Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 13 września 2020

Od Luciena c.d. Darumy

Nie sądziłem, że słowa Kasjana tak mną wstrząsną. Podczas pobytu w szkole nie pomyślałem o sytuacji na dworze, ponieważ miałem zawsze pewność, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Ściany mojego pokoju wydawały mi się teraz jednym miejscem, w którym mogłem się wyciszyć. Nie chciałem wyjść na tchórza uciekającego od problemów, dlatego postanowiłem zostać w murach zamku. Otworzyłem szeroko okno wychodzące na balkon i pozwoliłem by podmuch zimnego wiatru dostał się do środka, by po chwili usiąść na łóżku. Mój wzrok od razu zatrzymał się na wierzchołkach gór niedaleko nas. Z otępienia wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi, na wcześniejsze pukanie nie reagowałem, mając nadzieję, że owa osoba się podda i wróci do siebie. Odwróciłem się w ich stronę.
- Jak się czujesz? - Daruma stanął na środku mojej komnaty, niepewnie rozglądając się wokół siebie. - Chcesz mi o tym opowiedzieć?
Westchnąłem, poprawiając kosmyki włosów, które spadły mi na twarz. Nie to że nie chciałem mu powiedzieć, a nawet wręcz przeciwnie - chciałem, ale jednocześnie nie chciałem go martwić sprawami naszego Dworu, a nawet tymi prywatnymi. 
- Po prostu, mamy mamy problem między nami - wyszeptałem. - A z tym musimy poradzić sobie, sami jak zawsze. Każdy ma z nas wiele psychicznych ran, które wraz z naszym cierpieniem rosną, aż wybuchają na kogokolwiek. 
Chłopak podszedł bliżej nas, marszcząc brwi.
- Masz dość dziwną kolorystykę pokoju - odparł, najpewniej chcąc zmienić temat, za co byłem mu bardzo wdzięczny. 
- Fiolet to ulubiony kolor mojej matki, a czarny mój. Razem wygląda to nieco kobieco, ale...nie przeszkadza mi to.
Zapadła między nami cisza, którą przerywał dźwięk wiatru górskiego. Daruma delikatnie się zatrząsł, a ja dopiero oprzytomniałem, że nie był on tak jak my przyzwyczajony do takiej temperatury, pomimo tego, że środek zamku był magicznie ocieplany. Szybko przymknąłem okno, zaciągając zasłony do końca, przez co w środku zapanował półmrok oświetlany tylko przez rozstawione wokół świece.
- Twoja mama musi mieć dobry gust - mruknął, gdy tylko ponownie znalazłem się obok niego.
- Tak, miała. Była najpiękniejszą kobietą jaką widziałem w życiu.
Co mam zrobić by nie czuł się teraz tak przybity? Zagryzłem delikatnie wargę, rozglądając się wokół siebie. Nie tak miał wyglądać jego pobyt tutaj, miało być radośnie i spokojnie, a je chłodno i nieprzyjemnie. 
- To właśnie ona nauczyła jako jedyna pragnęła nauczyć mnie latać.
Centaur spojrzał na mnie z zmarszczonymi brwiami. Wtedy też stanąłem przed nim, a moich pleców po chwili pojawiły się błoniaste skrzydła, które swoją rozpiętością zajmowały całe pomieszczenie. Daruma jak w transie podszedł do mnie i wyciągnął dłoń przed siebie. Zanim zdążyłem chwycić go za nadgarstek, zdążył przejechać palcem po jednym ze skrzydeł, bo wywołało u mnie cichy syk.
- Nasze skrzydła są bardzo delikatnie i czułe, więc proszę, nie dotykaj. - mruknąłem, z delikatnym rumieńcem. Tylko...Dlaczego mi się to spodobało? Patrzyłem intensywnie w jego oczy, nie puszczając choć na chwilę jego dłoni.

Daruma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow