- Oczywiście mój cudowny panie. - rzekłem, po czym delikatnie zacząłem bawić się i przeczesywać te aksamitnie rozczochrane włosy chłopaka. Ich długość i ten blask mimo splątania sprawiał, że nie mogłem oderwać od nich spojrzenia czy nawet ręki. Kilka kosmyków przysunąłem sobie bliżej nosa, by móc poczuć ten rozkoszny zapach. Ena mimo wszystko cały czas roztaczał wokół swojej osoby niecodziennie wyjątkowy zapach, którego inni mogą jedynie pozazdrościć. Spojrzałem na krótką chwilę, na rysy spokojnej zmęczonej i rozkosznie delikatnej twarzy Eny.
Długie rzęsy zawsze myślałem, że będą pod barwę jego włosów albo zdecydowanie jaśniejsze. Jednakże były one długie i czarne. Można rzec, że ich długość, te rysy i to jak elegancko się prezentuje, można uznać takowego osobnika za elegancką panienkę. To jednak jest mylne. Zgrabny nos, gdy tylko przejechałem powoli spojrzeniem po tej linii, mogłem dojrzeć jak się delikatnie, spina i stara się ukryć w ciepłym gniazdku. Uniemożliwiał mi zagłębienie się w jego rysy, by móc dokładniej przebadać i dojrzeć coś, czego nie dostrzegam. Złożyłem buziak na jego czole, po czym pozwoliłem mu się wtulić, by mógł odczuć więcej ciepła. Choć moje ciało jego nie produkowało.Wróciłem więc do jego aksamitnie długich włosów, które trzeba było rozplątać, oraz jeśli z częścią mi się choć uda, wówczas będę mógł zapleść warkocze, gdyż w nich mógłby Ena wypięknić.
Gdy skończyłem zaplatać może z piąty warkocz, wówczas do pomieszczenia pokoju, przez przymknięte okno zaczęło wpadać światło słoneczne. Najwyraźniej niebawem będzie trzeba budzić śpiącą królewnę. Jednak zanim się to stanie, mam czas by go potulić i nakreślić na jego plecach kółeczka. Taki spokojny i taki delikatny sprawiał, że delektowałem się czasem sam na sam. Jednakże słyszalne głośny nocą, były dziwne. Pewne rozmów, ucieczek, oraz czegoś w rodzaju czyhającego niebezpieczeństwa. Jeśli coś będzie zagrażać Enie. Zwyczajnie wezmę nasze tobołki i jego w swoje ramiona i zwyczajnie użyje swojej szybkiej prędkości, byśmy mogli na szybko przenieść się tam, gdzie będzie to dogodne. Wioska opustoszała, bicie serc, były słyszalne, ale najwyraźniej starali się ukryć albo i uciec, nim coś się zbliży. Tak jakby wiedzieli już, że goście gospody będą cudownym przysmakiem dla niebezpieczeństwa, albo tego, co czyha na wieś. Dlatego też, gdy będzie trzeba, zabiorę bezpiecznie Enę na miejsce, po czym wrócę i załatwię to, co czyha tutaj. Gdyż wówczas możliwe, że zdobędę materiały, oraz może będę mógł powalczyć.
Na samą myśl pazury mi się wydłużyły i naostrzyły, musiałem się wyciszyć i spojrzeć na to, co mam przed sobą, a bardziej kogo.
- Śpiąca Królewno czas wstawać. - mruknąłem blisko jego uszka. Ten jedynie się poruszył, dlatego też, by mu podokuczać i móc się przyjrzeć jak księżniczka się budzi. Chwyciłem za jego ciepłą dłoń, wówczas ujrzałem, jakie ma długie palce i szczupłe. Taki idealny, ale o tego wszystkiego jest żywy. Muszę pamiętać o tym, by nie zapomnieć. Na drugi raz bierzemy karocę albo zwyczajnie dokonamy teleportacji, gdyż taki sposób będzie dużo łatwiejszy niż ten, jaki teraz uczyniliśmy. Chociaż miło jest spędzać czas razem na osobności i móc być blisko jego.
Przejechałem palcami po jego dłoni, po czym delikatnie ugryzłem. Spowodowało to jedynie tym, że dostało mi się, a chwilę potem się odwrócił i zabrał dłoń. Dlatego też zwyczajnie delikatnie go podniosłem i przyciągnąłem go szczelnie okryć, by gdy się obudził, był w bardzo dziwnej pozycji.
- Wstajemy, mój drogi księciu. - wypowiedziałem te słowa z lekką chrypką. Zbliżyłem się jeszcze bliżej, po czym zwyczajnie go przycisnąłem do siebie, na tyle delikatnie, oraz by był bezpieczny, że gdy nieproszony gość wpadł do naszego pokoju, nie mógł nic zrobić. Uprzednio udało mi się ukryć nasze rzeczy, by nikt nie śmiał ich zabrać.
Bezczelni bandyci wpadli jak do siebie. Było ich z trzech. Coś tam gadali, starali się zbliżyć, jednakże udało mi się odłożyć partnera, by załatwić, te śmiecie skręceniem karku i zwyczajnie wyrzucić. Po tym napotkałem wzrok powoli rozbudzającego się Eny. Możliwe, że mógł zauważyć moje czyny, ale nic nie powiedział. Jedynie wyciągnął rękę. Wróciłem do niego, by móc zostać przytulonym.
- Mój mały książę już się obudził. - rzekłem i ucałowałem go w czoło i szczelniej otuliłem, by nie utracił ciepła. Nie chciałem jeszcze się ruszać, ale wiedziałem, że będzie trzeba to zakończyć i ruszać dalej. Pewnie, gdy on będzie się szykować, ja zajmę się torowaniem drogi, a może zostanę z nim i poczekam, by więcej go nie zostawiać. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś mu się stało, ale też wiem, że jest w stanie się ochronić.
- Podróż pełna luksusów może być znacznie ciekawsza niż, byś mi ponownie zachorował. - dodałem od siebie, gdy powieki Eny zaczęły się na nowo otwierać. Rozbudzał się i wracał do życia.
- Co się dzieje? - spytał, ziewając.
- Bandyci najwyraźniej napadli na wioskę, a może nawet spodziewali się mieszkańcy tego, gdyż większa część uciekła, gdy spałeś. Jednakże łatwo się z nimi można rozprawić. Dalszą drogę do miejsca docelowego podrzucę cię na rękach, byś mi się nie zaziębił, choć może być lekki wiaterek. - rzekłem. Akurat, gdy mój partner przetwarzał informacje i się przeciągał, gdy chciał odpowiedzieć, kolejni bandyci zawitali do naszego pokoju. Nim cokolwiek powiedzieli, już miałem ich zabić.
- Oszczędź jednego. Dowiemy się od niego wszystkiego. - rzekł Ena. Kiwnąłem głową, po czym jedynie ogłuszyłem jednego, a resztę wybiłem. Został związany, po czym zacząłem jedynie szperać po jego kieszeniach oraz przyglądałem się temu, co miał przy sobie. Ena za to zabrał kilka rzeczy i skierował się do łazienki, by móc się nieco odświeżyć i przebrać, by wrócić do porządku i swojej nienagannej prezencji, niż wyglądać rozkosznie i potarganie. Jak mały pisklak tulący się do mamy.
<Ena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz