W jadalni czekała już na nas moje mama, ojczym oraz... mój narzeczony. Uśmiech, który miałam na początku od razu znikł, gdy go tylko zobaczyłam. Nie rozumiałam, co on tutaj w ogóle robił. Nie życzyłam sobie, aby przebywał w moim towarzystwie. To był jakiś absurd, że miałam wyjść za mąż za osobę, której kompletnie nie znałam i do której nie miałam żadnych uczuć. Chciałam być z kimś, kogo naprawdę byłabym w stanie pokochać i spędzić z tą osobą resztę życia. Jednak wątpiłam w to, aby mój pierwszy pocałunek był z osobą, z którą związałabym się aż do śmierci. To byłoby za bardzo romantyczne. Nikt nie mówi, że niemożliwe, ale nawet moi rodzice pokazali mi, że miłość nie jest taka prosta. Z miłością miałam różne podejście. Na początku sądziłam, że uczucia nie są stałe i znikają po pewnym czasie lub przez niektóre trudności, ale to było dawno temu. Wiedziałam, że tamtej mnie nie przeszkadzałyby zaręczyny. Jednak potem zaczęłam w to wierzyć, że gdzieś tam jest może odpowiednia osoba, która pokażę, że się mylę.
Podpłynęłam do kamienia, który robił za krzesło, obok Drake'a, który uśmiechnął, gdy tylko usiadłam. Starałam się na niego nie zwracać uwagi i spojrzałam tylko na to, jak moje siostry kłócą się o to, gdzie Hiromaru powinien usiąść.
— Dziewczynki, sądzę, że nasz gość powinien usiąść przy Nerinie — wcięła się moja mama, na co siostry spojrzały na nią oburzone, kłócąc się jeszcze bardziej. — W końcu to jej przyjaciel i czułby się na pewno najbardziej komfortowo przy niej.
Kilka moich sióstr wykłócało się jeszcze bardziej, a reszta tylko pokiwała głową, dając spokój mojemu przyjacielowi.
Usiadłam powoli na kamieniu i uśmiechnęłam się do Hiromaru, nie zwracając uwagi na innych i klepiąc miejsce obok mnie. Chłopak podpłynął i usiadł obok. Po chwili reszta rodziny też zajęła swoje miejsca, a obok Hiro usiadła Attina, która wydawała się najmniej zainteresowana nim.
Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, przybyły syreny, które przyniosły nam jedzenie. Na talerzach były ryby, krewetki, ośmiornice, kalmary oraz algi i wodorosty w postaci różnych sałatek. Jeśli ktoś zapytałby mnie kiedykolwiek, jakie jedzenie wolę - morskie czy te na lądzie, odpowiedziałabym bez wahania, że lądowe, ponieważ to, jak potrafili doprawić jedzenie było niesamowite. Syrenie jedzenie niestety było bez przypraw.
Zerknęłam na Hiromaru, uśmiechając się lekko do niego i nachyliłam się, aby szepnąć, gdy siostry zaczęły głośno gadać i nakładać jedzenie.
— Mam nadzieję, że podoba ci się tutaj póki co — powiedziałam. — No i powiedz, czy morskie jedzenie jest smaczne, gdy tylko spróbujesz.
<Hiromaru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz