Czekałem do nocy kolejnego dnia. Ponieważ dzięki poprzedniemu dniu udało mnie się dowiedzieć czego i kogo tak poszukiwali. Skoro już się tego dowiedziałem, a szkodniki w postaci uwięzionych mieszkańców, zostali uwolnieni, nie musiałem się cackać. Rozwiązanie z tych nędznych sznurów było dziecinnie proste. Dalsza zabawa przebiegła doprawdy fantastycznie. Jakbym za dziecka był na łowach z rodzinką. Ach te uciekające ofiary, ich strach i obrona. Sam mogłem potrenować swoje ruchy oraz się napoić.
Oczywiście jak to moja osoba, gdy spożywam posiłek robię się nieuważny, dlatego też kilkoro z nich mnie zaatakowało. Wampiry z wyższego rodu jest istotami o zwiększonych zdolnościach oraz mają pewne umiejętności, których wolą nie ukazywać do ostatniego tchu. Choć w ich przypadku to raczej mało prawdopodobne. Nie czują one ból, ciepła, ani zimna, nie muszą spożywać zwykłych posiłków, ani sypiać. Robią to tylko po to, by upodobnić się do pierwotnych ludzi, których ubywa. Zastępują je różne rasy, których jest pełno. Zjawisko takie jak łączenie ras jest czymś naturalnym, ponieważ wybierając sobie partnera bądź partnerkę, wówczas już wiesz, czy jest odpowiedni akurat dla ciebie. Ta sama płeć ma trochę inaczej. Wampiry też nie powinny pić krwi innym ras no, chyba że to akurat ta wyjątkową osobą, której możesz nawet wręczyć własne serce. Twoje prawdziwe uczucia. Ludzka krew ma pełno odżywki i daje wampirom kopa i energii, która sprawia, że mogą wyssać takiego do samych kości i będzie mało.
Dlatego też się ociągałem, ponieważ się bawiłem bandytami podczas tortur i tak zwanego polowania na szkodniki. Oczywiście ich krew mi wystarczy, bym mógł dostać się tam, gdzie zmierzam. Musiałem jedynie zrobić porządek i móc się umyć, by krew nie zaschła. Miałem też jedna z szat Eny. Pewnej nocy zwyczajnie mu ja podkradłem, gdyż nosiła jego zapach, a tego mi brakowało. Obecności mojego partnera, dlatego też zdecydowałem się na powrót.
***
Kąpiel i spalenie moich ubrań zajęło nieco czasu, dlatego też, gdy się na nowo ubrałem. Musiałem wyszukać po zapachu tego, do którego zmierzam. Jego zapach był przy drodze, która go zabrałem do braci, kolejnym przystankiem było to miejsce, ale jego zapach ciągnął się dalej. Dlatego też, gdy zabrałem swoje rzeczy zarówno z jaskini, jak i pokoju, wówczas mogłem ruszyć w drogę. Zamiast iść drogą, ruszyłem przez las. Szybsza droga i mogłem pewne zioła, by stworzyć na wzór wywaru albo eliksiru, który potrafi obniżyć nieco temperaturę ciała. Raz wystarczy, by ją wypić. Choć trzeba dodać krwi osobnika, który odpowiada za chłodniejszą stronę. Może być to wampir, stworzenie zimnokrwiste, albo roślina. Cóż krew roślin bywa dziwna, ale to potrafi podziałać.
Dotarcie do Me Shi zajęło zaledwie chwilę, dlatego też i tam musiałem się zatrzymać na trochę dłużej. Potrzebowałem zajrzeć w jedno miejsce. Tamtejszy osobnik pochodził z rodu wampirów, ale został wygnany przez moją matkę. Ja jednak pozostałem z nim w kontakcie. Wuj ze strony ojca. Mimo młodego wyglądu jest stary, ale zaznajemy z czarownicami. Gdyż poślubił jedną z nich. Dlatego tez mogłem tam zajrzeć, by móc zrobić to, czego mi potrzeba i móc trochę porozmawiać z tamtejszą dwójką. Jak się okazało, wiedzieli nawet, kogo szukam, a ukochana wuja pokazała na mapie kierunek, w którym trzej bracia się skierowali. Wiedziałem, że mimo iż się Ena ucieszy, będzie zły na mnie. Dlatego też w drodze, zdarzyłem złożyć zeznania w tak zwanym notesie. Opisałem tam wszystko oraz dlaczego go podrzuciłem jak niechciane dziecko. Mam nadziej, że zrozumie.
Akurat, gdy chciałem się odezwać, najwyraźniej moje myśli zostały przeczytane i podano mi dwie butelki wypełnione białymi i jasnoniebieskimi kwiatami. Opisane zostały na doczepionych karteczkach, co one robią i po co są. Nie musiałem nic mówić. Poza tym nawet nie miałem jakoś ochoty rozmawiać. Wolałem, ruszyć nim zastanie mnie dzień.
***
Ruszyłem dopiero po paru godzinach. Gdyż wuj dawno mnie nie widział, jego ukochaną wiedźmą chciała dać mi wszystko, co będzie mi potrzebne. Szatę, którą podkradłem Enie, też zmieniła. By pasowała do mnie oraz by utrzymał się zapach tego jedynego. Choć to brzmi tak niedorzecznie. To jednak nie przeszkadzało ani trochę, dlatego tez spełniłem życzenie ów dwójki i dopiero gdy byli gotowali mnie wypuścić. Mogłem udać się w dalszą wędrówkę.
Wędrówka przez las jest na tyle prosta, że można potrenować do tego i obudzić swoje ciało. Za to gdy gąszcz jest znacznie większy, poruszanie się podchodzi od trudniejszy, ale wciąż to jest nic. Zawsze można znaleźć jakąś drogę, jakiś skrót, czy też użyć magii. W tym momencie magia latania byłaby odpowiednia. Jednakże, gdy słońce powoli wschodziło, musiałem użyć parasolki, by ciało mi nie błyszczało jak małe diamenty. Taki swego rodzaju dar, tego klanu wampirów. Używanie parasolek jest normą, dlatego też, gdy odnalazłem w końcu obóz swojego towarzysza. Przysiadłem się i czekałem, na pozostałą trójkę, aż ci wstaną. Parasolkę pozostawiłem, tak po prostu. Miałem kilka darów, ale wiedziałem, ze z Ena nie będzie łatwo. Oczywiście mogłem zajrzeć do jego namiotu, ale to już lekka przesada.
W oczekiwaniu podziwiałem naturę oraz plaże, która znajdowała się nieopodal. Usunąłem gonitwę myśli, by mieć spokój i czysty umysł.
<Ena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz