Z dnia na dzień Jin czuł się coraz gorzej. Było to spowodowane
tym, że musiał brać coraz mniejsze dawki eliksiru z ziół oraz mniej stosować
maści, ponieważ posiadał ich bardzo mało, od kiedy zaczął się uczyć w Akademii
Sarlok. Kolejna dostawa była przewidziana dopiero za kolejne dwa tygodnie. Nocą
coraz częściej miewał zawroty głowy, przez które nie mógł się ruszyć z łóżka.
Rankiem pojawiał się natomiast ból mięśni, przez który nie miał ochoty się
zwlekać z posłania w pokoju.
Jednak i to nie potrafiło sprawić, że był smutny. Wręcz
przeciwnie, coraz bardziej czerpał radość z małych rzeczy, takich jak promienie
słoneczne wpadające do jego pokoju, mimo chłodu na zewnątrz. Wiedział, że
należy się cieszyć z tego, co daje życie, nawet w złych chwilach. Sądził, że i
tak ból niedługo zniknie, tak jak zawsze się to działo. Poza tym był w swoim
pokoju, gdzie nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo. Sądził, że to i tak
wielkie szczęście, że złapało go to w takiej chwili, a nie innej. Jakby na to
nie patrzeć, to leżał w końcu na miękkim łóżeczku i mógł leżeć, ile chciał,
ponieważ większość jego nauczycieli rozumiała, z czym chłopak się zmagał. Skoro
i tak nie mógł nic zrobić, pozwalał sobie na dłuższy sen, który z czasem
polepszył jego stan.
Jin był szczęśliwy, gdy tylko ból i zawroty głowy minęły na
tyle, że mógł się zwlec z łóżka. Od razu postanowił wyjść do ludzi, bo miał
dosyć samotności przez całe życie. Większość swojego życia spędził przecież w
domu, a jego nauczycielką była jego matka, która okropnie się o niego martwiła.
To ona najbardziej przeciwstawiała się decyzji chłopaka, żeby iść do Sarlok.
Sądziła, że jej syn nie poradzi sobie bez niej. Jednak zaklinacz radził sobie
dość dobrze bez niej. Miał dosyć samotności, którą wypełniała tylko jego
rodzina i służba. Cieszyło się, że nauka w Akademii oznaczała także poznanie
nowych osób. Miał jednak nadzieje, że pozna też kogoś z innych szkół.
W dzień jednak wszyscy byli zajęci zajęciami, a wieczorami
Jin nie wychodził przeważnie ze swojego pokoju. Czy bał się nocy? Nie, raczej chodziło
o to, że gdy słońce zachodziło, chłopak automatycznie stawał się zmęczony. W
przerażenie wpędzała go tylko jedna myśl, a mianowicie to, że mógłby zemdleć,
szczególnie, gdy czuł się gorzej, i nikt by go nie znalazł, a może nawet ktoś
by go znalazł, ale nie chciał się czuć dla kogokolwiek ciężarem. Dodatkową wadą
nocy dla chłopaka było to, że jego wzrok wieczorną porą był o wiele gorszy.
Nie pamiętał już, kiedy wybrał się na dłuższy spacer.
Postanowił, że zabierze ze sobą Silvanę, która prawdopodobnie będzie ucieszona
tym, że może trochę poskakać po śniegu i rzeczywiście tak było. Kiedy demon
tylko się pojawił, zaczął szczęśliwy skakać po śnieżnych zaspach, na co Jin
reagował śmiechem. Postanowił, że sam do niej dołączy i poczuje się jak dziecko.
Śnieg, który brał do rąk, idealnie kontrastował i chłodził jego ciepłe palce,
dając chwilową przyjemność, która na dłuższą metę stawała się jednak
cierpieniem dla paluszków.
Na dworze wydawało się Jinowi dość pusto, gdzieś w oddali
widział tylko jakieś osoby, które jednak nie zwracały na niego uwagi i szybko szły
w swoim kierunku. Rozglądał się, szukając kogoś, kogo mógłby zaczepić. Jednak,
co zauważył jakąś osobę, to była ona w czyimś towarzystwie, a raczej nie był
tak śmiały, aby od razu zagadywać do grupy.
Postanowił, że wróci jednak do Sarlok. Ku jego zaskoczeniu
zauważył dziewczynę, która wyglądała tam na zagubioną. Miała długie blond
włosy, które były ładnie spięte. Ubrana była prosto, ale jednak miało to w
sobie coś eleganckiego. Była wysoka, prawdopodobnie wyższa na niego i wyglądała
na silną. Jej oczy były pomalowane ciemniejszymi cieniami żółto-pomarańczowe
oczy, które trochę przypominały mu oczy jak u kota. Gdy podszedł bliżej,
zauważył, że na szyi ma naszyjnik z zawieszką miecza. Nie uszły jego uwadze też
długie paznokcie, które trochę przypominały szpony.
— Przepraszam, zgubiłaś się? — zapytał uprzejmie,
uśmiechając się.
— Nie, w porządku — odpowiedziała po krótce.
— Ja sądzę, że jednak się zgubiłaś — odpowiedział Jin. — Gdybyś
była stąd, nie rozglądałabyś się tak, więc albo jesteś nowa, albo z innej Akademii.
Powiedz tylko, jakiego miejsca szukasz, a wytłumaczę ci drogę.
<Sekhmet?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz