałem mu, co właściwie zaszło.
- Dodatkowo, powiedział mi o czymś ciekawym - dodałem. - Jutro do Kernow przyjeżdża wędrowna trupa cyrkowa. Co ty na to, aby obejrzeć jej występ po zajęciach?
Hyo początkowo nie wydawał się być przekonany. Dopiero po krótkiej namowie się zgodził. Nigdy jeszcze nie byłem w cyrku - naprawdę chciałem zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Dorastałem raczej wśród arystokracji. Sposób wychowywania mnie polegał raczej na dyscyplinie i ciągłych ćwiczeniach, niż zabawie.
O pokazach cyrkowych słuchałem jedynie z opowieści. A brzmiały one naprawdę zachęcająco. Poprzebierani specjaliści z całego świata, wspaniała muzyka prosto od orkiestry i niespotykane zwierzęta z każdego zakątka globu. To musi być wspaniałe!
Rozmawialiśmy dłuższą chwilę na ten temat. Wtedy też myślami powróciłem do tego, o czym wcześniej mówił Hyo.
- Mam nadzieję, że jeśli kolejnym razem usłyszysz ponownie ten dziwny dźwięk, powiesz mi o tym - powiedziałem, wbijając wzrok w chłopaka. - Musimy odkryć, co za tym stoi.
***
Następnego dnia od rana nie mogłem się doczekać naszych odwiedzin w cyrku. Na tę okazję założyłem jedną z ładniejszych szat. Samo przygotowanie się do wyjścia nie zajęło mi tak długo. Hyo tę noc spędził również u mnie, więc od razu był na miejscu.
- Jesteś gotowy? - zapytałem, siadając na łóżku, obok niego.
Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi wspólnie udaliśmy się w miejsce docelowe. Naszym oczom ukazał się ogromny namiot. Widziałem taki pierwszy raz w swoim życiu. Materiał ten lśnił wszystkimi kolorami tęczy. Wokoło rozbrzmiewała wesoła muzyka. Czułem, że to będzie wspaniałe widowisko!
<Hyo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz